A mi drodzy Koledzy ten wiadukt utkwił w pamięci z powodu strasznego wypadku, jaki miał miejsce właśnie "na nim" ...
Było to chyba na początku lat dziewięćdziesiątych, wiadukt ten stał od dawna nie używany i popadał w ruinę.
Co nie przeszkadzało śmiałkom, aby skracając sobie drogę ryzykować przejście po nim na drugą stronę.
Było to o tyle ryzykowne, że z wiaduktu pozostała sama ażurowa konstrukcja nośna, bez pokrycia górnej powierzchni jakimiś deskami bądź blachami.
Feralnego dnia prowadziłem wieczorny pociąg relacji Radom - Warszawa i gdzieś na wysokości Piaseczna słyszę przez radiotelefon jak maszynista pociągu z Warszawy, stojąc przed tym wiaduktem, żąda wyłączenia napięcia nad swym torem. Informuje przy tym, że na miejscu jest karetka pogotowia przybyła by ratować chłopca zwisającego pod tym wiaduktem. Nieszczęśnik próbował przejść po tym wiadukcie niosąc ze sobą rower. Czy się pośliznął, czy rower go pociągnął, faktem jest że wpadł pomiędzy elementy wiaduktu, opadł na sieć trakcyjną i na niej zawisł. Po drodze, jak się potem okazało, został śmiertelnie rażony prądem i mimo reanimacji zmarł. Po tym wypadku zamknięto kratami z obu stron możliwość wchodzenia na ten wiadukt. Kraty te widać na zdjęciu, które zamieścił Kolega tulip. Widać na nim nawet późniejsze ich pomalowanie na kolor jasnozielony.