Dzięki za miłe słowa. Co do MANów to tylko ten 8x8 jest z Roco. Ten 4x4 to jakaś koszmarna żywica. W zestawie był cały samochód z zabudową ale łatwiej było mi wykonać zabudowę od podstaw niż zrobić tą żywicę. Kabinę wykorzystałem tylko dlatego, że oryginał znacznie różnił się od tego co oferuje Roco.
Tololoko ostatnio pokazał poprawiony model swojego Stara 244. Postanowiłem pokazać i ja swój poprawiony model. Obniżony, wyrównany poziom kabiny i zabudowy. Dorobiłem również nadkola.
I rodzinne zdjęcie średnich samochodów gaśniczych z tej części Europy:
I wreszcie właściwy temat dzisiejszej prezentacji, mały ale jakże potrzebny przerywnik od koloru czerwonego. Praga V3S Brzegowej Stacji Ratownictwa. Dziś niestety też będzie troszkę przydługi opis bo model prost i raczej nie porywający choć moim subiektywnym zdaniem ciekawy dla oka.
Brzegowe ratownictwo morskie to bardzo mało znana w naszym kraju służba ratownicza. Literatura niestety niezwykle skromna, internet pokazuje jedynie kilka współczesnych zdjęć. Mnie w temat wciągnęła diorama przedstawiająca ewakuację załogi kutra przez BSR, którą przed laty widziałem w Muzeum Morskim w Gdańsku.
W okresie powojennym rozbitkowie na Polskim wybrzeżu nie mieli lekko. Struktury ratownictwa morskiego formalnie nie istniały. Pomoc mogła być organizowana jedynie doraźnie. Jeśli jakiemuś nieszczęśnikowi udało się dotrzeć do brzegu nie oznaczało to bynajmniej końca jego kłopotów. Nie raz zdarzało się, że wyczerpanego rozbitka nadgorliwy patrol WOPu przetrzymał kilka godzin pod lufami karabinów z twarzą w piasku licząc na przepustkę za złapanie szpiega - dywersanta. Na Mierzei Wiślanej po radzieckiej stronie granicy jeden z takich incydentów zakończył się śmiercią polskiego rybaka, który jako jedyny z załogi zatopionego kutra dotarł do brzegu.
Powojenną strukturę Brzegowych Stacji Ratowniczych stworzyło w 1952 roku Polskie Ratownictwo Okrętowe. Ich strukturę oparto na pozostałościach stacji i sprzętu DGzRS -Niemieckiego Towarzystwa dla Ratowania Rozbitków z Morza. Co ciekawe z 30 istniejących na polskim wybrzeżu stacji tylko 5 było jednostkami mobilnymi co oznaczało posiadanie samochodu (Sztutowo, Władysławowo, Łeba, Darłowo i Dziwnów). Ciężko wyobrazić sobie jak funkcjonowały niezmotoryzowane stacje stałe. Brali sprzęt na plecy i biegli plażą na miejsce? Konno? Zdaje się, że ta koncepcja się nie sprawdzała bo stacje stałe były stopniowo motoryzowane lub likwidowane. Ostatnie zlikwidowano w latach 70.
Brzegowe Stacje Ratownicze były jednostkami ochotniczymi. Ratowników rekrutowano wśród miejscowych ludzi morza, głównie rybaków. W pewnych okresach każda stacja miała zawodowego oficera - dowódcę. Podległość organizacyjna też zmieniała się na przestrzeni lat; PRO, Urzędy Morskie, Kapitanaty Portów, znowu PRO i wreszcie Służba SAR.
Szczególną lukę w wiedzy stanowi wyposażenie samochodowe BSR. Wiadomo, że na początku były Pragi i amfibie BAW (minimum trzy sztuki- dotrwały w służbie do lat 90), potem prawdopodobnie Stary 660, Stary 266 i już współczesne Stary 744, StaroMany i Ssangyong Musso.
Najważniejszym elementem wyposażenia każdej BSR były rakiety firmy Shermuly International.
Do dziś wśród starszych ludzi morza funkcjonuje potoczne określenie "szelmury". Rakiety służyły do podania liny na wyrzuconą na mieliznę lub uwięzioną w falach przyboju jednostkę. Zasięg rakiet był zależny od warunków pogodowych i wynosił około 500 m. i to był realny zasięg działania BSR do czasu pojawienia się na ich wyposażeniu motorowych łodzi hybrydowych w latach 90. Po przerzuceniu liny rozbitków ewakuowano za pomocą małego pontonu lub spodni ratowniczych będących hybrydą koła ratunkowego z wszytym w środku siodełkiem. Rozbitek w spodniach ratunkowych mógł być stosownie do potrzeb przeciągany po powierzchni wody lub transportowany nad powierzchnią wyciągiem linowym. Żadna z metod ratowania nie wydaje się do końca; bezpieczna, "sucha" i komfortowa szczególnie podczas zimowego sztormu. Nie trafiłem jednak na informację, żeby któraś BSR straciła rozbitka podczas ewakuacji. Do momentu wprowadzenia na wyposażenie Marynarki Wojennej śmigłowców ratunkowych Mi-2 na przełomie lat 60/70 były to jedyne możliwości ewakuacji rozbitków ze strefy przybrzeżnej.
Największą akcję BSR o jakiej udało mi się znaleźć informację to ewakuacja 92 osób z wyrzuconego na mieliznę koło Łeby statku żeglugi przybrzeżnej Salomea w roku 1969. Akcję przeprowadziła stacja z Łeby. Po przybyciu pływających jednostek ratunkowych statek został ściągnięty z mielizny i odholowany do portu.
Krótki filmik o działaniu BSR, przedstawiający również Pragę V3S można zobaczyć pod tym linkiem:
http://kronikarp.pl/szukaj,28602,strona-1
Film przedstawia alarm w stałej BSR w Piaskach. Samochód prawdopodobnie podstawiono dla potrzeb ćwiczeń z bazy w Sztutowie. Natomiast prezentowany model przedstawia najprawdopodobniej egzemplarz bazy we Władysławowie.
Na koniec podziękowania nieocenionego Irokeza, który przekazał mi większą część modelu Pragi.
I jeszcze prośba. Gdyby ktoś z użytkowników miał jakieś materiały o sprzęcie BSR, szczególnie fotki starszych pojazdów - bardzo proszę o kontakt.
Miłego oglądania.