• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Wagony motorowe w Europie

EVB420 12

Aktywny użytkownik
BGM
Reakcje
879 1 0
#64

Railways

Znany użytkownik
Reakcje
957 15 0
#71

fota pochodzi z WRHA news uk Railbus RB004


a co powiecie na to angielski wagon motorowy z 1920r Ford Railmotors:ninja:


a to model w wersji ogrodowej
 

MD Lu

Aktywny użytkownik
Reakcje
2 0 0
#72
Witam wszystkich. Choć to mój pierwszy wpis, to przeglądam tutejsze forum od ładnych paru lat. Do napisania go zainspirował mnie papouszek, zamieszczając zdjęcia wraku wagonu Cegielskiego w Siedlcach. Tak się składa, że byłem świadkiem smutnego końca, innego wagonu spalinowego produkcji Cegielskiego. Chodzi konkretnie o przedstawiciela krótkiej serii wagonów SBCix 90 096- 098. Na początek- jako wpisowe dwie foty. Jedna z książki, druga moja. A jeśli chcecie, to opowiem wam o losach wagonu z mojej fotki. Z góry przepraszam za jakość- sam nie wiem, jak to wyjdzie na stronie. I pozdrawiam Piaskowego. Znamy się ze Śląska- WIĘCEJ FOTEK. Wam też wszystkiego naj.
 

Załączniki

Railways

Znany użytkownik
Reakcje
957 15 0
#79
no to na koniec ja dorzuce jeszcze to straz pozarna przystosowana do jazdy na torach itp



szynobus wołga:


szynobus dla bydła:


szynobus dla hipisów:

szynobus dla Anglika:

uwaga przejazd:

hehhehe:LOL:
 

