A ja myślę, że ludzie prowadzący biznes jakieś jednak wyczucie mają. Albo inne rynki są chłonniejsze i z naszego-rodzimego nie ma korzystnej stopy zwrotu, albo też w ogóle nie jest to tak opłacalna sprawa. "Sobieskie" wiszą literalnie na każdym portalu aukcyjnym, a nieraz schodzą na granicy kosztów zakupu. Niedawno jeszcze nie było problemem dorwać ten zestaw za 1100 zł.
Trzeba przyznać, że nasze hobby jest dość drogim jak na przeciętne polskie zarobki. W końcu np. EN57 od PIKO to dla wielu osób już połowa pensji - a mało kto może aż połowę pensji przeznaczyć na hobby. To na pewno sprawia, że nasz rynek modelarski jest znacznie mniej dochodowy od tych zachodnich.
W związku z tym producenci zdają sobie sprawę, że wypuszczenie zbyt wielu nowych i pożądanych polskich modeli w jednym roku skończy się procentowo ich słabą sprzedażą - mało kto może sobie pozwolić na zakup wszystkich wypustów w danym roku, więc z części rezygnuje.
Dodatkowym problemem jest to, że te Z-tki istniały tylko w VI (i chyba w V) epoce, czyli z góry ograniczamy potencjalnych klientów.
Dla porównania Y-greki to cały przestrzał od IV do VI epoki. Od oliwki do błękitno-fioletowego PKP Intercity z kremowymi, regionalnymi i innymi malowaniami po drodze.
A jeszcze konkretnie w przypadku ACME akurat obstawiam, że problemem są słabe właściwości jezdne ich wagonów w stosunku do ich wysokich cen (słyszałem sporo opinii o wykolejaniu się na łukach R2 ale sam nigdy ACME nie posiadałem). Wydaje mi się, że większość z nas kupuje modele aby chociaż czasem pojeździły po podłodze lub makiecie a nie tylko "leżały i pachniały" w gablotkach.