Po pierwsze chciałbym się tu przedstawić. Mam na imię Oskar i większość kolejowego życia spędziłem pod Warszawą (linia Grodziska), zaś od dwóch lat mieszkam w Holandii. Bedąc miłośnikiem kolei od zawsze, a mając wreszcie sporo miejsca (dom jednorodzinny) i odrobinę pieniędzy w portfelu postanowiłem wznowić hobby które za dzieciaka kończyło się na rozstawieniu torów na dywanie. W międzyczasie jednak był wieloletni epizod zainteresowania grami bitewnymi (Warhammer, Warhammer 40.000), które nauczyło mnie podstaw modelarstwa. Od kilku miesięcy jestem członkiem klubu modelarstwa kolejowego w Veenendaal (https://modelspoor.nl/) (Holandia), po przeprowadzce do owej miejscowości kilka miesięcy temu). Jeśli jednak chodzi o modelarstwo podjąłem decyzję, że będę podchodził do budowy makiety o tematyce Podwarszawskiego Mazowsza w latach 2005-2015 (czyli lata mojego największego bakcyla - gimnazjum, liceum i studiów). Jednocześnie te lata pozwalają złapać klimat zarówno 'starego PKP' (zielone/czerwone wagony, stare malowanie siódemek, infrastruktura przed moderną), jak i (naj)nowszy tabor i malowanie.
Od końca stycznia jestem szczęśliwym posiadaczem EN57 Piko w malowaniu Kolei Mazowieckich. Model jest, moim zdaniem, absolutnie przepiękny. Będąc zainspirowany poradnikiem Artura i Spacerowicza postanowiłem dokonać malowania wnętrza [dlaczego w takim razie nie od razu wykończone od środka Robo? Jakoś bardziej przekonywał mnie konsensus wokół Piko niż Robo jeśli chodzi o stronę techniczną, a malowanie potraktowałem jako ciekawe wyzwanie]. Mając doświadczenie z malowania modeli (gry bitewne) nie wydawało mi się to dużym wyzwaniem i w istocie - problematyczne nie było, do czasu gdy okazało się, że moja zerowa wiedza o elektronice doprowadziła do tego, że gdzieś doprowadziłem do zwarcia bądź zerwania któregoś z kabli bądź innego uszkodzenia, w konsekwencji coś się popsuło i nawet wiem co... pociąg się popsuł! (łączy się z dekoderem, reaguje na funkcje 1-4, ale nie jeździ i nie reaguje na pozostałe funkcje...). W najlepszym wypadku skończy się na przychylnym spojrzeniu kolegi z klubu, a w najgorszym - na serwisie... [gdyby ktoś miał w tej sprawie jakieś tipy, proszę o wiadomość
]
Przechodząc do malowania, od razu postanowiłem pójść na pewne kompromisy. Chodziło mi o oddanie ogólnego nastroju typowego wnętrza KM-ki, nie zaś - idealnego odwzorowania. Z tego też względu zdecydowałem się na zrobienie "biało-szarych" ścian, mimo że EN57-935 do końca swojego życia był "w drewnie". Główną motywacją było to, by, oprócz prostego malowania stolików, nie ruszać budy (białej od środka) i przypadkiem czegoś nie spartolić. Wciąż jednak KM-ek (nawet bez przebudowy na AKM/AL) z jasnym wnętrzem trochę jeździło, więc na mój gust klimat pozostaje zachowany. Postanowiłem też z góry nie bawić się w żadne cieniowanie, rozjaśnianie itd. a skupić się na ładnym jednolitym kolorze. Dla osób mniej obeznanych z malowaniem: istotne jest tu malowanie na spokojnie, na kilka cienkich warstw, farbą nie za gęstą, ale też nie za rzadką, żeby nie [jak to ładnie mówiono w środowisku bitewniakowym] obsrać modelu.
