Pracy nad kołami ciąg dalszy.
Na początek Skoda - no jak dla mnie jest już ok. Dziś, żeby sprawdzić efekt końcowy zapuściłem trochę washa, bo w czystej żywicy nie wszystko widać. Najbardziej jestem zadowolony z obłości na piastach.
Przód
Przód "od zakrystii"
Tył (już jako bliźniak)
i bliźniak do Orlicana
Teraz Maluch.
Opony mają już właściwą grubość (w zasadzie powinny być jeszcze trochę cieńsze, ale wtedy nie pasowałyby do łuków nadkoli o czym pisałem wcześniej). Dla porównania stara i nowa grubość
Wash fajnie "wyciągnął" śruby co było dla mnie bardzo istotne. Poza tym teraz dużo lepiej prezentuje się obręcz, bo nie ginie gdzieś w odmętach opony. Będzie ją łatwiej malować, choć odlewanie będzie wymagało więcej uwagi przy wyjmowaniu z formy. Odbiorcy też będą musieli uważać, żeby nie ukruszyć krawędzi. Za to malowanie będzie dużo łatwiejsze (przećwiczyłem to na kołach do Kanciaka).
No i teraz ostatnia zagwozdka
Po zamontowaniu kół do malucha oś porusza się w obie strony.
Dołożenie odlewom grubych wypustek jak to zrobiła Brekina nie bardzo mi się uśmiecha, bo nie po to robiłem filigranowe koła, żeby potem dowalić im od wewnątrz "klocka" wielkości stodoły. Z drugiej strony mniejszy element byłby trudny do odlania/odpowietrzenia, a już wiercenie w nim otworu wiertłem 1mm mogło by odbiorców pozbawić chęci do modelarstwa (trudno byłoby o współosiowość otworu i łatwo byłoby ukruszyć taki element). Myślę nad jakąś cienką rurką o średnicy wewnętrznej 1mm, którą można by zastosować jako dystans. Przed przyklejeniem kół (bo przy małej grubości felgi bez klejenia się nie obejdzie) trzeba będzie nasunąć z obu stron dwa dystansujące elementy... No tak mi to wygląda na dziś.
Kreatywne sugestie mile widziane.