MD Lu

Aktywny użytkownik
Reakcje
2 0 0
#80
Było blisko…
Będąc wywołanym do tablicy przez CoCu i Jarząbka- odpisuję. Z niniejszym wagonem spotkałem się po raz pierwszy jakoś na jesieni 92 roku. Jak napisał Jarząbek- stał on wśród wagonów gospodarczych, po przeciwnej stronie dworca w Kraśniku. Jako urodzony parowoziarz- trochę mniej interesowałem się wówczas innymi pojazdami szynowymi. Nie oznaczało to jednak lekceważenia tychże. Każda jednostka taboru, która zdradzała cechy „zabytkowości”, była wtedy dla nas (mówię o ówczesnych pasjonatach) czymś, wobec czego nie można było przejść obojętnie. Tym bardziej, że ściągaliśmy z nich tabliczki firmowe. Na kolei- po różnych krzakach stało wtedy jeszcze wiele cennych „rzeczy” i wydawało się, że skoro minęła komuna- nic im już raczej nie grozi. Pamiętać należy, że był to czas, gdy zawiązywały się w Polsce nowe jednostki muzealne- jak Chabówka, Kłodzko, Jaworzyna, Ełk, Kościerzyna itd. Gromadziły one ocalały tabor i co więcej- przywracały go do ruchu. Stąd pewne uśpienie naszej czujności. Jakoś w 93 roku, podczas jednej z moich wypraw kolejowych, które odbywałem wspólnie ze Zbigiem T. z Wa-wy (myślę, że wielu wie, o kim mowa)- temat owego wagonu powrócił. Jeździliśmy wtedy razem do Rejowca (zobaczyć odstawione śląski na cementowni), albo do Lipy (zdobywać materiały o tamtejszej kolejce leśnej) lub też do FŁT Kraśnik, po formularze tamtejszych ferrumek (nawiasem mówiąc- dziś bocznicę do FŁT rozbierają, a nam udało się ją przejechać w całości na SM42). Mniejsza o to- tych wypraw było wiele. Czekając na pociąg z Kraśnika do chałupy, przeszliśmy się po stacji i mijając „ją”, pogadaliśmy se, o przedwojennych motorówkach. Wiedza na ich temat była wtedy szczątkowa- dopiero teraz są książki, które dość rzeczowo opisują zagadnienie. Ustaliliśmy, że będziemy monitorować wagon z Kraśnika. Jakiś czas potem (początek 94 roku), otrzymałem alarmujący telefon od Zbiga, że „nasz” wagon odkupił od PKP jakiś miejscowy złomiarz (tak- już wtedy byli tacy), i zamierza go popalić na żylety. Zbig miał dość ciekawe źródła informacji. Nie mniej jednak, tego samego dnia ruszyłem na dworzec w Lublinie, aby zadzwonić z telefonu kolejowego, na nastawnię dysponującą w Kraśniku i dowiedzieć się czegoś więcej. Nie było komórek- kto pamięta jak się korzystało z „kolejowego” ten wie, o czym mówię. Informacja się potwierdziła- my miłośnicy mieliśmy wtedy, chyba najlepsze „układy” z kolejarzami. Jak się np. jechało na foty, to zawsze się wiedziało, co, którędy i kiedy dokładnie jedzie?! Z pierwszej ręki- od dyżurnych ruchu i naczelników. Mniejsza. Sprawa była pilna. Następnego dnia „z domowego”, udało mi się połączyć z Panią Landecką (która wówczas- jak i teraz, jest Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków) i poprosić o spotkanie. Jakieś dwa dni później odbyło się ono i po przedstawieniu przeze mnie argumentów dowodzących, jak ważnym dla potomnych, jest konieczność zachowania przedwojennego wagonu spalinowego- z lekkim (wiadomo jakim) uśmieszkiem- zatwierdziła mój, jak i dwójki konserwatorów zabytków, wyjazd do Kraśnika w celu dokonania wizji lokalnej i podjęcia działań zmierzających do wpisania go do rejestru. Z tej wizyty pochodzi zamieszczone wyżej zdjęcie. Spotkaliśmy się wówczas z właścicielem wagonu, zrobiliśmy zdjęcia i spisaliśmy protokół, który rozpoczynał proces. Niestety konserwator zabytków, w stosunku do własności prywatnej, miał wówczas niezbyt wielkie możliwości. Złomiarz zobowiązał się protokólarnie, że jeśli w przeciągu jednego miesiąca, otrzyma równowartość finansową lub materiałową, w związku z nie pocięciem rzeczonego wagonu, to jest gotów od ręki zbyć go- na rzecz jakiejkolwiek innej instytucji i podpisać wszelkie konieczne ku temu kwity. Ale jak to mówią- kasa. My jako młoda organizacja z Lublina (sprawy rejestracyjne były w toku)- nie wiele mogliśmy. Byliśmy zależni od PTMKŻ. Udało mi się jednak zaprząc do sprawy naczelnika MD Lublin. Dziś trudno w to uwierzyć, ale wtedy (także dzięki niemu), naprawdę poważnie rozmawialiśmy z najważniejszymi w WDOKP, o ewentualnym wysłaniu do Piły Pt47-157 lub Ty2- 388. Pociągi pod parą miały jeździć na Roztocze. Zbliżały się bowiem obchody 150- lecia kolei w Polsce i był dobry klimat, na tego typu inicjatywy. Zainteresowany przeze mnie sprawą naczelnik O. (sorry- ochrona danych), pojechał do Kraśnika i oddzwonił później do mnie, że raczej nic z tego nie będzie, bo to właściwie złom. Powiedziałem mu wtedy po raz kolejny, że tu trzeba dać tylko jakąś starą rozwaloną węglarę, albo dwie w zamian- ale usłyszałem tylko, że sprawa będzie dalej poruszana w dyrekcji. Czas leciał i jak to na kolei- w międzyczasie wagon się poszedł… Zgodnie z prawem i z umową. Konserwator sprawę umorzył. Najsmutniejsze jest to, że nie zainteresował się nim- ani muzkol, ani „krakowiacy”, ani „poznaniacy”, ani „gdyniacy”… A do wszystkich decydujących wtedy dzwoniłem… No cóż… Zostały zdjęcia. Zostawiam Wam temat do przemyśleń…
p.s.1
Ciekawostką jest to, że o ile pamiętam, wagon ów miał na maźnicach wybite 1934. Ale jeszcze to sprawdzę, jak dotrę do reszty negatywów, które mam zdeponowane gdzieś tam…
p.s.2
Minęło 20 lat, ale pod względem muzealnictwa kolejowego- ciągle jesteśmy w…
 

Podobne wątki