Dla niektórych nie jest tajemnicą dla innych brak wiedzy o tym niczym nie skutkuje, iż moją "karierę" modelarską zaczynałem od budowy modeli, a w zasadzie modelu w wielkości 1, nie skończyłem go, ponieważ nagle zachciało mi się być animatorem kultury technicznej, całkiem na trzeźwo ubzdurałem sobie że dobrze byłoby po dwudziestu latach niebytu, od stanu wojennego w którym to zdelegalizowano poprzedni twór, żeby w tym biednym komunistycznym miasteczku znów była instytucja której nazwy nie wymienię, no i zaczęło się, pochłonęło mnie to zajęcie do tego stopnia że model poszedł w odstawkę, kolejne lata zdominowane były remontami, budową makiety, piciem wódki, wchodzeniem w rolę najzajebistszych modelarzy całego uniwersum, etc. etc. a model leżał, czasami coś tam dłubnąłem, potem dziecko, trzeba utrzymać rodzinę praca na dwóch etatach, czasu niby trochę było, ale sił choć silny jak tur byłem, czasami po prostu brakło.
I to się tak snuło jak mgła po moczarach, realizacja kolejnych genialnych wizji moich "kolegów" kolejne przebudowy, wyjazdy, mozolna praca przy lansowaniu nowego prezesa, lenistwo, problemy ze zdrowiem, jak siada psyche to i soma nie działa najlepiej, mijały miesiące, lata, zmieniały się pory roku, a model porastał pajęczyną, przyszedł czas zmian, okazało się że już nie jestem potrzebny, ba nawet przeszkadzam, do dziś czuję na plecach powiew oddechu ulgi po moim odejściu z ...... "koledzy" chyba najśmielszym w swoim życiu posunięciem odcięli resztki pępowiny łączącej mnie z pomieszczeniem znajdującym się nad moim warsztatem, po wizycie młokosa i pluszaków zmienili zamek
muszę przyznać że dotknęło mnie to bardzo, dochodziły też do mnie opowiastki jakim to jestem chujem szkodząc temu miejscu, cóż prawdziwy mężczyzna mówi prosto w oczy, mendy snują teorie spiskowe za plecami.
Gdy zaczęły się"problemy "zdrowotne popadłem w jakiś amok, tysiąc projektów na raz , żaden nie skończony, euforia, hura robimy, deprecha, sprzedajemy, palimy, wyrzucamy, zdawałem sobie sprawę że tak dłużej być nie może, zaczynałem przypominać teoretyków jakich tu wielu, model kilka lat temu oddałem Jackowi-Meggido ale on raczej nie kocha takich, może i dobrze, dziś go mi przywiózł, ze wzruszeniem otworzyłem pudełko, tyle pracy, na nic, jak krew w piach, ale czemu w piach, na spokojnie bo o tym że dziś go odzyskam wiedziałem od dawna, na spokojnie podjąłem decyzję o końcu mojej kariery budowniczego makiet, pozostawiam sobie moje wędrówki, i mam nadzieję iż tak będzie, zaczynam dalszy ciąg budowy modelu, nie wiem czy się uda, pewnie nie, ale w jesieni życia spróbuję wygrać z samym sobą.
Oceniając to co zrobiłem nieskromnie jestem dumny z siebie
bez cnc, nie wiedząc co to fototrawienie, wypalanie laserem, druk 3D, dokumentacje pozyskując podczas wizyt w mauzoleum kolejnictwa, Panie lub Pan niechętnie rozpinają oryginalne plany, i kserują kilka stron, płacić i znikać, dobrze że choć bilet miałem bezpłatny, ale widząc już mnie po raz kolejny zamykali się w ubikacji, inne czasy, dziś pozornie łatwiej tylko czy znów nie przyjdzie schiza i zamiecie swoim szkaradnym ogonem wszytko pod szafę, o kurcze nie mamy szafy na nóżkach
dobra pod dywan którego też nie mamy.
