Dziś rano do kawy zapodałem sobie jako przerywnik w pracy świetny film z zakładów w Zwickau i Chemnitz produkujących Trabanty. Wreszcie poznałem tajemnicę jak powstawała karoseria "Mydelniczki" - między innymi z bawełny z ZSRR
Kto zna Niemiecki, wszystko zrozumie, kto nie zna niemieckiego ale zna się na samochodach, na pewno ogarnie o co chodzi. Swoją drogą widać jak dużo bardziej zaawansowana technicznie była fabryka na Żeraniu. Dotyczy to nie tylko parku maszynowego, ale i w ogóle organizacji produkcji.
A teraz wspomnienie:
W filmie jest poruszony ciekawy aspekt, który poznałem z autopsji. Otóż w fabrykach w NRD pracowało mnóstwo robotników z Wietnamu i Kuby. Byli traktowani zupełnie jak niewolnicy i niemiłosiernie eksploatowani przy najcięższych pracach. Ja akurat w ramach wakacyjnych praktyk zetknąłem się z tym zjawiskiem w 84tym roku w zakładach maszyn rolniczych w Weimarze. Zarabialiśmy dwadzieścia razy więcej wykonując trzy razy lżejsze i mniej niebezpieczne prace.
Wietnamczycy mieli swoich wietnamskich karbowych (nazywaliśmy ich Kapo), którzy za najmniejsze błędy bili swoich podopiecznych i znęcali się nad nimi psychicznie. Kiedyś na naszym dziale z kumplem Tomkiem złapaliśmy takiego konusa za kołnierz i na migi wytłumaczyliśmy, że jak jeszcze raz ruszy takiego małego chudego kolesia co nieopodal pracował to mu spuścimy lanie - o dziwo zrozumiał
. Następnego dnia przyjechało Stasi i robiło dochodzenie, ale ten niemota nie mógł nas wskazać, bo podobno my dla nich jesteśmy tak samo trudni do rozróżnienia, jak oni dla nas
Nam się upiekło, a Kapo nie lał przy nas swoich podopiecznych
Miłego dnia