OCZYWIŚCIE. Jakość tych prac PMM-H0 to najwyższy poziom światowy.
Miałem okazję zamienić kilka słów z panami Marcinem Turko (autor stacji ZIELONA), Sebastianem Marszałem (Stacja Rusinowo Wąsk.) oraz Leszkiem Lewińskim (Lewin Leski) - nie udało mi się niestety pogadać z panem Tomaszem Florczakiem bo akurat był zajęty.
Muszę powiedzieć, że rozmawia się z nimi świetnie. Wiedzą chyba wszystko o tym temacie, a przynajmniej wiele. Jeśli chodzi o pana Leszka - owszem - pan Leszek Lewiński ma swój charakter i wymagania co do wizji makiety jak i prowadzenia ruchu na niej, ale to BARDZO DOBRZE. Każdy ma prawo robić tak, jak jemu pasuje i dobrze się przy tym bawić. To konkretny człowiek z konkretną wiedzą. Nikogo nie zmusza do przyłączania się do grupy PMM. Ma podejście w stylu - jak komuś nie pasuje - są inne drogi zabawy w małą kolej. Można z nim pożartować, pogadać, ma wiele do powiedzenia, potrafi opowiadać. Chętnie mówi o własnych doświadczeniach z prawdziwą koleją - ma dobry kontakt z publicznością. Mi osobiście bardzo podoba się jego podejście oparte o jakość, a nie ilość. Jak ktoś go nie lubi - jego problem. Nie ma takich osób, których lubią wszyscy jak leci.... (wydaje mi się że nie lubią go ci, którym nie pasuje jego wizja zabawy w małą kolej).
Widziałem w sobotę sytuację, jak matka z dziećmi przyszła (lub ich babcia) i te małe dzieci weszły pod taśmy oddzielające publikę i zaczęły machać rękami centymetry od semafora chcąc dotykać to i tamto. Osoba pilnująca dzieci (miały z 5-6 lat) uśmiechała się jak by dla niej dotykanie przez dzieci makiety to była normalka jak dotykanie pociągu z klocków. Oczywiście wiszące na makiecie znaki (nie dotykać) nie istniały dla pani.... Leszek Lewińśki krzyknął na nią by pilnowała dzieci i pilnowała by nie przekraczały taśm, pouczając ją stanowczo. Ja go rozumiem. Wiem ile kosztuje praca nad makietą, ewentualna naprawa uszkodzonego semafora kosztującego z 1 tysiąc zł.... itd. Ludzie tego nie rozumieją. Były wyrazy oburzenia pani, że to przecież dla dzieci i odpowiedź ze strony wystawców, że to nie dla takich dzieci, ale dla dorosłych. Potem słyszałem gadki tej pani na boku, że "on się żachnął na mnie".
Ludzie nie rozumieją że taśmy są po coś, że znaki są po coś, że dziecko 5 letnie może coś uszkodzić..... a potem żale i pretensje. Ja tam uważam, że L. Lewiński dobrze zareagował. Lepiej krzyknąć niż potem naprawiać rozwaloną makietę nad którą spędziło się tyle godzin pracy. Ten nie krzyczy co nie tyrał nad makietą godzin i miesięcy.... kto tylko "stawia na desce domki klejone w godzinę". Do tego poziomu dochodzi się latami, to co się dziwić, że potem chucha się i dmucha....