Drodzy Koledzy i Koleżanki również. Zbierałem się od dłuższego czasu aby opisać swoje spotkania z koleją wąsko i normalnotorową. Zainspirowany przez mojego łódzkiego kolegę i przyjaciela Pawła postanowiłem założyć ten wątek.
Swoje opowiadanie powinienem zacząć od 1979 roku, kiedy w wieku 4 lat, wyposażony w czapkę kolejarską i datownik, które dostałem na Boże Narodzenie od nieżyjącego już wujka Andrzeja, wyprawiłem latem w kurs swój pierwszy pociąg relacji Zaniemyśl-Środa Wlkp., a asystowali mi mój ś.p. Dziadek i podobnież, zaprzyjaźniony zawiadowca stacji Zaniemyśl pan Czerniejewski. Niestety z tego okresu nie mam żadnych zdjęć, mogę jedynie prosić o wiarę na słowo.
W owym czasie, od maja do początku września, przebywałem z moimi wielkopolskimi dziadkami na letnisku Zaniemyślu. Wizyta na stacji kolejki była punktem obowiązkowym każdego dnia. Szczególnie zaprzyjaźniłem się z maszynistą p. Józefem Ciukiem oraz wspomnianym zawiadowcą p. Czerniejewskim. Tych dwóch panów, rzekłbym przedwojennych kolejarzy, wprowadziło mnie w klimaty kolejowe, a wąskotorowe w szczególności. Po powrocie do Łodzi często korespondowaliśmy. Początkowo listy pomagała mi pisać mama, a później pisałem już sam. Do dzisiaj wspominam ten czas z wielką nostalgią. Z panem Ciukiem dziesiątki albo i setki razy przemierzyłem ocalały 14 kilometrowy szlak kolejki średzkiej. Chciałbym ten wątek zadedykować nieżyjącym już długoletnim pracownikom tej kolejki, a moim serdecznym przyjaciołom panom Czerniejewskiemu, Ciukowi oraz Dobrosiowi, a także tym wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że moja (piszę moja, bo jestem w tej kolejce zakochany od dziecka) ciuchcia średzka pracuje do dzisiaj.
Wątek ten nie będzie dotyczył jedynie kolejki średzkiej, wystąpią w nim Kujawskie Koleje Dojazdowe oraz kolejki: przeworska, żnińska, krotoszyńska, gnieźnieńska, rogowska, sochaczewska, żuławska, grójecka, koleje pomorskie - stargardzka i gryficka, a także koleje cukrownicze cukrowni Kruszwica, Dobre oraz Tuczno. Niestety nie każdą opowieść będę mógł opatrzyć zdjęciami. Są jednak świadkowie i koledzy, którzy mogą potwierdzić prawdziwość moich relacji.
Ponieważ każda taka relacja wymaga pewnego zaangażowania, również czasowego, tak aby z szacunkiem podejść do Odbiorców, proszę o wyrozumiałość czasową, ponieważ część zdjęć, w całości analogowych, mam zgromadzone u moich staruszków w Łodzi.
Swoje opowiadanie powinienem zacząć od 1979 roku, kiedy w wieku 4 lat, wyposażony w czapkę kolejarską i datownik, które dostałem na Boże Narodzenie od nieżyjącego już wujka Andrzeja, wyprawiłem latem w kurs swój pierwszy pociąg relacji Zaniemyśl-Środa Wlkp., a asystowali mi mój ś.p. Dziadek i podobnież, zaprzyjaźniony zawiadowca stacji Zaniemyśl pan Czerniejewski. Niestety z tego okresu nie mam żadnych zdjęć, mogę jedynie prosić o wiarę na słowo.
W owym czasie, od maja do początku września, przebywałem z moimi wielkopolskimi dziadkami na letnisku Zaniemyślu. Wizyta na stacji kolejki była punktem obowiązkowym każdego dnia. Szczególnie zaprzyjaźniłem się z maszynistą p. Józefem Ciukiem oraz wspomnianym zawiadowcą p. Czerniejewskim. Tych dwóch panów, rzekłbym przedwojennych kolejarzy, wprowadziło mnie w klimaty kolejowe, a wąskotorowe w szczególności. Po powrocie do Łodzi często korespondowaliśmy. Początkowo listy pomagała mi pisać mama, a później pisałem już sam. Do dzisiaj wspominam ten czas z wielką nostalgią. Z panem Ciukiem dziesiątki albo i setki razy przemierzyłem ocalały 14 kilometrowy szlak kolejki średzkiej. Chciałbym ten wątek zadedykować nieżyjącym już długoletnim pracownikom tej kolejki, a moim serdecznym przyjaciołom panom Czerniejewskiemu, Ciukowi oraz Dobrosiowi, a także tym wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że moja (piszę moja, bo jestem w tej kolejce zakochany od dziecka) ciuchcia średzka pracuje do dzisiaj.
Wątek ten nie będzie dotyczył jedynie kolejki średzkiej, wystąpią w nim Kujawskie Koleje Dojazdowe oraz kolejki: przeworska, żnińska, krotoszyńska, gnieźnieńska, rogowska, sochaczewska, żuławska, grójecka, koleje pomorskie - stargardzka i gryficka, a także koleje cukrownicze cukrowni Kruszwica, Dobre oraz Tuczno. Niestety nie każdą opowieść będę mógł opatrzyć zdjęciami. Są jednak świadkowie i koledzy, którzy mogą potwierdzić prawdziwość moich relacji.
Ponieważ każda taka relacja wymaga pewnego zaangażowania, również czasowego, tak aby z szacunkiem podejść do Odbiorców, proszę o wyrozumiałość czasową, ponieważ część zdjęć, w całości analogowych, mam zgromadzone u moich staruszków w Łodzi.
Ostatnio edytowane: