chf napisał(a):
To odnoszę wrażenie ,że mało widziałeś. Przykładem jest chociażby Tkp 4422. Kto widział ten wie jak się prezentował ten parowóz.
Odnoszę wrażenie, że ten przykład jest chyba jednak bardzo mocno chybiony. Wyjdźmy od tego, że nie jest to pojazd stanowiący własności społecznego skansenu, a obywatela brytyjskiego Stevena (wybaczcie, nie pomnę nazwiska) kupiony z Cukrowni Chybie, w której to parowóz po naprawie bodaj średniej nie przebył ani kilometra. I na tegoż koszt obywatela brytyjskiego została przeprowadzona jego naprawa główna. Dla przypomnienia w ciągu ostatnich 17 lat na koszt PKP odbywały się naprawy conajmniej kilkunastu parowozów. Czy w Pyskowicach także dymi choćby codziennie jedna maszyna?? Otóż nie. Więc gdzie drogi Krzysztofie ten przykład - wszak jedna jaskółka fruwająca raz na kilka miesięcy dla grona ściśle wtajemniczonych wiosny nie czyni...
Spójrzmy jeszcze dalej, o ile Wolsztyn jakoś nie poraża ilością eksponatów przygotowanych do ekspozycji to zajrzyjmy do drugiego skansenu podległemu PKP Cargo - Chabówki. Oglądamy kilkadziesiąt maszyn i wagonów w jako-takiej kondycji. Podziwiamy odbudowane wagony (oczywiście kwestią dyskusyjną jest utrzymanie realiów historycznych).
Co nam zaś oferują skanseny nazwijmy to prywatne i społeczne. Ano zazwyczaj większe lub mniejsze wrakowisko poprzeplatane lepiej utrzymanym eksponatami (Jaworzyna czy Skierniewice) czy też de facto póki co trudnodostępną składnicę zabytkowych pojazdów o wyglądzie złomu jak w przypadku Pyskowic. I bynajmniej nie jest depracjacja dorobku tych podmiotów, tylko próba oceny sytuacji nie ze stanowiska miłośnika zabytkowych pojazdów, tylko osób postronnych, które w te miejsca zaglądają. Musimy się na razie pogodzić z tym, że PKP Cargo dysponuje znacznie większymi środkami, a z drugiej strony pamiętać, że zabawa w zabytkowe pociągi nie jest tu celem statutowym komercyjnego w końcu podmiotu.
Tak więc mój młody przyjacielu jednak więcej pokory - bilans ostatnich 20-lat jest taki, że póki co muzealnictwo kolejowe w zgrzebnym PKP-owskim wydaniu w odczuciu przeciętnego zjadacza chleba prezentuje się znacznie godniej, niż w wykonaniu miłośników kolei. I choćby z tego względu trzeba okazywać więcej pokory i szacunku...