Tylko, że to nie jest propozycja nowego środka transportu, więc nie ma co się tak oburzać. To są rozważania filozoficzno-naukowe o "maszynie czasu": ten "pociąg" porusza się z prędkością bliską prędkości światła i okrąża ziemię przez 100 lat. W tym czasie pasażerowie przeżywają tylko tydzień swego życia, dzięki spowolnieniu upływu czasu na pokładzie "pociągu" pędzącego z prędkością podświetlną (to jest podobno udowodniony teoretycznie fenomen). Tak więc po tygodniowej podróży pasażerowie wysiadają w miejscu, skąd wyjechali, tyle, że 100 lat później. W filmie pada stwierdzenie, że zbudowanie takiego pociągu jest w zasadzie niemożliwe teoretycznie, ale gdyby było, to właśnie taki byłby efekt. Tak więc zostawmy te bajki i wróćmy do rzeczywistych pociągów dzisiejszych i ew. z trochę bliższej przyszłości.