Czesław, naprawdę można znaleźć komercyjną salę a nawet salę szkolną za darmo. Po wykonaniu pięciu telefonów i dwóch wizytach miałem zgodę na wielką salę gimnastyczną za darmo w szkole w Gdańsku. Więc można, tylko trzeba rozmawiać, szukać.
Ale ja chcę napisać o czymś innym. Rozumiem osoby, którym się już nie chce, albo nie chce "za bardzo". Ale żeby je zrozumieć, musiałem sam zrobić najpierw kilka dużych imprez. Przeżyć ludzi, którzy przychodzą na gotowe i tylko krytykują i szukają dziury w całym, albo tylko narzekają. Ludzi, którzy się umawiają i nawalają. Ludzi, którzy zapisują się na imprezę i nie przychodzą, albo przychodzą bez zgłoszonego taboru, abo bez freda. Albo się spóźniają, przez co reszta musi na nich czekać i nie można zacząć imprezy bo brakuje dwóch modułów. Ludzi, którzy robią łaskę że pomagają. Itp itd. Ludzi, którzy znają ustalone zasady zabawy ale je łamią i mówią potem "ojej zapomniałem", albo "ojej nie wiedziałem". Ludzi, którzy nie są w stanie przynieść na drugi dzień identyfikatora bo zapomnieli, zgubili, zostawili w hotelu, w samochodzie, może w kiblu? Ludzi, którzy zawsze znikają wtedy, kiedy są potrzebni do prowadzenia pociągu. Ludzi, którzy przynoszą lokomotywy z jednym sprzęgiem, mimo że była wielokrotnie mowa o tym że mają być dwa z obu stron. I w tym wszystkim organizator, który ma wszystko na głowie, chce żeby wszystko wypadło jak najlepiej i który czasem czuje się jakby innych musiał zmuszać do zabawy.
Więc wystarczyło kilka dużych imprez, żebym pomału zaczął mówić sobie dosyć. Dlatego w tym roku organizuję w trójmieście tylko jedną dużą imprezę, a jako grupa makietę mamy ustawioną na razie na stałe i bawimy się w mniejszym gronie, ale regularnie, raz w tygodniu przez trzy godziny.
I po tym wszystkim zacząłem trochę bardziej rozumieć grupy i ludzi, którzy mieli tego dość. Dość ludzi z taborem którzy przychodzą na imprezę ale składać modułów do drugiej w nocy czasu już nie mają. Dość współpracy z takimi ludźmi, dość robienia czegoś dla innych, skoro Ci inni robią łaskę, mówią że nie mają czasu, albo że przyjdą tylko w sobotę a w niedzielę to już nie mogą.
Bo co z tego, że jest wielu fajnych i poważnych ludzi, skoro zawsze znajdą się tacy, którzy nawalą.
Zrozumiałem przez to też, dlaczego powstały grupy, które nie chcą bawić się z innymi, albo na tych innych bardzo ostrożnie się otwierają.
A spośród wszystkich wymienionych jest jeszcze jedna, moja ulubiona "kategoria" uczestników, wujków pouczajków "dobra rada". Tym od razu proponuję, żeby przyłączyli się i pokierowali wprowadzaniem swoich rad w życie, bawiąc się wspólnie z nami. Jak dotąd... ani jeden z tych gawędziarzy tego nie zrobił.
Czesław Turko i cały "klan Turko" akurat wiele imprez zrobił/zrobili, w tym jako główni organizatorzy, więc zwracanie im uwagi w taki sposób jak to robisz PawleR, jest co najmniej bardzo nie na miejscu i niegrzeczne.
Może niech teraz inni przejmą pałeczkę i spróbują coś zorganizować. Nie lubię ripost w stylu "pokaż co ty zrobiłeś skoro zabierasz głos" i nie o to tu chodzi. Chodzi po prostu o to, że organizacja imprezy to ogromna praca, mnóstwo czasu, dziesiątki telefonów, maili, uzgadniania, ustalania. Weź się do roboty i zrób to choć raz! Bo ja wszystkim członkom swojej ekipy w Gdańsku proponuję, aby zorganizowali jedną imprezę beze mnie jako organizatora i na razie nie znalazłem ani jednego chętnego.
I to wszystko to nie jest "rozpaczanie". Tylko niestety rzeczywistość, w której wielu chce się bawić, ale do pracy przy przygotowaniu tej zabawy wielu chętnych nie ma.
Pozdrowienia, Piotr