Spędziłem oststnio parę dni w Wosztynie. Jak wszystkim wiadomo, nie dzieję sie tam dobrze, ale przygodny MiKol może od czasu do czasu liczyć na atrakcję. A tych w zeszłym tygodniu nie brakowało. A było to tak. Zdefektowała jedyna obecnie czynna Ol49 069. No więc zaczęto szukać jakiegoś diesla, żeby te dwa wagony dwa razy dziennie do Poznania targał. Szukano, szukano i jedynie co znaleziono to Rumun. A jak każdy wie rumun nie ma mozliwości ogrzewania składu, to na trasie do Poznania można było oglądać taki piekny składzik: Rumun+Oelka w roli grzejki + dwie bonanzy. Dodam, że w obu lokomotywach była obsługa podwójna!!! ( rumun był bodajże zciagniety z Leszna a maszynista nie miał znajomości szlaku, więc musiał jechać z "pilotem" a na parowozie też dwóch - dlaczego i po co - nie udało się ustalić) Aby jednak tą kuriozalną sytuację rozwiązać postanowiono poszukać jednak diesla, z ogrzewaniem. Szukano, szukano i znaleziono............ w Żaganiu. A była to SU46 047 w malowaniu Cargo. Jak już dotarła do Wolsztyna przez Leszno, zaprzęgnieto ją do porannego składu do Poznania i wiooo! Ale biedaczka daleko nie dojechała, bo jedynie do Drzymałowa, gdzie odmóiła posłuszeństwa. A że w Drzymałowie akurat mijanki nie ma, a z kierunku Poznania jechał sobie szynobus, sytuacja stała się patowa, bo jak taką ciężką sukę stargać gdziekolwiek. Nie było rady. I tak oto mozna było zobaczyć na linii wolsztyńskiej drugi ciekawy składzik: SA134 pchający dzielnie SU46 047+ dwie bonanzy. Szynobus jechał na pierwszym biegu, ale dał radę i dopchał sukę do Rakoniewic, gdzie pozostała nie wiem jak długo, bo wczoraj wróciłem do domu. ( Ale chyba w sobote jeszcze stała - 2 dzień) bo nie bardzo było ją jak i czym ściagnąć. Wszytkie te atrakcje kosztowały ( wg. pewnego źródła) jakąś niebagatelną kwotę, której tu z powodu że nie mogę, nie wymienię. Warto czasem zajrzeć do Wolsztyna. Skąd inąd wiem, że defekt Oelki wynikł z zaniedbań, których mozna było uniknąć. po prostu jeżdżono tak długą z pewnym drobnym defektem,aż ten spowodował kolejny, większy defekt, co w efekcie doprowadziło do sporej awarii. Niw wnikałem w szczeguły, ale robota wymagała wywiązania przedniej osi tocznej, bo ponoc cała latała na lewo i prawo.