Postanowiłem trochę Was ponudzić moimi wypocinami w temacie budowy przyrządów o różnym zastosowaniu, mniej lub bardziej sensownych i potrzebnych.
Na pierwszy ogień imadło, mam do opiłowania zamków w kilkunastu blaszkach, zwykłe imadło nie jest idealne bo trzeba kręcić, szczęki kaleczą przedmiot obrabiany, tak wiem istnieją miękkie szczęki, ale te zawsze spadają, przesuwają się itp.
W moim imadle zastosowałem zacisk od siodełka rowerowego, dorobiłem specjalną śrubę, choć z dużym powodzeniem można zastosować oryginalną z zacisku, na końcu ma pokrętło i kontrę w postaci motylka, ustawiam pokrętłem odpowiednią szczelinę, kontruję, przykręcam sobie całość do stołu, i jednym ruchem mimośrodowej dźwigni mocuje obrabiany detal.
Całość wykonana jest z lignofolu.
Ot pierwsze koty za płoty, możecie teraz krytykować.
Na pierwszy ogień imadło, mam do opiłowania zamków w kilkunastu blaszkach, zwykłe imadło nie jest idealne bo trzeba kręcić, szczęki kaleczą przedmiot obrabiany, tak wiem istnieją miękkie szczęki, ale te zawsze spadają, przesuwają się itp.
W moim imadle zastosowałem zacisk od siodełka rowerowego, dorobiłem specjalną śrubę, choć z dużym powodzeniem można zastosować oryginalną z zacisku, na końcu ma pokrętło i kontrę w postaci motylka, ustawiam pokrętłem odpowiednią szczelinę, kontruję, przykręcam sobie całość do stołu, i jednym ruchem mimośrodowej dźwigni mocuje obrabiany detal.
Całość wykonana jest z lignofolu.
Ot pierwsze koty za płoty, możecie teraz krytykować.