Bo ważna jest koncepcja, którą tzw. dyrektor kreatywny ubierze w słowa.
Sytuacja wygląda następująco...
Spotkanie zarządu firmy, działu marketingu oraz przedstawicieli zewnętrznej agencji reklamowej.
Cel.. opracowanie znaku graficznego.
Na stole sali konferencyjnej kawa, herbata, ciastka, itp. Notesy, długopisy, laptopy nie były jeszcze wtedy powszechnie dostępne.
W trakcie dyskusji wspomniany już dyrektor kreatywny z również wspomnianej agencji reklamowej wstaje z robi dwa kółka wokół stołu gadając do siebie.
Po chwili rozgarniając papiery na jednym z końców stołu, kładzie się na nim i patrząc w sufit ciągnie rozmowę z samym sobą.
Zaskoczonym zebranym jego koleżanka wyjaśnia, że kolega jest artystą, fachowcem i tak mu się "lepiej myśli koncepcyjnie". "Jest twórcą".
No przyznam, że moja twarz wyrażała wtedy wyłącznie opinię, że to był debil.