Będę się starał, Adamowi nie dorównam, Jacek to już seryjna produkcja, Maciek swojego Ty-ka zasuwa jak dziki, może dam radę.
Mniej więcej wszystkie najważniejsze części, jest jeszcze sporo innych ale nie pamiętam do czego one były.
Z uchwytów sygnałów końca pociągu jestem naprawdę dumny, bo wykonałem przepychacz aby zrobić ten otworek.
A to wykrojnik powstał intuicyjnie, dopiero kilka lat później posiadłem gruntowną wiedzę popartą doświadczeniem na temat budowy tychże, wykrojnki do szprych, których jest w dużych kołach 160 szt.
Trzeba wziąć d*** w tzw. troki i brać się do roboty.
Zainteresowanych uspokajam, wszystkie moje zobowiązania będą zrealizowane, każdemu wedle zasług.
Jestem jakiś dziwnie spokojny
.
Dziękuję Jacku za przechowanie tych klamotów.
I to się tak snuło jak mgła po moczarach, realizacja kolejnych genialnych wizji moich "kolegów" kolejne przebudowy, wyjazdy, mozolna praca przy lansowaniu nowego prezesa, lenistwo, problemy ze zdrowiem, jak siada psyche to i soma nie działa najlepiej, mijały miesiące, lata, zmieniały się pory roku, a model porastał pajęczyną, przyszedł czas zmian, okazało się że już nie jestem potrzebny, ba nawet przeszkadzam, do dziś czuję na plecach powiew oddechu ulgi po moim odejściu z ...... "koledzy" chyba najśmielszym w swoim życiu posunięciem odcięli resztki pępowiny łączącej mnie z pomieszczeniem znajdującym się nad moim warsztatem, po wizycie młokosa i pluszaków zmienili zamek
Gdy zaczęły się"problemy "zdrowotne popadłem w jakiś amok, tysiąc projektów na raz , żaden nie skończony, euforia, hura robimy, deprecha, sprzedajemy, palimy, wyrzucamy, zdawałem sobie sprawę że tak dłużej być nie może, zaczynałem przypominać teoretyków jakich tu wielu, model kilka lat temu oddałem Jackowi-Meggido ale on raczej nie kocha takich, może i dobrze, dziś go mi przywiózł, ze wzruszeniem otworzyłem pudełko, tyle pracy, na nic, jak krew w piach, ale czemu w piach, na spokojnie bo o tym że dziś go odzyskam wiedziałem od dawna, na spokojnie podjąłem decyzję o końcu mojej kariery budowniczego makiet, pozostawiam sobie moje wędrówki, i mam nadzieję iż tak będzie, zaczynam dalszy ciąg budowy modelu, nie wiem czy się uda, pewnie nie, ale w jesieni życia spróbuję wygrać z samym sobą.
Oceniając to co zrobiłem nieskromnie jestem dumny z siebie
Będę się starał, Adamowi nie dorównam, Jacek to już seryjna produkcja, Maciek swojego Ty-ka zasuwa jak dziki, może dam radę.
Mniej więcej wszystkie najważniejsze części, jest jeszcze sporo innych ale nie pamiętam do czego one były.
Z uchwytów sygnałów końca pociągu jestem naprawdę dumny, bo wykonałem przepychacz aby zrobić ten otworek.
A to wykrojnik powstał intuicyjnie, dopiero kilka lat później posiadłem gruntowną wiedzę popartą doświadczeniem na temat budowy tychże, wykrojnki do szprych, których jest w dużych kołach 160 szt.
Trzeba wziąć d*** w tzw. troki i brać się do roboty.
Zainteresowanych uspokajam, wszystkie moje zobowiązania będą zrealizowane, każdemu wedle zasług.
Jestem jakiś dziwnie spokojny
Dziękuję Jacku za przechowanie tych klamotów.
Ostatnio edytowane:
-
9
-
11
-
1
- Pokaż wszystkie