• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Relacja Moje podróże koleją wąsko i normalnotorową

OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.416 7 0
#41
Ze Żnina via Inowrocław i Toruń dotarliśmy tego samego dnia do Nieszawy około 22.00. Nie było gdzie głowy skłonić ale cuda się zdarzają i z opresji wybawiło na młode małżeństwo i ich przeurocza babcia. Następnego dnia pieszo udaliśmy się na stację wąskotorową. Dogonił nas pociąg prowadzony lokomotywą Lxd2-240, która niedawno przybyła na Kujawy ze zlikwidowanej kolejki opalenickiej na przysłowiowy wycug. Lokomotywa prowadziła pociąg transporterowy złożony z około 16 transporterów, na których znajdowały się dwuosiowe normalnotorowe szutrówki służące do przewozu kamienia wapiennego do cukrowni "Dobre" (zdjęcie nr 1). Cukrownia należąca wówczas do firmy "Rolimpex" stawiała wciąż na transport wąskotorowy i Dobre było cały czas twierdzą przewozów towarowych. Tego dnia po zakupieniu biletu w postaci płynnej zabraliśmy się do Dobrego. Pociąg składał się z lokomotywy Lxd2-240, dwóch wagonów Gags, węglarki Eaos i brankardu. Stacją docelową naszego pociągu był Koneck, do którego dotarliśmy późnym popołudniem. Na zdjęciu nr 2, które zrobił mój kolega Borys widać autora niniejszej relacji.
Jazda do Konecka obfitowała w emocje - szerszeń w lokomotywie i na moich plecach, zmieciony przez maszynistę jednym uderzeniem czapki i tor szlakowy. Zawsze zastanawiałem się jak to możliwe, że pociąg transporterowy nie wykolei się na takim torowisku. Wyjazd z Dobrego w kierunku północnym wyglądał jak miniatura magistrali normalnotorowej - dwa tory obok siebie. Po powrocie do Dobrego (nasz pociąg prowadził teraz jedną pustą węglarkę Eaos i pędził ile fabryka dała w sensie dosłownym, bo nasza Lxd2-240 zachowała swój oryginalny silnik) posiłek obfitujący w witaminy w postaci piwa "Kujawiak" zakupionego na pobliskiej stacji benzynowej i włażenie gdzie się tylko da, aby zobaczyć jak najwięcej.
Naszym pięciogwiazdkowym hotelem był wtedy brankard. Warunki lokalowe wspaniałe - koza, w której napaliliśmy, dwie ławy na których zlegliśmy wykończeni.
Rano około 7.00 pobudkę zrobiła nam Lxd2-240, później szybkie ablucje. Za chwilę wtoczyła się Lxd2-318, która przyprowadziła 5 węglarek z Krośniewic. Węglarki te pochodziły z kolejki żuławskiej i były, w porównaniu z taborem kujawskim, w bardzo krzepkiej formie. W Krośniewicach dostosowano sprzęgi tych wagonów do standardu (na Żuławach hak był umieszczony po prawej stronie orczyka). Obie lokomotywy widoczne są na zdjęciu trzecim.
Zapakowaliśmy się do brankardu pociągu do Nieszawy i tak zakończyła się moja ostatnia jazda na sieci KKD pod egidą PKP. Można rzec, że było to moje pożegnanie z tą siecią. Pracownicy kolejki dawali jej szanse na dwa, trzy lata egzystencji. Okazało się, że bardzo precyzyjnie oszacowali czas który pozostał tej sieci kolejkowej.
 

