Pora na debiut w dziale pojazdów, które w kontekście skali H0 interesują mnie zdecydowanie mniej, ale chcąc nie chcąc pojawiać się muszą.
Dotąd cywilne pojazdy mechaniczne wykonane moją ręką widzieliście co najwyżej w takiej formie
ewentualnie kierownicowego SBSa pochodzącego z czasów dawniejszego grzebania w pancerce.
Pora na coś innego. Ot, dla wprawki. Kupiłem sobie na alledrogo dwa samochodziki, za jakieś grosze. Spróbuję je trochę podkręcić.
Na pierwszy ogień Volksvagen Teileśtam wydany przez Vikinga. Modelik bez szału (czego się spodziewać za 3zł?), ale w sam raz na pierwszy raz z cywilem.
Rozpoczynamy od delikatnego demontażu zawodnika
Starając się uniknąć strat w częściach
I nie używać narzędzi zbyt agresywnie
Ta Dam! Rozmontowany!
Rozmontowany nie bez powodu. Model zostanie w całości przemalowany, zostanie wykonane wnętrze "przedziału bojowego" wraz z artefaktami, to i owo się zmieni.
Założyłem sobie, że będzie to zużyty samochód, raczej niespecjalnie szanowany członek ekipy firmy malarskiej JanuszMal.
Szef JanuszMalu, Pan Janusz jest zaradnym polskim biznesmanem i dla obniżenia kosztów kupił Volkswagena w Dieslu, co to niemiec z DHLu płakał jak sprzedawał i wcale nie przekręcał licznika. Pan Janusz usłyszał, że DPF to problem więc zaczął od jego wycię... A nie, sory. To nie DPF tylko dach, bo skoro robimy wnętrze to musimy zrobić dach tam gdzie powinien być.
Ciach!
Wygląda to trochę jak obieranie marchewki, ale plastik nie jest tak łatwy w obsłudze jak to sympatyczne warzywo.
Po wycięciu dachu kadłubek zrobił się nieco wiotki, a że w planie było dalsze cięcie trzeba było dokleić dach dla utrzymania skorupy w kupie. Sięgamy zatem po klej...
Co jak za chwile okaże się wyborem bardzo słabym dla używanego przez Vikinga plastiku. Tamiya jest dla niego zbyt agresywna, a spoina jest taka bez szału jak chodzi o jej wytrzymałość... Nie mniej jeszcze tego nie wiedziałem więc kleiłęm
Po chwili sięgnąłem po kolejne narzędzie mordu i zaczęło się dalsze rżnięcie
Niestety jak wsomniałem klej rozmiększył plastik więc nie udało się zachować listwy nad drzwiami i będzie ją trzeba dosztukować. HIPS will do that.
Efekt rżnięcia jest taki, że drzwi się olepiło temu misiu
Jak zatem możecie się domyślić, boczny właz ładowniczego będzie otwarty, żeby można sobie było pooglądać sprzęta malarskie.
Rzeczone narzędzie mordu to nóż do Plexi marki Olfa, dla poznaki sprzedawany w sklepie modelarskim jako rylec do linii podziału blach marki Tamiya... O ironio udało mi się go w modelarskim kupić taniej niż analogiczny nóż zrobiony z żółtego plastiku sprzedawany w sklepie żelaznym.
Na razie udziabane tyle. Poleciały też jak być może dostrzegacie lusterka, zeszlifowałem też tablice rejestracyjne.
Kolejny etap to zbudowanie od podstaw wnętrza samochodu. Dorabianie czyli to co w tej zabawie jest najfajniejsze
Dla osób o słabych nerwach - w kolejnych odcinkach ten samochód będzie wyglądał jeszcze gorzej niż teraz... coraz gorzej.
Dotąd cywilne pojazdy mechaniczne wykonane moją ręką widzieliście co najwyżej w takiej formie
ewentualnie kierownicowego SBSa pochodzącego z czasów dawniejszego grzebania w pancerce.
Pora na coś innego. Ot, dla wprawki. Kupiłem sobie na alledrogo dwa samochodziki, za jakieś grosze. Spróbuję je trochę podkręcić.
Na pierwszy ogień Volksvagen Teileśtam wydany przez Vikinga. Modelik bez szału (czego się spodziewać za 3zł?), ale w sam raz na pierwszy raz z cywilem.
Rozpoczynamy od delikatnego demontażu zawodnika
Starając się uniknąć strat w częściach
I nie używać narzędzi zbyt agresywnie
Ta Dam! Rozmontowany!
Rozmontowany nie bez powodu. Model zostanie w całości przemalowany, zostanie wykonane wnętrze "przedziału bojowego" wraz z artefaktami, to i owo się zmieni.
Założyłem sobie, że będzie to zużyty samochód, raczej niespecjalnie szanowany członek ekipy firmy malarskiej JanuszMal.
Szef JanuszMalu, Pan Janusz jest zaradnym polskim biznesmanem i dla obniżenia kosztów kupił Volkswagena w Dieslu, co to niemiec z DHLu płakał jak sprzedawał i wcale nie przekręcał licznika. Pan Janusz usłyszał, że DPF to problem więc zaczął od jego wycię... A nie, sory. To nie DPF tylko dach, bo skoro robimy wnętrze to musimy zrobić dach tam gdzie powinien być.
Ciach!
Wygląda to trochę jak obieranie marchewki, ale plastik nie jest tak łatwy w obsłudze jak to sympatyczne warzywo.
Po wycięciu dachu kadłubek zrobił się nieco wiotki, a że w planie było dalsze cięcie trzeba było dokleić dach dla utrzymania skorupy w kupie. Sięgamy zatem po klej...
Co jak za chwile okaże się wyborem bardzo słabym dla używanego przez Vikinga plastiku. Tamiya jest dla niego zbyt agresywna, a spoina jest taka bez szału jak chodzi o jej wytrzymałość... Nie mniej jeszcze tego nie wiedziałem więc kleiłęm
Po chwili sięgnąłem po kolejne narzędzie mordu i zaczęło się dalsze rżnięcie
Niestety jak wsomniałem klej rozmiększył plastik więc nie udało się zachować listwy nad drzwiami i będzie ją trzeba dosztukować. HIPS will do that.
Efekt rżnięcia jest taki, że drzwi się olepiło temu misiu
Jak zatem możecie się domyślić, boczny właz ładowniczego będzie otwarty, żeby można sobie było pooglądać sprzęta malarskie.
Rzeczone narzędzie mordu to nóż do Plexi marki Olfa, dla poznaki sprzedawany w sklepie modelarskim jako rylec do linii podziału blach marki Tamiya... O ironio udało mi się go w modelarskim kupić taniej niż analogiczny nóż zrobiony z żółtego plastiku sprzedawany w sklepie żelaznym.
Na razie udziabane tyle. Poleciały też jak być może dostrzegacie lusterka, zeszlifowałem też tablice rejestracyjne.
Kolejny etap to zbudowanie od podstaw wnętrza samochodu. Dorabianie czyli to co w tej zabawie jest najfajniejsze
Dla osób o słabych nerwach - w kolejnych odcinkach ten samochód będzie wyglądał jeszcze gorzej niż teraz... coraz gorzej.
- 6
- 5
- Pokaż wszystkie