Wprost proporcjonalne do napięcia są siły jakie działają na trawę.
A napięcie zależy od konstrukcji, m. in. od kondensatorów.
W przypadku sadzarek opartych na powielaczu napięcia, napięcie zależy od liczby stopni powielacza, a zachowanie się tego napięcia, czyli czas po jakim sadzarka odzyskuje pełne napięcie po rozładowaniu (np po zwarciu sitka z gwoździem) - "ładuje się" - od pojemności kondensatorów powielacza i częstotliwości napięcia zasilającego powielacz.
Najprostsza sadzarka czyli dwa transformatorki plus powielacz (zasilany napięciem o częstotliwości 50 Hz) jest pod tym względem najgorsza (najdłużej się "ładuje").
Nieco lepiej jest jeśli taki sam powielacz zasilamy podwyższoną znacznie częstotliwością (tak działa sadzarka Rubikusa którą miałem okazję rozebrać).
Większa pojemność kondensatorów to bardziej stabilne napięcie podczas siania, wolniejsze "ładowanie" ale i silniejsze "kopnięcie".
Jako że kondensatory na 3 kV o pojemności większej niż 10 nF raczej trudno kupić, przeważnie takie właśnie są w sadzarkach.
Obecnie za kilka € można od chińczyka kupić przetwornicę wytwarzającą kilka - kilkadziesiąt kV ("negative ion generator" - to zasadniczy element wytwornicy jonów ujemnych, spotykany w oczyszczaczach powietrza i suszarkach do włosów), o wydajności odpowiedniej do sadzenia a jednocześnie nie za mocno "kopiące". Wystarczy zamontować do którejś z typowych obudów przetwornicę, wyłącznik, gniazdka lub zaciski wyjściowe, gniazdko zewnętrznego zasilacza - i sadzarka gotowa. Nie ma już sensu dzierganie sadzarki od podstaw.