Problem polega na tym, iż Ty2 to seria dość specyficzna. Teoretycznie ten sam parowóz a jednak nierealnym było spotkanie dwóch identycznych egzemplarzy (czyli różniących się tylko numerem egzemplarza). Każdy był inny i były to naprawdę dość duże różnice. Przykładowo na jednym były zamontowane inżektory: prawy Nathana, lewy w budce Strubego. Na innym oba Strubego a jeszcze na kolejnym Nathana i Metcalfa-Friedmana. Od inżektora Nathana rura zasilająca kocioł wodą w jednych biegła pod kotłem, w innych nad kotłem. Jedne maszyny jeździły z wiatrownicami wypukłymi, inne z płaskimi (przy czym tych wypukłych było też kilka rodzajów). Jedne miały płaskie a drugie wypukłe drzwi dymnicy. Na jednych była prasa smarna Boscha, na innych Friedmanna. Te prasy też na jednych maszynach były na pomoście a na innych na ramie stawidła. Tu już wymieniłem praktycznie kilkadziesiąt kombinacji. Trzeba jeszcze pomyśleć o tym, że niektóre maszyny jeździły bez ochylaczy a niektóre miały z Ty51 czy Ol49. Jedne miały przednią oś szprychową, inne pełną. Jedne miały małe nadbudówki na blokach cylindrowych montowane na naprawach a inne jeździły cały czas z dużymi. Później kombinacje tendrów. Samych wannowych było kilka rodzajów a przecież Ty2 jeździły także z tendrami sztywnoramowymi a spora część z tendrami od Ty4, Ty5. Zdarzały się także łączenia z tendrami od Ty51 czy nawet Pk2. Malowania to już odrębny temat.
Teraz wystarczy poczytać dyskusje chociażby w temacie o pierwszym ET21 wypuszczonym przez PIKO. W zasadzie każdy oczekiwał czegoś innego. Prawda jest taka, że wersji ET21 na dobrą sprawę byłoby kilkanaście, w przypadku serii Ty2 dokładnie tyle ile było tych maszyn w eksploatacji. W przypadku tej lokomotywy jestem przekonany, że przy pierwszym egzemplarzu typowo z epoki IV jedni piali by z zachwytu a inni hejtowaliby producenta gdyż każdy chciałby mieć ten swój wymarzony. Oczywiście gdyby producent wykazał się pomysłowością to do każdego modelu mógłby dołożyć w elementach do samodzielnego montażu choćby dwa typy inżektorów i odchylaczy - co już dawałoby jakieś możliwości zadowolenia większego grona, jednak z wiadomych względów żaden się na to nie odważy.
Ja uważam, że modelarstwo w takiej skali jak H0 to masa kompromisów i wiem, że przy seryjnej produkcji nie da się za niewielkie pieniądze mieć modelu perfekcyjnego. Dlatego też nie wybrzydzałbym, gdyby Roco wypuściło chociaż maszynę z polskimi reflektorami i wywietrznikiem dachowym oraz inżektorami Nathana i Metcalfa. Całą resztę myślę, że większość ogarnęła by sobie po swojemu.