Kuba, tak w ogóle to cieszę się, że zająłeś się tym tematem. To dobrze, bo może za jakiś czas będziemy mogli wymienić się swoimi doświadczeniami. Napisałem tutaj kilka uwag, ale nie po to by się czepiać, ale raczej dlatego, że chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami, bo też nad czymś podobnym pracuję.
Technika zatrzymywania pociągu za pomocą napięcia stałego "brake on DC" chyba została już dość dawno wymyślona, ale odnoszę wrażenie, że na naszym polskim gruncie jest mało znana. Zresztą chyba może też dlatego, że jak sama nazwa wskazuje "maerklin brake module" był przede wszystkim stosowany w systemie maerklina, a u nas w DCC może myślano, że skoro to pomysł maerklina, to u nas nie wypali. Jak się jednak okazuje, technikę tą można z powodzeniem zastosować w DCC ponieważ każdy dekoder zgodny z NMRA powinien móc obsługiwać zatrzymanie na odcinku ze stałym napięciem.
To tyle wstępu, a teraz chciałbym się jeszcze odnieść do twojej wcześniejszej wypowiedzi.
Ten pomysł z odpowiednio długim wyizolowanym odcinkiem i wykrywaniem czoła pociągu w odpowiednim miejscu rzeczywiście wydaje mi się jednym z lepszych pomysłów, choć ma i swoje wady. Ja też w podobnym kierunku kombinuję, ale będzie to bardziej podobne do pomysłu Lenza, który zastosował w modułach BM-2 i BM-3.
Najpierw trochę "ujemnych plusów" tego systemu:
Ogólnie ten pomysł ma jedną podstawową niedogodność, a mianowicie że wymaga zastosowania odpowiednio długiego odcinka, czyli takiego aby zmieścił się cały najdłuższy pociąg i jeszcze trochę (+droga hamowania). Pewnie na niektórych makietach będzie to poważnym mocno ujemnym "plusem". :?
Jeżeli jedynym zabezpieczeniem będzie jedynie ta odpowiednia długość odcinka, to w zasadzie uniemożliwia to wpuszczenie na taki tor trochę dłuższego pociągu z oświetlonymi wagonami. (Gdyby jednak zastosować jakieś dodatkowe zabezpieczenie to byłoby z pewnością lepiej...
)
Zastanawiam się też jak wtedy zabezpieczysz się przed zwarciem na skutek wjechania kolejnego pociągu na ten sam odcinek. Chodzi mi o sytuację awaryjną, gdy ktoś się zagapi i przejedzie postawiony wcześniej semafor i choćby jedną osią wjedzie w odcinek, na którym akurat podawane jest napięcie DC i zrobi zwarcie DC z DCC.
Pomysł z pojedynczą diodą prostowniczą wycinającą tylko jedną połówkę sygnału DCC byłby po prostu genialny w swej prostocie, ale... czy każdy dekoder poprawnie zareaguje na taki właściwie jednopołówkowy
pulsujący sygnał "DCC"? Specyfikacja NMRA mówi o reakcji na sygnał DC, czyli na napięcie stałe, a nie na pulsujące jednopołówkowe. Może i niektóre dekodery zupełnie poprawnie na to (pulsujące napięcie) reagują, ale czy wszystkie?
Teraz kilka moich uwag:
Wydaje mi się, że głównym celem zastosowania odpowiednio długiego wyizolowanego odcinka i podania na niego napięcia DC jest raczej możliwość zatrzymywania pociągów zarówno ciągnionych jak i pchanych. Chociaż pozytywnym efektem ubocznym może być też unikania zwarć przy przejeżdżaniu pomiędzy sekcją DCC i DC. Wydaje mi się jednak, że nie powinno być to jedynym zabezpieczeniem przed zwarciami.
Co do sposobu wyrywania czoła pociągu, a właściwie zajętości odcinka, to już wiele razy o tym pisano i sam
martinezo potwierdzał, że najpewniejszą i najbardziej uniewersalną techniką wykrywania składu jest detekcja poboru prądu w tym odcinku. Nawet gdy pchasz wagony, to wystarczy przynajmniej jedną oś uzbroić w mały odbiornik prądu, np. jakiś malutki rezystorek. Marti jedynie taki sposób wykrywania stosuje, bo ten mu się sprawdził niezawodnie. Zresztą w modułach Lenz'a BM-2 i BM-3 też wykorzystuje się podobne rozwiązanie.
