Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Akurat na PKP się nie znam i nic nie pomogę, może ktoś kto się zna lepiej oceni na podstawie szczegółowych fotek.
Zrobiłem w końcu nowe detale na kotle, bo model kupiłem z nadtopionymi poręczami, rurkami, no i zgubionym detalem na szczycie przodu kotła, choć akurat te giną chyba w większości tych modeli, bo miałem trudność przy szukaniu fotki tego detalu, zrobiłem coś przypominającego, bo i tak mowa tu o części wielkości mrówki, i to niezbyt okazałej. Poręcze z miedzianych drutów, lutowanych, detal z profili polistyrenowych. Na koniec kocioł pomalowałem czarnym półmatem z Gunze C.
Jeszcze taki mały off top na koniec.
W niedzielę która miała być pięknym dniem w którym w końcu znajdę parę godzin na ten model nawiedziła mnie poważna awaria kanalizacji, męczyłem się z nią na wiele różnych sposobów nie do końca wiedząc się czego się spodziewać bo mieszkanie wynajmowane, w bloku, sprężyna 3m którą miałem nie sięgnęła zatoru, poza tym dostęp miałem tylko przez odpływ do pralki. Trochę w akcie desperacji zmontowałem takie coś z wężyka do instalacji pneumatycznych (ok 2,5m) i wiatrówki na CO2, i to się okazało strzałem w dziesiątkę (dosłownie), po 3 strzałach fala uderzeniowa wypchnęła zator gdzieś do pionu.
Żona przyrzekła że już nigdy więcej nie będzie narzekać że mam tak dużo różnych gratów w małym mieszkaniu. Nigdy nie wiadomo kiedy coś może się przydać, i w jakiej roli.
Wojtku powiedz mi proszę jak to jest że na twoich fotkach budowa takiego modelu to jak posmarować kromkę masłem Szacun za te detale. Jaki podkład pod farbę dałeś ??
To tylko tak wygląda, te rurki w kształcie V dostarczyły mi podwyższonego ciśnienia wczoraj w nocy jak je lutowałem, te ze zdjęcia to trzecia wersja, na początku je robiłem z mosiężnych profili ale kiepsko mi się lutowały, a na sam koniec się okazało ze są za grube i nie zamontuje kabiny.
Na zdjęciach to tylko ładne rezultaty końcowe. Ale z reguły mam plan działania do każdego modelu i staram się go realizować.
Co do podkładu, na cały kocioł nic nie dawałem bo i tak miał fabryczną farbę, ale poręcze pomazałem takim podkładem do metalu co mam, ale nie wiem co to jest bo go kiedyś dostałem w słoiku, coś raczej przemysłowego, nie modelarskiego. Żółtawe, prawie bezbarwne w butelce, po zapachu sądząc na bazie nitro, po wyschnięciu nie zostawia śladu, jedynie powierzchnie lekko się lepią przez jakiś czas, zawsze to daje na metale i później nie mam problemu z odpryskiwaniem farby.
Kupiłem i założyłem dekoder. Zimo MX616.
Oczywiście nie obyło się bez przygód bo cała obudowa modelu jest metalowa, budka maszynisty też - idealny przepis na zwarcia i przebicia, szczególnie jak trzeba całość mocno ścisnąć żeby zamknąć, wszelkie luty malowałem lakierem do paznokci żeby zminimalizować ryzyko zwarcia, ale i tak po zamknięciu kabiny zaczęły mi świecić na stałe tylne światła, musiałem ją zdjąć i porozginać przewody, ponownie dać lakieru trochę więcej, teraz jest ok.
Nie wiem tylko czy przez zbyt bliskie lutowanie nie uszkodziłem czegoś na wyjściach oświetlenia bo kiedy są lampy wyłączone na wszystkich mam jakieś szczątkowe napięcie, diody się lekko 'żarzą', z czasem to zanika, jak model dłużej stoi pod napięciem, po przerwie w dostawie prądu potrafią błysnąć mocniej. Niemniej jest to rzecz marginalna bo można to dostrzec tylko w zupełnie ciemnym pomieszczeniu, przy świetle nie do zobaczenia, więc raczej to oleje model działa dobrze i nikt tego nie zauważy.
Dach kabiny wyfrezowałem trochę od środka żeby zyskać ułamki mm miejsca, i dekoder obrałem z termokurcza i dałem cienką taśmę, dzięki temu wnętrzności nie są mocno ściśnięte a kabina daje się łatwo zdjąć, jest mocowana na dwa rygielki.
Złożyłem już całość do kupy, wszystkie detale na miejscu, wszystko jeździ, świeci, jestem strasznie zadowolony że wszystko wyszło tak jak zaplanowałem a model jest naprawdę drobny. Fajnie że technika tak poszła do przodu że można tak dużo upchnąć w te maleństwa.
Teraz czas na weathering kotła i kabiny - wisienka na torcie.
Najpierw pomalowałem im obręcze na czerwono, później mocny czarny olejny wash a na to jeszcze trochę farby AK - olej silnikowy z dodatkiem czarnego, tradycyjna moja metoda na parowozy.
Dawno nic nie pisałem, mniej było czasu na modele, zmiana pracy, zakup domu, czyli innymi słowy zabezpieczanie środków i miejsca na przyszłe modele .
Ale rodzinka modeli i tak się powiększa, w tym tygodniu przybył Krokodyl Trixa, jest to dla mnie jedna z ulubionych lokomotyw od początku zainteresowania kolejami, więc taki must have w kolekcji. Ten egzemplarz jest starszy, ze błyszczącymi kołami, trochę mnie to razi ale cóż, trochę się fronty zamaluje będzie lepiej. Model za to pięknie i cichutko jeździ, dekoder jakoś się da tam upchać.
Jeszcze taka ciekawostka. Efekt zabawy maszynami z pracy, prześwietlenie jednego z moich modeli, w prawdzie słaba rozdzielczość, ale coś tam widać, nawet szczegóły, silnik ukryty pod obciążnikiem, to że koła napędowe są plastikowe.
Kolekcja wzbogaciła się o dwa kolejne modele, znowu słabość do czajników się objawiła, szczególnie z dużymi kołami. Drugi to ciekawy wagon motorowy, będzie kolega w tym samym malowaniu dla Wittfelda.
Druga fala dostawy.
Kolejna lokomotywa, tym razem wyrób Arnolda, wygląda na nowszy model, ładne światła biało/czerwone. Miałem kiedyś krótszą wersję tej lokomotywy w H0, od której zaczęła się moja przygoda z kolejkami, więc pozycja sentymentalna:
I czwórka rozkosznych piwiarek:
Z ciekawości wziąłem też stare zestawy trakcji Vollmera, obiecujące, na żywo nie wyglądają wcale tak paskudnie jakby się wydawało.