Wszystko zależy od lokalnych warunków.
LED sensownie świeci przy kilku (>3) mA. Czyli bierze prądu mniej więcej tyle co FRED.
Przeciętny, przyzwoitej jakości kabel płaski ma oporność żyły ok. 0,3 oma/m.
Uproszczone wyliczenie (przy założeniu że wszystkie boxy są na końcu nitki, w rzeczywistości będzie nieco lepiej):
A. nitka torów ma 50 m = 100 m żyły = 30 omów, 10 boxów po 3 mA = 30 mA, 30 mA x 30 omów = 0,9 V spadku napięcia.
B. nitka torów ma 200 m = 400 m żyły = 120 omów, 40 boxów po 3 mA = 120 mA, 120 mA x 120 omów = 14,4 V spadku.
W przypadku B. Loconet nie ruszy... a taką długą nitkę już miałem kiedyś w Gdańsku...
Ja bym proponował:
- jeśli już LED to jak najjaśniejszy czyli z jak najmniejszym prądem, do tego zasilić go tak by brał prąd symetrycznie w obu połówkach przebiegu RAILSYNC czyli np przez mostek i opornik
- na wypadek pracy na dużej makiecie mieć możliwość łatwego odłączenia LED.
Z podłączaniem innych obwodów do torów to chodzi przede wszystkim o to, aby akcesoria miały oddzielną sieć zasilającą, ze swoimi transformatorami, boosterami, Loconetem. Galwanicznie nie połączoną z szynami. Co najwyżej przez transoptor, przekładnik prądowy itp. Unika się wtedy masy niespodzianek. Takich jak np spadek napięcia w torach i reset dekoderów lokomotyw po zadziałaniu napędu solenoidowego pobierającego ok. 1A. Albo niespodzianki przy przejeździe na styku sekcji dwóch boosterów.
Miałem już parę przypadków, gdzie SPAX - zasilony z zasilacza do laptopa w którym biegun ujemny wyjścia był połączony ze stykiem ochronnym wtyczki 230V - paraliżował pracę zasilania na makiecie.