Dział budowlany się ostatnio ożywił, to może i ja podzielę się moimi doświadczeniami.
Na warsztat trafił do mnie model typowej austriackiej nastawni. Jej mniej lub bardziej przebudowane odpowiedniki zachowały się po dziś dzień w Kalwarii Lanckoronie, Oświęcimiu, Jaśle i na stacji Rzeszów Staroniwa. I właśnie tą ostatnią kolega klubowy bardzo dokładnie obfotografował, i jego bogata dokumentacja posłużyła mi do dokładnego odtworzenia budynku.
Jako ciekawostka: staram się odtworzyć oryginalny budynek, który był węższy, a okno znajdowało się w osi symetrii budynku. Kiedyś budynek został rozbudowany o dwa okna w prawo (nawet są wyraźnie szersze). Brakuje skosu po prawej. Na lepszych zdjęciach widać nawet pęknięcie dokładnie tam gdzie powinien kończyć się budynek. Na zdjęciu z 1986 roku w książce Koleją z Jasła do Rzeszowa widać węższą nastawnię w pierwotnej wersji. Dlaczego tak późno ją przebudowano? Może w czasie przebudowy dwa lata później, kiedy kształtowe semafory zastąpiono świetlnymi? Ale dziś ta nastawnia stoi pusta, a tuż obok stoi nowa nastawnia wykonawcza...
To do dzieła.
Przeskalowałem zdjęcia i obrysowałem je w AutoCadzie, otrzymując dokładny projekt budynku. Następnie zaprojektowałem elementy do wycięcia laserem w tekturze piwnej, tak żeby wszystko ładnie się złożyło, nawet bez użycia kleju. Dzięki temu obiekt jest łatwy w montażu i dobrze trzyma wymiary.
Kolejny etap to nasączenie kartonu rzadkim cyjanoakrylem (jeszcze rozcieńczonym debonderem), aby uodpornić budynek na wilgoć. Tym bardziej, że planowałem budynek szpachlować i malować farbami nierozpuszczalnikowymi. Moim zdaniem właśnie wygięte w lekki łuk ściany odbierają budynkom kartonowym sporo urody. Po nasączeniu karton jest twardy, nie rozwarstwia się, nie mechaci i daje się szlifować. Nie należy tego robić w zamkniętym pomieszczeniu, bo klej szybko paruje i smrodzi.
Najciekawsza w budynku jest ściana szkieletowa na piętrze pozwalająca galicyjskim budowniczym zamontować duże okna. Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami z montażu prototypu, odwróciłem kolejność i najpierw wkleiłem balsowe deski imitujące drewniany szkielet i wypełniłem masą szpachlową "okienka" muru, a dopiero później wkleję okna. Na zdjęciu widać kopytko którym pilnowałem wymiary okien.
Na koniec pierwsza warstwa szpachlówki akrylowej, która ukryje nierówności i zapewni odpowiednią fakturę budynku. Zdjęcie po wstępnym szlifowaniu. Tak, a to co wystaje z budynku, to półpiętro schodów zewnętrznych... Ciąg dalszy niebawem.
Na warsztat trafił do mnie model typowej austriackiej nastawni. Jej mniej lub bardziej przebudowane odpowiedniki zachowały się po dziś dzień w Kalwarii Lanckoronie, Oświęcimiu, Jaśle i na stacji Rzeszów Staroniwa. I właśnie tą ostatnią kolega klubowy bardzo dokładnie obfotografował, i jego bogata dokumentacja posłużyła mi do dokładnego odtworzenia budynku.
Jako ciekawostka: staram się odtworzyć oryginalny budynek, który był węższy, a okno znajdowało się w osi symetrii budynku. Kiedyś budynek został rozbudowany o dwa okna w prawo (nawet są wyraźnie szersze). Brakuje skosu po prawej. Na lepszych zdjęciach widać nawet pęknięcie dokładnie tam gdzie powinien kończyć się budynek. Na zdjęciu z 1986 roku w książce Koleją z Jasła do Rzeszowa widać węższą nastawnię w pierwotnej wersji. Dlaczego tak późno ją przebudowano? Może w czasie przebudowy dwa lata później, kiedy kształtowe semafory zastąpiono świetlnymi? Ale dziś ta nastawnia stoi pusta, a tuż obok stoi nowa nastawnia wykonawcza...
To do dzieła.
Przeskalowałem zdjęcia i obrysowałem je w AutoCadzie, otrzymując dokładny projekt budynku. Następnie zaprojektowałem elementy do wycięcia laserem w tekturze piwnej, tak żeby wszystko ładnie się złożyło, nawet bez użycia kleju. Dzięki temu obiekt jest łatwy w montażu i dobrze trzyma wymiary.
Kolejny etap to nasączenie kartonu rzadkim cyjanoakrylem (jeszcze rozcieńczonym debonderem), aby uodpornić budynek na wilgoć. Tym bardziej, że planowałem budynek szpachlować i malować farbami nierozpuszczalnikowymi. Moim zdaniem właśnie wygięte w lekki łuk ściany odbierają budynkom kartonowym sporo urody. Po nasączeniu karton jest twardy, nie rozwarstwia się, nie mechaci i daje się szlifować. Nie należy tego robić w zamkniętym pomieszczeniu, bo klej szybko paruje i smrodzi.
Najciekawsza w budynku jest ściana szkieletowa na piętrze pozwalająca galicyjskim budowniczym zamontować duże okna. Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami z montażu prototypu, odwróciłem kolejność i najpierw wkleiłem balsowe deski imitujące drewniany szkielet i wypełniłem masą szpachlową "okienka" muru, a dopiero później wkleję okna. Na zdjęciu widać kopytko którym pilnowałem wymiary okien.
Na koniec pierwsza warstwa szpachlówki akrylowej, która ukryje nierówności i zapewni odpowiednią fakturę budynku. Zdjęcie po wstępnym szlifowaniu. Tak, a to co wystaje z budynku, to półpiętro schodów zewnętrznych... Ciąg dalszy niebawem.