Kilka węglarek Es po waloryzacji, chłopaki nie żałowali mini na podmalowywanie
Niestety, ale "chłopaki" nie mogli żałować "mini" na podmalowywanie, ponieważ w tych latach na PKP niczego nie podmalowywano...
.
"Podmalowywanie", czyli robienie łat (zaprawek), było w latach 70-tych domeną kolei niemieckich, zarówno DR, jak i DB. Na PKP nie praktykowano czegoś takiego aż do początku lat 90 (!). Wyjątkiem były sytuacje zmiany numeru wagonu, kiedy zmieniano numer wagonu i oznaczenie jego serii, bez dokonywania naprawy okresowej. Takie sytuacje miały np. miejsce w latach 1968-70. Dotyczyło to jednak tylko samego pola z numerem i serią wagonu.
W drugiej połowie lat 80-tych, kiedy panował niedobór wszystkiego (również farb), zdarzały się nawet sytuacje kiedy np. deski nadwozia wymienione podczas naprawy wagonu w WGW, nie były w ogóle malowane, lecz tylko smarowane przepracowanym olejem z maźnic...!
Taka sytuacja była jednak niedopuszczalna, kiedy wagon naprawiany był w ZNTK.
Nie zmienia to jednak faktu, że wagony PKP nie były w latach 70-tych malowane fragmentarycznie.
Inaczej mówiąc, albo były malowane całe, albo w ogóle.
Tak więc, w tym przypadku, kopiowanie niemieckiego sposobu malowania wagonów podczas napraw okresowych, nie powinno mieć zastosowania w przypadku wagonów PKP z lat 70-tych, a z takimi wagonami mamy przecież w tym przypadku do czynienia...