Znów trafił się samobójca. Ale tym razem był to "profesjonalista". Nie wdając się w przykre szczegóły, napiszę tylko że wiedział jak się za to zabrać, by nie pozostawiać niczego przypadkowi. No i mu się udało zakończyć ze sobą. Współczuję rodzinie i znajomym tej osoby.
Jednocześnie napiszę, że zdecydowana większość prób samobójczych w metrze warszawskim kończy się fiaskiem, ewentualnie utratą którejś z kończyn.
Oczywistym jest, że człowiek podejmujący próbę samobójczą nie myśli racjonalnie, ale widać tacy ludzie probujący skończyć ze sobą w metrze nie są świadomi, że:
- narażają maszynistę na mocne przeżycie, gdzie nie każdy maszynista jest w stanie się po czymś takim pozbierać i wrócić do wykonywania zawodu,
- utrudniają życie dziesiątkom a nawet setkom tysięcy ludzi (jeśli dzieje się to w godzinach szczytu), którzy chcą szybko dotrzeć do miejsca do którego się udają, a nie mogą bo w takich przypadkach ruch po jednym bądź obu torach jest wstrzymywany,
- robią wielkie przedstawienie ku uciesze gapiów, szczególnie jak próba jest nieudana i delikwenta wyciągają spod jakiegoś wagonu, nie raz z odciętą jakąś kończyną.
Jednocześnie napiszę, że zdecydowana większość prób samobójczych w metrze warszawskim kończy się fiaskiem, ewentualnie utratą którejś z kończyn.
Oczywistym jest, że człowiek podejmujący próbę samobójczą nie myśli racjonalnie, ale widać tacy ludzie probujący skończyć ze sobą w metrze nie są świadomi, że:
- narażają maszynistę na mocne przeżycie, gdzie nie każdy maszynista jest w stanie się po czymś takim pozbierać i wrócić do wykonywania zawodu,
- utrudniają życie dziesiątkom a nawet setkom tysięcy ludzi (jeśli dzieje się to w godzinach szczytu), którzy chcą szybko dotrzeć do miejsca do którego się udają, a nie mogą bo w takich przypadkach ruch po jednym bądź obu torach jest wstrzymywany,
- robią wielkie przedstawienie ku uciesze gapiów, szczególnie jak próba jest nieudana i delikwenta wyciągają spod jakiegoś wagonu, nie raz z odciętą jakąś kończyną.