Tylko euro-socjaliści mogą planować przedsięwzięcie które sami zakładają że będzie niedochodowe. Zamiast wyremontować istniejące szlaki do przyzwoitych prędkości handlowych (wystarczy Vmax:200km/h), chcą nam za sponsorować zabawki do których będziemy musieli co roku dokładać grube miliony. Z naszych kieszeni do ich kieszeni. Ani nasze firmy nie są przygotowane do budowy infrastruktury pod 360km/h ani taboru. Tabor na V:200 nasze firmy już udźwigną. Niestety w najbliższych 20 latach nie wygenerujemy potoków podróżnych takich aby ta inwestycja była opłacalna. A te środki zainwestowane w koleje aglomeracyjne i w podniesienie prędkości szlakowych pomiędzy aglomeracjami mogły by znacząco zmienić obraz naszych kolei. Podam przykład linii Wrocław-Łódź-Wawa. teraz do Łodzi z Wro 4:30 do wawy 6:25 a to jest tylko 230km i 380km. Blachosmrodem do Łodzi też się jedzie 4h do Wawy można szybciej niż pociąg, ale przez Opole Częstochowę. O linii do Wałbrzycha i Jeleniej Góry nie wspomnę. Ciekawe że tylu związkowców bierze kasę w PKP, PLK i jakoś siedzą cicho gdy decydenci chcą nas uszczęśliwić na siłę. A jak ktoś chce coś zmienić to bronią się przed zmianami bo musieli by się wziąć do roboty (niedawny przykład prezesa KM). Co do prundu to już wiedzą że muszą zamawiać tabor dwu systemowy 3kV DC i 25kV AC. Już gdzieś kiedyś pisałem że sensowne wydają mi się połączenia Dużych prędkości na ciągach komunikacyjnych Berlin-Wawa-Moskwa. Berlin-Wrocław-Kraków-Lwów-Kijów. Pociągi sypialne dużych prędkości w pełnych relacjach z v=>360, bez zmiany szerokości toru i sposobu zasilania ( ze względu na koszt i konkurencyjność prędkości do połączeń samolotowych). I uzupełniające dzienne w krótszych relacjach + połączenia międzyregionalne V:200km/h. Ale to nie w europie socjalistów, gdzie na publicznych przetargach iluś kolesi musi dostać dolę, a jedynym kryterium jest cena. Jak widzę jak się buduje w ciągu ostatnich lat to nasuwa mi się smutna refleksja że za komuny budowano solidniej. Za 10-15 lat obecnie budowane obiekty będą w stanie gorszym od tych stawianych w latach 70, nie mówiąc już o tych z przełomu wieku XVIII i XIX. Ale to nic nie znaczy bo lepiej teraz zaoszczędzić X i za 5 lat wydać 2X lub 3X na remont, bo za 5 lat też trzeba będzie na ten remont zrobić przetarg. A najśmieszniejsze jest to że "ekolodzy" jakoś przeciwko temu nie protestują. Że lepiej zrobić raz a porządnie i solidnie, nie oszczędzając na materiałach i robociźnie, niż poprawiać co 3,5,7 lat marnując pieniądze publiczne i materiały.