Mały wąskotorowy klimacik z konającego Ozorkowa.
Skrzyżowanie wąskiego toru z normalnym.
Pierwszy raz jechałem kujawską wąskotorówką w początku sierpnia 1988 r. W podróż zabrał mnie mój dziadek. Podróż taką obiecał mi już dawno, więc jak tylko wróciłem z obozu harcerskiego zostawiliśmy babcię w Łodzi i chodu! Całość wycieczki odbyła się wyłącznie po torach wąskich. Najpierw murzynem 805N linii 22 od Narutowicza do pętli Północna. Tutaj przesiadka na 46 w wykonaniu silnikowego 2N z doczepą 2N lub 5N. Wysiadka na dawnej stacji Ozorków Centralny (wtedy nie mieliśmy o tym pojęcia z dziadkiem) i marsz przed siebie w stronę centrum miasta. Kiedy skończyły się domy, odbiliśmy w lewo, w żużlową drogę prowadzącą do dworca normalnotorowego. Na miejscu zaskoczenie, bo na torze wąskim, przy peronie czekał MBxd2 w stanie jeszcze jako takim. Wiedziałem, że to motorówka rumuńska po lekturze artykułu w MT (któryś z numerów, z roku 87 z tekatką i ryflakami na okładce). Postanowiliśmy poczekać na pociąg z peiksem-tak polecił nam maszynista motorówki. Podkorciło nas i ruszyliśmy w kierunku końcowego przystanku Ozorków Miasto. W międzyczasie wyprzedziła nas motorówka, upał był, że ogień z rury, i jakoś doszliśmy do celu. Nasze kanapki z serem żółtym, jakie zrobiła babcia, przypominały bezkształtną masę. Posililiśmy się nimi oraz herbatą (z cytryną!), którą mieliśmy również w zapasiku. Po krótkim czasie motorówka odjechała w kierunku Krośniewic i raptem zza zakrętu wyłonił się skład z Px48-1919, brankardem ostrowieckim i klasą 3Aw jadący tendrem w kierunku przystanku końcowego. Parowóz wyglądał żałośnie. Miał powybijane reflektory i był "zapyziały". Wagon 3Aw to była katastrofa. Smród, brud w środku, nadspawane burty, w kilku oknach dykta zamiast szyb. Z brankardu dobiegało chrapanie. To spał pijany kierownik pociągu. Parowóz obleciał skład, załoga zeszła z lokomotywy i uwaliła się w rowie. Jedli słonecznik, a język jakiego używali przypominał język trolli z "Hobbita". Pojechaliśmy tym pociągiem do Sierpowa i z powrotem. W Sierpowie spotkaliśmy znów MBxd2, który przybył z Krośniewic i wracał tam. Z Ozorkowa wiózł nas do Łodzi przegubowiec 803Na.
Na tej kolejce przeżyłem szok kulturowy, ekologiczny, całościowy. Po raz drugi doznałem szoku za miesiąc, jadąc towosem na czele z Lxd2, z Koła do Sompolna. Po długoletnim obcowaniu z całkiem przyzwoitą kolejką średzką, kilkukrotnym spotkaniem z wąskimi torami na Pomorzu Zachodnim, stosunki panujące na Kujawskiej KD były dla mnie całkowitym nokautem. Mimo to, do dzisiaj wspominam tę podróż z nostalgią w sercu. Dziadka, łódzkich liniowych enek i kolejki, nie ma już na ziemskich szlakach.