Jakie to typowo kulejarskie podejście.
Tak jakby kolor powłoki malarskiej miał jakiekolwiek przełożenie na "prestiż". Wagony w tych barwach niczym nie różniły się od takich samych wagonów kursujących w pociągach pospiesznych czy osobowych. Były tak samo głośne i niewygodne, a w znakomitej większości przypadków również tak samo brudne i tak samo śmierdzące jak wszystko inne na PKP. Prestiżowa była wyłącznie cena biletu.
Zabawne, że w 2000/2001 to politycy wpadli na pomysł podziału PKP na "Intersyfy" i "Patologie Regionalne", ale szczegóły podziału pozostawiono PKP. Autorytarnie zdecydowano, że do PKP IC trafią intercity i ekspresy a do PR cała reszta. Podziału dokonano więc wyłącznie na podstawie nazwy kategorii danego pociągu. A o tym w jakiej kategorii jechał dany pociąg nie decydowały przecież żadne analizy, tylko zwykłe "widzimisię" przypadkowych "kulejarskich fahofcuf".
Nie wiem czy ktoś to w ogóle jeszcze pamięta, ale krótko przed rozpadem trupa o nazwie PKP, dużo pociągów dotychczas pospiesznych znienacka podniesiono do rangi ekspresu (Jadwiga, Jagiełlo, Bolko, Wielkopolanin...). To, że przy marnych prędkościach i kosmicznych cenach biletów zabiło to frekwencję wiemy stąd, że jak już PIC powstało i ktoś ciut mądrzejszy w tabelki spojrzał, to zobaczył, że ten biznes wcale nie jest taki intratny. Z dnia na dzień PIC samo z siebie oddało Jadwigę, Jagiełłe, Bolka, Piasta, Pomorzanina do PR i po cichu zażądało monopolu na trasach Warszawa-Kraków/Katowice/Poznań/Gdańsk a Wielkopolaninom, Kujawiakom innym nieszczęśnikom kursującym na trasach z konkurencją PR odebrano "prestiżowy" tytuł ekspresu.
Niemniej smród, brud i niewygoda w wagonach 112a, 111a kursujących zarówno w "prestiżowych" ekspresach, niechcianych pospiesznych czy znienawidzonych osobowych trwały nadal.
Dopiero 10 lat później, mimo krzyku i kwiku wierchuszki Intersyfy podjęto się próby korekty decyzji z 2000/2001 roku i podzielono przewozy według segmentów - dalekobieżne i stricte regionalne. Te 10 długi lat siłoweg utrzymywani monopolu PIC zabetonowało rynek i jego rozwój. I do dzisiaj mamy tego skutki. W Czeskim Raju Pragaę (1,4 mln mieszkańców) z Ostrawą (0,3 mln) łączy kilkadziesiąt pociągów dziennie, a u nas Warszawę (1,8 mln) z Bydgoszczą (0,35 mln) i Toruniem (0,25 mln) raptem kilka.