Na bazie tego zdjęcia (i paru innych, w tym własnych oraz SIWZa do jakiegoś zamówienia KM-ki) zidentyfikowałem (apką Miniature Painter Pro) podstawowe kolory:
* ściany budy zostawiłem jak są (białe), zaś ściany wewnętrzne potraktowałem złamanym białym (biały zmieszany z szarym i czarnym przy ręcznym malowaniu, a przy podkładzie: Vallejo Wolf Grey)
* do żółtego użyłem "Lemon Yellow" marki AK (AK11047), delikatnie ocieplonego "Gold Yellow" Vallejo z palety Game Color (72.007)
* do zielonych foteli użyłem koloru "Greenskin" z palety Warpaints fanatic (Army Painter, WP 3051). Oddanie jakichkolwiek szczegółów tapicerki uznałem za niewarte świeczki w tej skali i charakterystyce podziwiania efektu i zdecydowałem się na pewne uśrednienie koloru.
* do podłogi użyłem koloru "Evergreen Fog" z palety Warpaints fanatic (Army Painter, WP 3061). Próbowałem też delikatnie mieszać, ale, znów - raczej nie wydawało mi się warte świeczki, bo koniec końców wydaje mi się, że efekt "to jest to" pozostał zachowany. Jako że kibel w kiblu nie jest widoczny przy złożonym modelu, nie kłopotałem się z oddawaniem szczegółów w tym szlachetnym miejscu.
Rozkręcenie modelu i wyjęcie wypraski z wnętrzem było problemem tylko przy pierwszym członie jednostki (okazało się, że niemal samo wypada, a ja się siłowałem, przez co złamałem kilka schodków
. Potem poszło z górki...
Przy pierwszym członie pomalowałem wszystko ręcznie. Poszło to całkiem sprawnie - największym wyzwaniem było jednak pomalowanie kabiny maszynisty. Również i tu poszedłem na kompromisy, jeśli chodzi o kolorystykę - szczerze mówiąc, będąc przez całe życie pasażerem, a nie pracownikiem, nieszczególnie zwracałem na to uwagę. Trzeba jednak strasznie uważać, by nie pomalować przezroczystego plastiku dającego podświetlenie przyrządów (?):
Przy środkowej i drugiej skrajnej jednostce postanowiłem jednak zrobić to inaczej - zacząłem od spodkładowania wnętrza na złamany biały (Wolf Grey Vallejo, NIE Army Paintera) który jest jasnym szarym kolorem z delikatną niebieskawą nutką. Dzięki temu ściany wewnętrzne wyglądają zdecydowanie lepiej (jednolicie), niż na zdjęciu powyżej, a nakładana farba w innych kolorach też lepiej 'pracuje'. Do samego malowania kolorami nie zdecydowałem się używać taśmy malarskiej/maskującej wychodząc z założenia, że łatwiej będzie dokonać poprawek, niż zaklejać wszystkie małe powierzchnie. Koniec końców te detale są też bardzo małe, widziane zazwyczaj z większej odległości i to jeszcze przez małe okienko, więc bez przesady
.
Oto efekt:
jak widać na powyższym zdjęciu pomalowałem też stoliki w budzie. Jako że stoliki są wykonane z przezroczystego plastiku, pomalowałem je od spodu (bez ryzyka pomalowania okien). Pewnym wyzwaniem był też metalowy odlew środkowego członu, który, chowając silnik i część elektroniki, jest mocno wybrzuszony. Dla oszukania oka postanowiłem jednak przeciągnąć kolor foteli na wybrzuszone fragmenty, co wydaje mi się dobrą decyzją, patrząc na finalny efekt.
Widoczne szczegóły kabiny. Szczerze mówiąc nie bawiłem się tu w dokładne odwzorowanie i jedna kabina wygląda też trochę inaczej niż druga. Well, życie
:
Pełny efekt i różnicę widać po złożeniu modelu.
W trakcie:
oraz ukończona robota (na tych zdjęciach tylko jednego członu, przez co dobrze widać różnicę):
Koniec końców malowanie było całkiem przyjemną, choć powtarzalną czynnością i cała czynność zajęła mi około 8-10h - co do zasady polecam
. Na pewno lekcją na przyszłość jest zabezpieczenie elektroniki, by nie doprowadzić do zwarcia/uszkodzenia. To dość gorzka lekcja, ale nie załamuję rąk - model na pewno będzie jeszcze jeździł.