Załączniki

Ostatnio edytowane:
OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.416 7 0
#42
Relacja ta, to opis mojego drugiego i jak dotąd ostatniego spotkania z kolejką grójecką. Pierwsze miało miejsce na jesieni 1987 roku gdy nasza lśniąca syrenka przecięła tory tej kolejki gdzieś pod Grójcem, w drodze po jabłka na zimę.
Drugi raz spotkałem się z kolejką grójecką w niedzielę, 25 maja 1997 roku. Umówiłem się na tę imprezę z moim kolegą Borysem, z którym wceśniej odbyłem większość wojaży wąskotorowych. Niestety Borys wtedy zachorował, a była okazja przejechać się na całej ocalałej trasie czyli z Piaseczna do Nowego Miasta nad Pilicą i z powrotem.
Nasz pociąg prowadziła lokomotywa serii Lxd2-465, chyba w oryginalnym, fabrycznym malowaniu - oceńcie sami Czytelnicy.
Pogoda dopisała. Wcześnie rano wsiadałem do pociągu pospiesznego w Łodzi Kaliskiej. Był to chyba ekspres "Odra" z Wrocławia do Warszawy. Zaskoczyła mnie niezwykłą czystość i "domycie" tego pociągu. Przede wszystkim elektrowóz EU07 (typu 4E) wypucowany i lśniący, z pięknymi czerwonymi pantografami, czarnymi gniazdami sterowania wielokrotnego, czarnym podwoziem i zielono-seledynowymi burtami oraz żółtym czołem. Dodatkowo miał piękne czerwone lemiesze z białymi obwódkami - po prostu ideał epoki piątej. No i sam skład. Nie śmierdziało, w przedziale czysto, muzyka (akurat zapamiętałem przebój Big Cyca "Rudy się żeni"), pani kierownik pociągu - kobieta do zakochania, po prostu Arabella (takie Arebelle spotykałem bardzo często w Czechach i w Słowacji, a później był szok po Rumburakach, czarodziejach II kategorii, na dworcu PKP w Cieszynie).
Przyjazd punktualnie do Warszawy Wschodniej i oczekiwanie na "kibelek" do Radomia. W międzyczasie przez stację przetaczały się różnorakie składy, nie spotykane wtedy w Łodzi: EP09 z superekspresami ceemkowymi, EP08 z ekspresami do i z Poznania, lokalne "kibelki" w malowaniu pomarańczowym i składy WKD przypominające nieco powiększone tramwaje.
Na stacji w Piaseczne wdrapałem się na tzw. stację wąskotorową Piaseczno Wiadukt i torami doszedłem do stacji Piaseczno Miasto. Czekała tutaj Lxd2-465 podczepiona do trzech rumuńskich wagonów Bxhpi, które przeszły reformę malowania (wtedy nawet podobało mi się to, teraz absolutnie nie!).
Start! Jedziemy pełny gazem, maszynista nie oszczędza sprzętu, bo to około 70 km do pokonania przed nami, a to na wąskich torach nie są przelewki.
Pierwszy przystanek Zalesie (chyba Górne), dalej pełny gaz i stajemy w Tarczynie, a później Grójec i Mogielnica. W Tarczynie (chyba) próbuję fotografować resztki starej cegielni, zza płotu widać tory technologiczne cegielnianej wąskotorówki. Niestety lunetkowy Kiev nie dał rady podołać temu zadaniu i fotografia została tylko w mojej źrenicy oka. Maszynista znał chyba tylko dwie pozycje nastawnika - zerową i maksymalną.
Tor kolejki prosty jak strzała, osiągamy prędkość tak na oko ponad 40 km/h. Wokół zagłębie owocowe - jabłczane. Przypomina mi się przysmak "Pan Jabu" kosztowany prawie 10 lat wcześniej podczas wakacji w Wielkopolsce (zakupiony w tajemnicy w sklepie w Śnieciskach u bardzo miłej i ładnej pani ekspedientki - nie wydała nas naszym rodzicom). Dość sprawnie docieramy do Nowego Miasta nad Pilicą. Tutaj szok - stacja prawie naj na kolei normalnotorowej, z pięknym budynkiem dworcowym, peronami, wieżą ciśnień, bocznicą chyba do jednostki wojskowej, stacja nawet czysta i tor główny w miarę odchwaszczony.
Szybkie manewry i po około godzinie (męska starszyzna z pociągu udała się do pobliskiego sklepu po "zwyczajną" i nektary płynne) odjazd.
W pociągu bardzo miłe dziewczęta, studentki-humanistki z UW, zerkam ku nim ukradkiem, mają swoich panów, humanistów, a ja, adept inżynierii budowlanej i mechanicznej, w ubraniu rodem z jeszcze poprzedniej epoki raczej nie wzbudzam zainteresowania. W dodatku mój prowiant, spożywany po żołniersku (buła z retkińskiej budki z pieczywem, "zwyczajna" z metra i pomidory, nawet jajo na twardo od mamy! + solniczka turystyczna). Jacyś turyści zapalają papieroski extra-krzepkie w przedsionku, więc moje jajo na twardo w połączeniu z zapachem "zwyczajnej" nie jest w stanie wywołać szoku zapachowego wśród delikatnych pań-studentek. Na polach sarenki, już w zmienionej na wiosenną maści. Panie-studentki zachwycają się sarenkami nie wiedząc chyba jak są do nich podobne ... No serce mam czułe, więc wspominam.
Znów jazda pełnym gazem, a w okolicach Mogielnicy lub Grójca, nie pamiętam już, zatrzymujemy się na ognisko. Pożeram swoją "zwyczajną" zakupioną uprzednio w Łodzi na Retkini i oglądam lokomotywę Lxd2 aby wyłapać różnice w wykonaniu tych ładnych pojazdów. Maszynista wyjaśnia mi zasady pracy przekładni hydraulicznej, moje pierwsze skojarzenia to pralka "Frania" i jej wirnik wciągający moje białe koszule, ale pralka całkowicie obudowana. Woda ma dużą bezwładność i można (kto ma jeszcze taką praleczkę) organoleptycznie sprawdzić co może się dziać w prawdziwej przekładni, z olejem, pompą, kierownicą i turbiną odbierającą moment obrotowy. Swoją drogą zachodzę do dziś w głowę dlaczego naszym inżynierom nie udało się skonstruować dobrze działającej przekładni hydraulicznej.
Obsługa pociągu, bardzo przyjazna, mechanicy zapraszają mnie na pokład i proponują abym poprowadził pociąg. To byłby mój "pierwszy raz" (hmm!) za pulpitem Lxd2. Pasuje jednak widząc liczbę podróżnych. Okazało się, że anioł stróż czuwał nade mną. W okolicy Tarczyna nagłe hamowanie, a wcześniej głuche bum!
Wjechaliśmy prosto w prawy bok "malucha", którym okoliczny mieszkaniec przyjechał, i wjechał wprost na tor aby odpiąć inwentarz pasący się na szlaku kolejki. Maluszek zamienił się w rogalik, kierowca wyszedł bez szwanku, na lokomotywie nawet nie było widać ani ryski. Akcja "łap krowę", bo Lxd2 przecięła kołami łańcuch kargulowej Mućki, która ucieka teraz gdzie oczy poniosą i ryczy. Czekamy na władzę i po wykonaniu formalności ruszamy "dodum" czyli do Piaseczna. Odprowadzam wzrokiem miłe studentki, kłaniam się im i nawet macham ręką na "do widzenia, do jutra" i korzystając, że najbliższy "kibelek" będzie za około godzinę, obchodzę stację i tam gdzie mogę robię zdjęcia.
Powrót do domu to drzemka przerywana kolejnymi stacjami, aż wreszcie wylądowałem na rodzinnej Retkini. W poniedziałek na 8.00 na PŁ na wykład z mechaniki budowli - a na nim statyka ram metodą przemieszczeń i metodą Crossa (przykłady obliczeń z dwoma przesuwami, stany jednostkowe, równanie pracy wirtualnej, a ja w myślach jestem wciąż na kolejce grójeckiej i zerkam z ukosa na miłe studentki-humanistki ....).
 

