Zgadza się. Na terenach prywatnych stosuje się odpowiedniki oznakowania stosowanego w ruchu drogowym na danym terenie. Niemniej jednak nie są to formalne znaki i tak na prawdę nie mają mocy prawnej- takie info otrzymałem od policjanta wezwanego przez jednego z kierowców do stłuczki na placu.
Dlatego miejsca gdzie nie należy parkować oznacza się jak wysepki (lub podobnie tzn teren ograniczony liniami ciągłymi z liniami w środku i tu bez znaczenia czy to tzw koperta, czy krata czy pasy) większość kierowców wie, że tu raczej nie stawać (w końcu to kierowcy ciężarówek - zawodowcy, z prawkiem od kilku, kilkudziesięciu lat i setkach kilometrów nakólanych dziennie).
Linie ciągłe są traktowane jako wyznaczniki miejsca postojowego, wyznaczanie ciągów komunikacyjnych itp. Nie ma formalnego zakazu ich przekraczania. Takie linie "nie do przekraczania" są z reguły czarno-żółte.
Dlatego się stosuje wszelkie "pismo obrazkowe" typu plansze albo zdobyte znaki drogowe, ale to i tak nie gwarantuje, że zarządca nie będzie musiał się fatygować do delikwenta, który "nie rozumie" bo nie "abla" po naszemu albo nie widział, on tylko na chwileczkę itp. Najfajniejsze, że jako zarządca na swoim terenie jesteś ważniejszy niż wszelka policja