Czołem.
Dzisiaj znalazłem w pracy kilka kabli optycznych do sprzętu audio, które miały iść do utylizacji, ale od razu wpadł mi do głowy pewien pomysł.
Po co się męczyć z montowaniem diod SMD w samym kloszu i prowadzeniem kabelków do góry, skoro można postawić latarnie na głowie a dokładniej na źródle światła.
Klosz to okrągły pręt, prawdopodobnie PMMA, który znajduje się w niektórych bębnach optycznych do drukarek.
Zmatowiony drobnym papierem ściernym i pocięty na kawałki.
Od spodu nawiercony otworek 1mm w który wchodzi światłowód z kabla optycznego (zwykły Toslink) w izolacji.
To wszystko nasadzone na źródło światła, którym jest LED 3mm. Umieszczona w peronie, czy trawniku obok alejki (na przykład).
Taka latarnię możemy w prosty sposób zdemontować.
Efekt jest ciekawy, delikatne światło oświetla nie duży obszar w około.
Największym kłopotem było wyprostowanie samych światłowodów.
Kable były elegancko pozwijane, a że długo leżały, to rdzeń przyjął ich kształt.
Dzisiaj znalazłem w pracy kilka kabli optycznych do sprzętu audio, które miały iść do utylizacji, ale od razu wpadł mi do głowy pewien pomysł.
Po co się męczyć z montowaniem diod SMD w samym kloszu i prowadzeniem kabelków do góry, skoro można postawić latarnie na głowie a dokładniej na źródle światła.
Klosz to okrągły pręt, prawdopodobnie PMMA, który znajduje się w niektórych bębnach optycznych do drukarek.
Zmatowiony drobnym papierem ściernym i pocięty na kawałki.
Od spodu nawiercony otworek 1mm w który wchodzi światłowód z kabla optycznego (zwykły Toslink) w izolacji.
To wszystko nasadzone na źródło światła, którym jest LED 3mm. Umieszczona w peronie, czy trawniku obok alejki (na przykład).
Taka latarnię możemy w prosty sposób zdemontować.
Efekt jest ciekawy, delikatne światło oświetla nie duży obszar w około.
Największym kłopotem było wyprostowanie samych światłowodów.
Kable były elegancko pozwijane, a że długo leżały, to rdzeń przyjął ich kształt.