EuroPass to znizkowa przepustka na korzystanie z kolei w Europie dla obywateli mieszkajacych poza granicami EU. Byl rok 2005, i po jazdach lokomotywami w Wolsztynie wybralem sie w podroz pociagami po Europie, majac w kieszeni 14-to dniowy bilet bez limitu, byl to moj pierwszy raz w drodze do spelnienia marzen o podrozach kolejowych. Byla Szwajcaria, przejechalem sie TGV, a na pokladzie Talgo dojechalem do Barcelony. Tam przenocowalem a dalej byl juz tylko Madryd, i wlasnie tam spotkala mnie niespotykanie stresowna przygoda. Tlumy pasazerow opuszczalo dworzec kolejowy Atoha, a ja planujac dalsza droge mojej podrozy skierowalem sie do kas biletowych z mysla o rezerwacji pociagu na dzien nastepny. Bylem bodajrze w polowie moich kolejowych podrozy i calkiem dobrze sie bawilem. Cos mnie wlasnie natchnelo zeby zawczasu miejscowki wykupic, zeby nastepnego dnia juz przy kasie nie czekac. Bedac juz przy kasie biletowej zaczalem szukac biletu, a biletu nie ma, wywracam kieszenie a biletu nadal znalesc nie moge, i zaraz sobie pomyslalem o tym ze bilet z kieszeni w pociagu musial mi wyleciec. Nie majac EuroPass moglbym sie pozegnac z dalszymi podrozami po Europie, a wracac do Polski musialbym na koszt wlasny. Reakcja moja byla natychmiastowa, i robiac w tyl zwrot natychmiast polecialem na peron gdzie wagony pociagu AVE juz kobiety czyscily. Peron byl pusty, wagony pociagu AVE nie roznily sie niczym od siebie, a na przeciwnym peronie karabinierzy patrzyli na mnie podejrzanym okiem. Szybko wytlumaczylem o co chodzi i zaraz po workach z odpadkami zaczalem szperac. EuroPass mial niebieska okladke, i dlugo szukac nie musialem, gdyz w jednym z workow moj bilet zauwazylem. Natychmiast kamien z serca mi spadl, i juz dalej pilnowalem biletu jak wlasnego oka w glowie.
Pozdrawiam
Jerzy
Pozdrawiam
Jerzy
Ostatnio edytowane:
- 1
- 1
- Pokaż wszystkie