Czołem!
Mam nadzieję, że dobrze robię podpinając się pod ten wątek.
Pierwszy post na forum, więc zanim przejdę do marudzenia początkującego, że nie wiem jak zacząć, najpierw się przywitam i napiszę parę słów o sobie. Pierwszą wymarzoną kolejkę Piko H0 dostałem w dzieciństwie pod koniec lat 80. Ulubiona zabawka, trzymana z sentymentu do dzisiaj. Marzyłem, że kiedyś zbuduję makietę na jej podstawie. Marzenia te jednak porzuciłem z wiekiem, jak tylko zacząłem dostrzegać rozbieżności między realizmem a ówczesnymi "cudami", które można było oglądać np. na wystawach sklepowych. Wraz ze wzrostem oczekiwań coraz bardziej bolały oczy od patrzenia na tandetne wagoniki koślawie jeżdżące w kółko po łukach tak ostrych, że pociąg zginał się w pół, mijając paskudne plastikowe drzewka i domki. Z tym właśnie kojarzyło mi się słowo "makieta" jeszcze przez wiele lat. Dopiero w dorosłym życiu, kiedy nastały czasy Internetu, Youtuba i takich forów jak to, zauważyłem, że dziedzina ta w Polsce poszła na tyle do przodu, że można osiągnąć satysfakcjonujący realizm od aranżacji samej makiety poprzez tabor, aż po sterowanie. Dlatego marzenia odżyły. I byłyby już dawno w realizacji, gdyby nie problemy z zasobami (miejscem, czasem, pieniędzmi). Najgorzej chyba z tym pierwszym, resztę się jakoś załatwi (zawsze można mniej spać, mniej żreć). Dotychczas mieszkanie pokątnie u rodziny, więc nie było w ogóle szans. Ale że teraz własne mieszkanko, postanowiłem wziąć byka za rogi. Tym bardziej, że od dłuższego czasu gdzieś z tyłu głowy siedzi mi stwierdzenie, które zasłyszałem chyba od modelarzy N-kowych, że jeśli dopuszczam np. brak miejsca jako dobrą wymówkę żeby się za to nie wziąć, to już nigdy się nie wezmę. I tu chciałbym poradzić się was - zagorzali modelarze kolejowi różnych skal. Czy ktoś z was porywał się już na budowę makiety na 30m2 ? Nie, nie mam na myśli przestrzeni przeznaczonej na makietę, lecz całe mieszkanie, które trzeba jeszcze dzielić z żoną, a niebawem i z dzieckiem. Trudno znaleźć miejsce na laptopa, żeby do was napisać, ale myślę, że z odrobiną determinacji przy niewielkim module można spokojnie dłubać gdzieś pod stołem. Z niektórych wypowiedzi i pięknych zdjęć można wywnioskować, że wszyscy jesteście samotnymi milionerami mieszkającymi w hangarach Chciałbym więc zapytać czy może ktoś jednak osiągnął ciekawe rezultaty w ciasnej kawalerce, przy przeciętnej ledwo starczającej pensji i rodzinie absorbującej czas? Czy może lepiej sobie darować i czekać dalej na lepsze czasy?
Chciałbym też spytać o skalę - czym się w takim razie kierowaliście przy jej wyborze? Czy głównie dostępnym miejscem? Obawiam się, że jestem skazany bardziej na Z (tudzież N). Nad N-ką poważnie się zastanawiam, lecz powstrzymuje mnie głównie brak dostępnego taboru i elementów. Przeraża mnie myśl, że praktycznie WSZYSTKO trzeba będzie robić samemu (słupy trakcyjne, semafory, cały tabor PKP) a w tak małej skali nie łatwo. Gdyby nie to, pewnie już bym budował. Natomiast kusi mnie skala TT - tam prędzej można coś polskiego spotkać. A i dłubać przy tym łatwiej. No i na korzyść TT przemawia to co ma dla mnie chyba największe znaczenie - zachowanie się taboru na torze (wiadomo: szerszy rozstaw = lepsza jazda), zwłaszcza na rozjazdach podczas manewrów. Bo przede wszystkim do tego docelowo ma służyć makieta - manewry, zestawianie składów, sprzęganie i rozprzęganie, jazda 5 km/h po rozjazdach - to jest właśnie to co mnie kręci. Niestety bardzo trudno mi oszacować ilość potrzebnego miejsca. Dlatego byłbym wdzięczny za waszą opinię jeszcze tylko na temat rozjazdów. Potrzebuję oszacować ile mogłaby zająć głowica niewielkiej stacji (porównać sobie TT i N). Jakie waszym zdaniem rozjazdy w sklali TT wyglądają przyzwoicie i zapewniają w miarę realne zachowanie taboru? To chyba kluczowe pytanie, gdyż z tego co wyczytałem, różnych rodzajów torów lepiej nie mieszać, więc rozjazdy zadecydowałyby o wyborze torowiska na całą makietę. Niestety słabo się orientuję w ich oznaczeniach, a krzywizny podawane są w stopniach co też niewiele mówi.
Wybaczcie przydługi post. Przy następnych postaram się streszczać.
