Misiek napisał(a):
"Ostatni pociąg pancerny" oglądałem, choć wydaje mi się, że w 2 odcinkach
W każdym razie - tam zamotali w filmie, że nie wiadomo czy to kryminał, czy to film batalistyczny, czy może zwykła propaganda
Cześć Misiu.
No to po kolei: W roku 1941 podczas walk w tak zwanym "Kotle Kaniowskim" aktywny udział wziął Pociąg Pancerny Numer 56, szkolny pociąg pancerny wchodzący w skład wojsk kolejowych NKWD. Dzięki jego akcji, radzieckie dowództwo okrążonych na "przyczólku kaniowskim" jednostek zdołało wyprowadzić z okrążenia podporządkowane sobie oddziały, uniemożliwiając oddziałom niemieckim osiągnięcie powodzenia operacyjnego w czasie operacji "Pantera" mającej na celu likwidację kotła. W ostatnim etapie walk pociąg osłaniał podejścia do kluczowego dla wycofania oddziałów radzieckich most. Niemieckie bombowce nurkujące uszkodziły most na tyle, że niemożliwe okazało się przeprowadzenie przezeń pociągu i po wyczerpaniu amunicji, jego załoga zdemontowawszy uzbrojenie i możliwy do przeniesienia osprzęt (w tym celowniki i zamki dział) wycofała się za Dniepr po moście, wysadziwszy poważnie uszkodzony bombardowaniem lotniczym i ostrzałem artyleryjskim pociąg.
Straty zadane przeciwnikowi w toku kilku dni walk przez Pociąg Pancerny No.56 były tak duże, że niemieccy żołnierze nazwali go "ognistym widmem", a radzieccy "fortecą na kołach" ("крепость на колесах"). W roku 1960 nakręcony został w ZSRR film pod tym samym tytułem, który, poza kilkoma propagandowymi wstawkami (między innymi najbardziej chyba znaczącą, kiedy to w ostatnim ujęciu filmu dowódca pociągu składa meldunek niewymienionemu z nazwiska wyższemu przedstawicielowi wojskowego aparatu politycznego, do złudzenia przypominającemu Nikitę Siergiejewicza), dość wiernie przedstawia przebieg walk Pociągu Pancernego No.56 w Kotle Kaniowskim.
Film "Ostatni Pociąg Pancerny" to już zupełnie inna sprawa; film powstał zgodnie z ponownie obowiązującą obecnie w rosyjskiej kinematografii zasadą "Prawda Czasu, Prawda Ekranu". Głównym bohaterem obowiązkowo musi być skrywający bolesną tajemnicę z przeszłości okaleczony psychicznie i fizycznie bohater, ofiara stalinowskich czystek, doskonały dowódca i taktyk, a jego podwładnymi stają się przygodni, ale zawsze patriotycznie nastawieni obywatele o niekoniecznie czystych kartach w życiorysie. Główny bohater oczywiście zwycięża i zostaje bohaterem wojennym oraz bożyszczem podwładnych i przyległych kobiet, niejako po drodze dokonując aktu "sprawiedliwości ludowej" na tym który go zakapował do organów, a okazał się karierowiczem, mętem, gnidą i słabym zdrajcą, ratuje z opresji kobietę posądzaną o zdradę i "kolaborację w poziomie" z Niemcami, uwalnia jeńców, poczym część z nich własnoręcznie wybija, bo chcą zdradzić namawiani do tego przez sprytnego niemieckiego dywersanta, którego później osobiście likwiduje, spóściwszy mu przedtem sążnisty łomot.
Słowem "Prawda Czasu, Prawda Ekranu" na nutę, jak to powiedział mały prezes "podpułkownika Putina". Bzdura, ale ogląda się całkiem nieźle i chyba o to chodziło scenarzystom, którzy z oryginalnej historii zaczerpnęli tylko to co było im potrzebne do "zadzierzgnięcia" akcji.
Po prostu, wyszli z założenia, że głównymi bohaterami filmu nie mogą być NKWD-ziści, będący dla współczesnych Rosjan, w sumie słusznie, synonimem tego czym dla nas jest Gestapo. Szkopuł tylko w tym, że w ZSRR ochrona szlaków kolejowych spoczywała właśnie na jednostkach NKWD. Ot, w czym cały problem.
Pozdrawiam
Jeż Jerzy
P.S. Tak zupełnie juz na marginesie, a propos, "świetlanych bohaterów" wspólczesnego rosyjskiego kina "wojennego" radzę obejrzeć, niemiłosiernie zresztą parodiowany, film Nikity Michałkowa "Spaleni Słońcem 2" (film drugi: "Cytadela"), jest tam scena w której główny bohater filmu, "były komdiw" Kotow, wyciągnięty z frontowej jatki, opatrzony i umyty, ubrany w nowiutki galowy moundur, po tym jak zwrócono mu "cześć i nagrody", popija herbatę z towarzyszem Stalinem, który tłumaczy mu dlaczego to właśnie jego wyciągnięto z karnego batalionu i dlaczego to właśnie on ma przeprowadzić operację będącą właściwie aktem ludobójstwa. Wielce pouczająca scena i obraz kariery radzieckiego dowódcy. Polecam.