Owa jazda i gdzie ta jazda będzie miała miejsce to też przyczynek na kolejny temat, mianowicie budowę modelu wiaty znanej z linii Grodziskiej i Otwockiej (najbliższe są mi przystanki Milanówek, Brwinów i Warszawa Włochy). Już dokonałem wydruku 3d dachu wiaty, dzięki planom z artykułu (https://ochronazabytkow.nid.pl/wp-content/uploads/2019/09/OZ_1-4_2010_06_Skalimowski_Tucholski.pdf) oraz pomocy kolegi, inżyniera, który mi to w mig narysował w CADzie. Na razie jestem jednak na etapie wymyślania oddania struktury tynku. Jak będzie o czym pisać, to pochwalę się wynikami
:
Od końca stycznia jestem szczęśliwym posiadaczem EN57 Piko w malowaniu Kolei Mazowieckich. Model jest, moim zdaniem, absolutnie przepiękny. Będąc zainspirowany poradnikiem Artura i Spacerowicza postanowiłem dokonać malowania wnętrza [dlaczego w takim razie nie od razu wykończone od środka Robo? Jakoś bardziej przekonywał mnie konsensus wokół Piko niż Robo jeśli chodzi o stronę techniczną, a malowanie potraktowałem jako ciekawe wyzwanie]. Mając doświadczenie z malowania modeli (gry bitewne) nie wydawało mi się to dużym wyzwaniem i w istocie - problematyczne nie było, do czasu gdy okazało się, że moja zerowa wiedza o elektronice doprowadziła do tego, że gdzieś doprowadziłem do zwarcia bądź zerwania któregoś z kabli bądź innego uszkodzenia, w konsekwencji coś się popsuło i nawet wiem co... pociąg się popsuł! (łączy się z dekoderem, reaguje na funkcje 1-4, ale nie jeździ i nie reaguje na pozostałe funkcje...). W najlepszym wypadku skończy się na przychylnym spojrzeniu kolegi z klubu, a w najgorszym - na serwisie... [gdyby ktoś miał w tej sprawie jakieś tipy, proszę o wiadomość
Przechodząc do malowania, od razu postanowiłem pójść na pewne kompromisy. Chodziło mi o oddanie ogólnego nastroju typowego wnętrza KM-ki, nie zaś - idealnego odwzorowania. Z tego też względu zdecydowałem się na zrobienie "biało-szarych" ścian, mimo że EN57-935 do końca swojego życia był "w drewnie". Główną motywacją było to, by, oprócz prostego malowania stolików, nie ruszać budy (białej od środka) i przypadkiem czegoś nie spartolić. Wciąż jednak KM-ek (nawet bez przebudowy na AKM/AL) z jasnym wnętrzem trochę jeździło, więc na mój gust klimat pozostaje zachowany. Postanowiłem też z góry nie bawić się w żadne cieniowanie, rozjaśnianie itd. a skupić się na ładnym jednolitym kolorze. Dla osób mniej obeznanych z malowaniem: istotne jest tu malowanie na spokojnie, na kilka cienkich warstw, farbą nie za gęstą, ale też nie za rzadką, żeby nie [jak to ładnie mówiono w środowisku bitewniakowym] obsrać modelu.
Na bazie tego zdjęcia (i paru innych, w tym własnych oraz SIWZa do jakiegoś zamówienia KM-ki) zidentyfikowałem (apką Miniature Painter Pro) podstawowe kolory:

* ściany budy zostawiłem jak są (białe), zaś ściany wewnętrzne potraktowałem złamanym białym (biały zmieszany z szarym i czarnym przy ręcznym malowaniu, a przy podkładzie: Vallejo Wolf Grey)
* do żółtego użyłem "Lemon Yellow" marki AK (AK11047), delikatnie ocieplonego "Gold Yellow" Vallejo z palety Game Color (72.007)
* do zielonych foteli użyłem koloru "Greenskin" z palety Warpaints fanatic (Army Painter, WP 3051). Oddanie jakichkolwiek szczegółów tapicerki uznałem za niewarte świeczki w tej skali i charakterystyce podziwiania efektu i zdecydowałem się na pewne uśrednienie koloru.