Powyższy sposób wykrywania wymaga jednak zastosowania podziału na dwa odcinki izolowane, które Lenz nazwał sekcją jazdy i sekcją hamowania. Jeżeli coś wjedzie do sekcji hamowania i zostanie w niej wykryte, to uruchamia się hamowanie, u Lenz'a w BM-kach poprzez podanie asymetrycznego sygnału DCC, a u nas mogłoby to być poprzez podanie napięcia stałego DC.
Na marginesie, to bardzo podoba mi się rozwiązanie Lenz'a z tym asymetrycznym sygnałem DCC ponieważ przy takim rozwiązaniu nie ma w ogóle problemów z jakimiś zwarciami, można też przekazywać polecenia do stojącej lokomotywy, itd. ale szkoda, że chłopaki z Lenza nie chcą się podzielić z innymi i jak na razie zastrzegli dla siebie i tylko dla ZIMO budowanie dekoderów reagujących na takowy sposób modulacji. Fajnie by było, aby trochę odpuścili i aby to się upowszechniło. Widziałem nawet szkic dokumentu NMRA opisujący standard asymetrycznego sygnału DCC.
A na razie całej reszcie poza Lenz'em i ZIMO pozostaje jako standard "brake on DC"... I tu pozostaje pole do popisu.
Wracając do tematu, wydaje mi się że pomimo wydzielenia dość długiego odcinak izolowanego dobrze by jednak było aby nasz system był jednak odporny na sytuacje awaryjne i jakoś sobie radził z nietypowymi przypadkami, np. gdy ktoś przejedzie poprzedni semafor i trochę wjedzie z sekcji DCC w naszą sekcję DC, albo gdy cofnie z drugiej strony.
Na to pierwsze zagrożenie rozwiązaniem może być zastosowanie sekcji przejściowej "transient" jak w module maerklina z tym jednopołowkowym pulsującym sygnałem DCC, albo ograniczenie wydajności prądowej źródła zasilającego nasz odcinek napięciem DC. Takie rozwiązanie zastosowała jedna niemiecka firma (bogobit - patrz niżej w linkach) w swoich modułach hamujących. Zaletą takiego podejścia jest to, że nie trzeba stosować żadnych sekcji przejściowych, a dodatkowo taki system jest odporny na wjazd pociągu z drugiej strony.
Linki do tematu:
:arrow:
Braking digitally
:arrow:
Digital braking module
:arrow:
Afremmodule Märklin Motorola
:arrow:
bogobit signal braking modules – overview
Kończąc jeszcze coś o twoim jednopołówkowym prostowaniu za pomocą jednej diody. Jeżeli masz na myśli tylko samą pojedynczą diodę, to da ona nie sygnał stały (DC) ale pulsujące połówki sygnału DCC. Wydaje mi się, że aby móc powiedzieć o sygnale, że jest on DC, to trzeba by go jeszcze jakoś wygładzić, np. poprzez jakiś elektrolit tak jak np. w "maerklin brake module", ale wtedy konieczne będzie jeszcze jakieś zabezpieczenie. Tak jak wcześniej o tym pisałem.
I zupełnie na koniec sprawa układów przełączających lub bocznikujących. Oczywiście jeżeli się tylko da to pewnie lepiej byłoby zwierać jakiś "by-pass" i omijać np. tą diodę, ale nie zawsze jest to możliwe.
Kuba, pisałeś o problemach z przełączaniem i że niektóre dekodery tego nie lubią, a czy zastanawiałeś się czym to coś przełączałeś? Chodzi mi o to jak szybki był ten przełączający przekaźnik, bo są naprawdę różne i to z bardzo różnymi czasami przełączania. Typowo od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu milisekund do pojedynczych milisekund.
Kiedyś na tym forum w jakimś wątku związanym z pętlą nawrotną lub modułem "cut out"
martinezo pokazał parametry czasowe przekaźników, które sam używał. Tłumaczył wtedy, że takie, których czasy przełączania są na poziomie coś około 5ms to są OK, a inne o dłuższych czasach mogą już wywalać buster (mowa była o pętli nawrotnej w DCC) lub resetować dekoder.