Załączniki

Ostatnio edytowane:

KrotVikinG

Znany użytkownik
Donator forum
Reakcje
560 5 0
#43
Witaj
Zacząłem czytać wstęp Twojego wątku i mówię sobie był na " mojej " wąskotorówce i ciekawe co napisze i pokaże. A tu dupa ;).
Ale najwieksza dupa to że mnie, ponieważ wykluwszy się w 1971 roku ani razu człowiek nie przejechał się w/w kolejką, a teraz smutek i żal tyłek ściska :(
 
OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.416 7 0
#44
Szanowny Kolego.
Wyklułem się cztery lata po Koledze, w Łodzi, trzy wąskotorówki miałem pod nosem, w dodatku do jednej można było dojechać tramwajem, też wąskotorowym, a pociągi osobowe były prowadzone parowozami serii Px48 (pisałem o tym wcześniej) i jeździłem do Wielkopolski podziwiać średzkie peiksy na 14 kilometrowym szlaku (będąc w połowie średzianinem bardzo lubię Łódź i kocham Środę Wlkp.), tak więc wiem co Kolega stracił. Zawsze też chciałem odwiedzić kolejkę witaszycką - niestety nie udało mi się, choć do Pleszewa w końcu dotarłem.
Prosiłbym jednak o sprecyzowanie jaką wąskotorówkę ma Kolega na myśli i dlaczego od razu ".....pa" i to trzy razy z rzędu.
 

KrotVikinG

Znany użytkownik
Donator forum
Reakcje
560 5 0
#45
Szanowny Kolego.
Wyklułem się cztery lata po Koledze, w Łodzi, trzy wąskotorówki miałem pod nosem, w dodatku do jednej można było dojechać tramwajem, też wąskotorowym, a pociągi osobowe były prowadzone parowozami serii Px48 (pisałem o tym wcześniej) i jeździłem do Wielkopolski podziwiać średzkie peiksy na 14 kilometrowym szlaku (będąc w połowie średzianinem bardzo lubię Łódź i kocham Środę Wlkp.), tak więc wiem co Kolega stracił. Zawsze też chciałem odwiedzić kolejkę witaszycką - niestety nie udało mi się, choć do Pleszewa w końcu dotarłem.
Prosiłbym jednak o sprecyzowanie jaką wąskotorówkę ma Kolega na myśli i dlaczego od razu ".....pa" i to trzy razy z rzędu.
Chodziło mi o wąskotorówkę relacji Krotoszyn - Pleszew. Tylną część ciała człowiek dał z powodu nie skorzystania z jej walorów jak była na chodzie ;)
 
OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.416 7 0
#46
Ta kolejka, chyba jak każda wąskotorówka, miła swój niepowtarzalny klimat. Mnie najbardziej podoba się stacja Pleszew Wąskotorowy, czyli Kowalew. Za wiaduktem normalnotorowym nad linią kolejki do Krotoszyna znajdowała się cegielnia "Kowalew". Ciekawy jestem, czy cegielnia ta miała swoją kolejkę przemysłową.
 

Podobne wątki