* do podłogi użyłem koloru "Evergreen Fog" z palety Warpaints fanatic (Army Painter, WP 3061). Próbowałem też delikatnie mieszać, ale, znów - raczej nie wydawało mi się warte świeczki, bo koniec końców wydaje mi się, że efekt "to jest to" pozostał zachowany. Jako że kibel w kiblu nie jest widoczny przy złożonym modelu, nie kłopotałem się z oddawaniem szczegółów w tym szlachetnym miejscu.
Rozkręcenie modelu i wyjęcie wypraski z wnętrzem było problemem tylko przy pierwszym członie jednostki (okazało się, że niemal samo wypada, a ja się siłowałem, przez co złamałem kilka schodków
Przy pierwszym członie pomalowałem wszystko ręcznie. Poszło to całkiem sprawnie - największym wyzwaniem było jednak pomalowanie kabiny maszynisty. Również i tu poszedłem na kompromisy, jeśli chodzi o kolorystykę - szczerze mówiąc, będąc przez całe życie pasażerem, a nie pracownikiem, nieszczególnie zwracałem na to uwagę. Trzeba jednak strasznie uważać, by nie pomalować przezroczystego plastiku dającego podświetlenie przyrządów (?):
Przy środkowej i drugiej skrajnej jednostce postanowiłem jednak zrobić to inaczej - zacząłem od spodkładowania wnętrza na złamany biały (Wolf Grey Vallejo, NIE Army Paintera) który jest jasnym szarym kolorem z delikatną niebieskawą nutką. Dzięki temu ściany wewnętrzne wyglądają zdecydowanie lepiej (jednolicie), niż na zdjęciu powyżej, a nakładana farba w innych kolorach też lepiej 'pracuje'. Do samego malowania kolorami nie zdecydowałem się używać taśmy malarskiej/maskującej wychodząc z założenia, że łatwiej będzie dokonać poprawek, niż zaklejać wszystkie małe powierzchnie. Koniec końców te detale są też bardzo małe, widziane zazwyczaj z większej odległości i to jeszcze przez małe okienko, więc bez przesady
Oto efekt:
jak widać na powyższym zdjęciu pomalowałem też stoliki w budzie. Jako że stoliki są wykonane z przezroczystego plastiku, pomalowałem je od spodu (bez ryzyka pomalowania okien). Pewnym wyzwaniem był też metalowy odlew środkowego członu, który, chowając silnik i część elektroniki, jest mocno wybrzuszony. Dla oszukania oka postanowiłem jednak przeciągnąć kolor foteli na wybrzuszone fragmenty, co wydaje mi się dobrą decyzją, patrząc na finalny efekt.
Widoczne szczegóły kabiny. Szczerze mówiąc nie bawiłem się tu w dokładne odwzorowanie i jedna kabina wygląda też trochę inaczej niż druga. Well, życie
Pełny efekt i różnicę widać po złożeniu modelu.
W trakcie:
oraz ukończona robota (na tych zdjęciach tylko jednego członu, przez co dobrze widać różnicę):
Koniec końców malowanie było całkiem przyjemną, choć powtarzalną czynnością i cała czynność zajęła mi około 8-10h - co do zasady polecam
Owa jazda i gdzie ta jazda będzie miała miejsce to też przyczynek na kolejny temat, mianowicie budowę modelu wiaty znanej z linii Grodziskiej i Otwockiej (najbliższe są mi przystanki Milanówek, Brwinów i Warszawa Włochy). Już dokonałem wydruku 3d dachu wiaty, dzięki planom z artykułu (https://ochronazabytkow.nid.pl/wp-content/uploads/2019/09/OZ_1-4_2010_06_Skalimowski_Tucholski.pdf) oraz pomocy kolegi, inżyniera, który mi to w mig narysował w CADzie. Na razie jestem jednak na etapie wymyślania oddania struktury tynku. Jak będzie o czym pisać, to pochwalę się wynikami
Ostatnio edytowane:
-
8
-
11
-
1
- Pokaż wszystkie