Z uwagi na rozpoczynającą się jutro imprezę
Nostalgia za Parą, oświetliłem koniec składu w jednym z wagonów. Wybór padł na dość tandetny wagon, nawet nie pamiętam producenta, kupiony jako używka, oświetlony analogowo dość chałupniczą metodą, która zemściła się na mnie strasznie.
Oświetlenie to zwykła listwa led cięta z metra (przyjdzie czas, to wymienię na coś porządnego) podpięta do blaszek grubaśnymi kablami, które widać przez okna, cokolwiek by z nimi nie robić. Taśma led klejona do sufitu odłazi...
A dlaczego wagon tandetny? Otóż nie miał świateł, tylko zaznaczone kółeczka, nawet nie podmalowane. Musiałem wiercić otwory i zakupić diody z wypukłym czołem, by je wkleić, a że nie wiedziałem jakie bedą pasować i że musiałem kupić min. Po 25 szt, mam teraz pełno diod (coś ok 75 szt). Chyba oświetlę nimi dom. Będzie nastrojowo. Poza tym wagon siermiężnie wykonany, po otwarciu nie domyka się itp itd...
No ale diody świecą, jest nawet wyłącznik. Chwilowo oświetlenie działa z jednej strony, gdzieś pewnie jakiś lut puścił... trudno. Poprawi się z czasem...
Wygląda chyba nieźle
Pozdrawiam