Mam nadzieję, że dobrze robię podpinając się pod ten wątek.
Pierwszy post na forum, więc zanim przejdę do marudzenia początkującego, że nie wiem jak zacząć, najpierw się przywitam i napiszę parę słów o sobie. Pierwszą wymarzoną kolejkę Piko H0 dostałem w dzieciństwie pod koniec lat 80. Ulubiona zabawka, trzymana z sentymentu do dzisiaj. Marzyłem, że kiedyś zbuduję makietę na jej podstawie. Marzenia te jednak porzuciłem z wiekiem, jak tylko zacząłem dostrzegać rozbieżności między realizmem a ówczesnymi "cudami", które można było oglądać np. na wystawach sklepowych. Wraz ze wzrostem oczekiwań coraz bardziej bolały oczy od patrzenia na tandetne wagoniki koślawie jeżdżące w kółko po łukach tak ostrych, że pociąg zginał się w pół, mijając paskudne plastikowe drzewka i domki. Z tym właśnie kojarzyło mi się słowo "makieta" jeszcze przez wiele lat. Dopiero w dorosłym życiu, kiedy nastały czasy Internetu, Youtuba i takich forów jak to, zauważyłem, że dziedzina ta w Polsce poszła na tyle do przodu, że można osiągnąć satysfakcjonujący realizm od aranżacji samej makiety poprzez tabor, aż po sterowanie. Dlatego marzenia odżyły. I byłyby już dawno w realizacji, gdyby nie problemy z zasobami (miejscem, czasem, pieniędzmi). Najgorzej chyba z tym pierwszym, resztę się jakoś załatwi (zawsze można mniej spać, mniej żreć). Dotychczas mieszkanie pokątnie u rodziny, więc nie było w ogóle szans. Ale że teraz własne mieszkanko, postanowiłem wziąć byka za rogi. Tym bardziej, że od dłuższego czasu gdzieś z tyłu głowy siedzi mi stwierdzenie, które zasłyszałem chyba od modelarzy N-kowych, że jeśli dopuszczam np. brak miejsca jako dobrą wymówkę żeby się za to nie wziąć, to już nigdy się nie wezmę. I tu chciałbym poradzić się was - zagorzali modelarze kolejowi różnych skal. Czy ktoś z was porywał się już na budowę makiety na 30m2 ? Nie, nie mam na myśli przestrzeni przeznaczonej na makietę, lecz całe mieszkanie, które trzeba jeszcze dzielić z żoną, a niebawem i z dzieckiem. Trudno znaleźć miejsce na laptopa, żeby do was napisać, ale myślę, że z odrobiną determinacji przy niewielkim module można spokojnie dłubać gdzieś pod stołem. Z niektórych wypowiedzi i pięknych zdjęć można wywnioskować, że wszyscy jesteście samotnymi milionerami mieszkającymi w hangarach Chciałbym więc zapytać czy może ktoś jednak osiągnął ciekawe rezultaty w ciasnej kawalerce, przy przeciętnej ledwo starczającej pensji i rodzinie absorbującej czas? Czy może lepiej sobie darować i czekać dalej na lepsze czasy?
Chciałbym też spytać o skalę - czym się w takim razie kierowaliście przy jej wyborze? Czy głównie dostępnym miejscem? Obawiam się, że jestem skazany bardziej na Z (tudzież N). Nad N-ką poważnie się zastanawiam, lecz powstrzymuje mnie głównie brak dostępnego taboru i elementów. Przeraża mnie myśl, że praktycznie WSZYSTKO trzeba będzie robić samemu (słupy trakcyjne, semafory, cały tabor PKP) a w tak małej skali nie łatwo. Gdyby nie to, pewnie już bym budował. Natomiast kusi mnie skala TT - tam prędzej można coś polskiego spotkać. A i dłubać przy tym łatwiej. No i na korzyść TT przemawia to co ma dla mnie chyba największe znaczenie - zachowanie się taboru na torze (wiadomo: szerszy rozstaw = lepsza jazda), zwłaszcza na rozjazdach podczas manewrów. Bo przede wszystkim do tego docelowo ma służyć makieta - manewry, zestawianie składów, sprzęganie i rozprzęganie, jazda 5 km/h po rozjazdach - to jest właśnie to co mnie kręci. Niestety bardzo trudno mi oszacować ilość potrzebnego miejsca. Dlatego byłbym wdzięczny za waszą opinię jeszcze tylko na temat rozjazdów. Potrzebuję oszacować ile mogłaby zająć głowica niewielkiej stacji (porównać sobie TT i N). Jakie waszym zdaniem rozjazdy w sklali TT wyglądają przyzwoicie i zapewniają w miarę realne zachowanie taboru? To chyba kluczowe pytanie, gdyż z tego co wyczytałem, różnych rodzajów torów lepiej nie mieszać, więc rozjazdy zadecydowałyby o wyborze torowiska na całą makietę. Niestety słabo się orientuję w ich oznaczeniach, a krzywizny podawane są w stopniach co też niewiele mówi.
Wybaczcie przydługi post. Przy następnych postaram się streszczać.