Ale w czym jest problem? Robo wydał różne wersje tego samego modelu, bo były różne wersje oryginału. A to, że wykorzystał nie sprzedane modele innej wersji i je przemalował, a nie użył "świeżych" wyrobów, nie ma chyba większego znaczenia? Uczepiliście się słowa "przemalowanka" i klepiecie trzy po trzy. To (nomen-omen) dziecinada. Jeżeli ktoś (nawet znany nam sprzedawca "moniczka") przemalował model na inną wersję takiego samego oryginału, jaka istniała w rzeczywistości, to co jest w tym złego? Co innego, gdy przemalowany model nie odpowiada rzeczywistemu pojazdowi, ale trzeba to wyraźnie powiedzieć. Sam fakt przemalowania nie może być powodem krytyki.