Jak gdzieś już było pokazane, to tabliczki nie miały nawet opiłowanych wąsów od wycinania z ramek.
By nie wywoływać, zbędnych i jałowych dyskusji to widziałem modele parowozów MM i Bawarii na własne oczy i co mnie bardzo uderzyło, to że wyglądały jak blaszane ''zabawki''. Nie miały żadnej faktury, jak np. odlewy Weinerta. Lakier z połyskiem i mosiężne oznaczenia przywoływały fotografie parowozów opuszczających dopiero co fabrykę.
Mechanizmy ruchu, wszystkie drążki i wiązary były zaś tak filigranowe i delikatne, że aż w głowie się nie mieści jak wytrzymują wszystkie przeciążenia podczas jazdy. Chyba, że są kupowane do gabloty raczej.