Wyjeżdżając służbowo na Sycylię, nie zdawałem sobie do końca sprawy, że będę mieszkać niedaleko czynnego wulkanu, na szczęście akurat tylko leniwie się dymił.
Nie wiedziałem też, że dookoła Etny zbudowana jest linia wąskotorowa, która nazywa się dosłownie - Ferrovia Circumetnea (CFE).
Kolej zbudowano pod koniec XIXw i ma ponad 110 km długości i 950 mm szerokości.
Od czasu budowy kolej wielokrotnie była uszkadzana przez jęzory lawy toczące się podczas kolejnych eurupcji, mapka historycznych erupcji tutaj: http://assets.bigthink.com/images/eruptions/EtnaP2-2.jpg
Linia nie jest obsługiwana przez koleje państwowe lecz przez oddzielne przedsiębiorstwo FCE, oficjalna strona http://www.circumetnea.it/
gdzie mozna pobrać rozkłady jazdy w formie PDF.
Kolej zaczyna się w dużym portowym mieście Catania, z tym że początkowy odcinek został przerobiony na normalnotorowe metro - ale nadal pozostaje w zarządzie FCE.
Kolej okrąża Etnę od północy i kończy się w nadmorskim Riposto skąd linią normalnotorową można domknąć kółeczko z powrotem do Catanii.
Ja, korzystając w wolnego przedpołudnia na końcu pobytu, zdecydowałem się na podróż w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara, zaczynając na stacji Giarra Riposto leżącej przy stacji kolei normalnotorowej Messyna-Catania-Syrakuzy.
Nie jest to stacja końcowa kolejki, bowiem wąskotorówka przechodzi tunelem pod domami i koleją normalnotorową w stronę centrum miasta.
Stacja Giarra-Riposto sprawiała dość ponure wrażenie, zamknięte na głucho kasy, wszędzie czarny żużel, śmieci.
Po bliższym przyjrzeniu się temu pumeksowatemu żużłowi zrozuiałem, że jest to materiał piroklastyczny pochodzący z kwietniowej erupcji - zasypał on miasto centymetrową warstwą czarnego tufu.
Na kolejce ruch jest dość intensywny, ale głównie od strony Catanii, z Riposto do Randazzo kursuje tylko 5 par pociągów.
Nasz przyjechał o 9:55 i okazał się być dość starym wagonem motorowym z przekładnią mechaniczną, który dudniąc silnikiem zaczął się ostro wspinać, od poziomu morza mając do pokonania prawie 1000 metrów różnicy wysokości.
Konduktor zjawił się dopiero w połowie trasy, do biletu do Catanii dodał folder informacyjny z mapką trasy oraz gratuito bilet na metro.
Po drodze mijaliśmy kontrastową mieszankę krajobrazów - zielone gaje cytrusowe i winnice na przemian z pasmami zastygniętej lawy, starej porośniętej wściekle żółtymi żarnowcami i kolorowym kwieciem oraz nowej, czarnej i ponurej niczym sceny z Mordoru, z fragmentami budynków niczym rodzynki w cieście.
Na stacji Randazzo mielismy przesiadkę, tam też zauważyłem dwie ciekawe rzeczy - żółty wąskotorowy Köf o którym już wspomniałem w innym wątku, oraz tytułowe czerwone podkłady.
Moja hipoteza jest taka, że zamiast być nasączane substancjami oleistymi chroniącymi przed gniciem, nasączane są substancjami dającymi ognioodporność. Nie przeciwko lawie - lawa resetuje wszystko - ale zapewne jako zabezpieczenie przed gorącym tufem piroklastycznym.
c.d.n.
Nie wiedziałem też, że dookoła Etny zbudowana jest linia wąskotorowa, która nazywa się dosłownie - Ferrovia Circumetnea (CFE).
Kolej zbudowano pod koniec XIXw i ma ponad 110 km długości i 950 mm szerokości.
Od czasu budowy kolej wielokrotnie była uszkadzana przez jęzory lawy toczące się podczas kolejnych eurupcji, mapka historycznych erupcji tutaj: http://assets.bigthink.com/images/eruptions/EtnaP2-2.jpg
Linia nie jest obsługiwana przez koleje państwowe lecz przez oddzielne przedsiębiorstwo FCE, oficjalna strona http://www.circumetnea.it/
gdzie mozna pobrać rozkłady jazdy w formie PDF.
Kolej zaczyna się w dużym portowym mieście Catania, z tym że początkowy odcinek został przerobiony na normalnotorowe metro - ale nadal pozostaje w zarządzie FCE.
Kolej okrąża Etnę od północy i kończy się w nadmorskim Riposto skąd linią normalnotorową można domknąć kółeczko z powrotem do Catanii.
Ja, korzystając w wolnego przedpołudnia na końcu pobytu, zdecydowałem się na podróż w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara, zaczynając na stacji Giarra Riposto leżącej przy stacji kolei normalnotorowej Messyna-Catania-Syrakuzy.
Nie jest to stacja końcowa kolejki, bowiem wąskotorówka przechodzi tunelem pod domami i koleją normalnotorową w stronę centrum miasta.
Stacja Giarra-Riposto sprawiała dość ponure wrażenie, zamknięte na głucho kasy, wszędzie czarny żużel, śmieci.
Po bliższym przyjrzeniu się temu pumeksowatemu żużłowi zrozuiałem, że jest to materiał piroklastyczny pochodzący z kwietniowej erupcji - zasypał on miasto centymetrową warstwą czarnego tufu.
Na kolejce ruch jest dość intensywny, ale głównie od strony Catanii, z Riposto do Randazzo kursuje tylko 5 par pociągów.
Nasz przyjechał o 9:55 i okazał się być dość starym wagonem motorowym z przekładnią mechaniczną, który dudniąc silnikiem zaczął się ostro wspinać, od poziomu morza mając do pokonania prawie 1000 metrów różnicy wysokości.
Konduktor zjawił się dopiero w połowie trasy, do biletu do Catanii dodał folder informacyjny z mapką trasy oraz gratuito bilet na metro.
Po drodze mijaliśmy kontrastową mieszankę krajobrazów - zielone gaje cytrusowe i winnice na przemian z pasmami zastygniętej lawy, starej porośniętej wściekle żółtymi żarnowcami i kolorowym kwieciem oraz nowej, czarnej i ponurej niczym sceny z Mordoru, z fragmentami budynków niczym rodzynki w cieście.
Na stacji Randazzo mielismy przesiadkę, tam też zauważyłem dwie ciekawe rzeczy - żółty wąskotorowy Köf o którym już wspomniałem w innym wątku, oraz tytułowe czerwone podkłady.
Moja hipoteza jest taka, że zamiast być nasączane substancjami oleistymi chroniącymi przed gniciem, nasączane są substancjami dającymi ognioodporność. Nie przeciwko lawie - lawa resetuje wszystko - ale zapewne jako zabezpieczenie przed gorącym tufem piroklastycznym.
c.d.n.