Argumenty za są kuriozalne:
"To kuriozalne. Zastępować perfekcyjnie wykonany autentyk atrapą, to wstyd na skalę europejską. Odtworzone kielichy nie będą miały żadnej wartości. Zabytek ma wartość, o ile jest autentyczny. Dlaczego w takim razie nie zburzyć krakowskiej Starówki. Przecież te domy nie mają podziemnych parkingów, kondygnacje są za wysokie, więc koszty ogrzewania rosną, przenikalność termiczna fatalna, a nie można ich docieplić, bo to zabytki. Nawet nie spełniają dzisiejszych norm przeciwpożarowych. Same wady."
Śpieszę z wyjaśnieniami. Budynek zaczęto projektować w latach 50, powstał w '71. Jest unikatowy - zgoda. Jest przy tym niemiłosiernie brzydki. Nie wiem, jak inni tutaj piszący, ale ja - po kilku godzinach jazdy pociągiem - nie za bardzo byłem uradowany, widząc depresyjną halę i mając świadomość, że bez celu spędzę w niej najbliższe parę godzin w oczekiwaniu na kolejny pociąg. Dwa - powoływanie się na argument, że równie dobrze można zburzyć inne zabytki, jest chybiony. Primo, 42 lata ciężko nazwać zabytkiem. Nie przeczę, można, jednak moim zdaniem co najwyżej unikatem architektonicznym. Dwa - zabytkowa, stuletnia kamienica, czy liczący sobie pół tysiąca lat kościół jednak mają większą wartość, niż betonowe kielichy. Trzy - rozumiem, że kielichy zburzono i odbudowano, żeby zarobić najwięcej kasy. To, że ten proceder nie został przynajmniej czasowo zablokowany świadczy o tym, że mieszkańcom Katowic burzenie nie przeszkadzało. We Wrocławiu 3 osoby potrafiły na dwa lata zablokować budowę obwodnicy przez pola. Jakby ktoś chciał, to rzeczy do wrzucenia w trybiki biurokratycznej machiny jest cała masa. Cztery - galeria handlowa jest zła? Nie każdy je lubi, ja też nie, ale cholera przynajmniej mam spory wybór miejsc, gdzie mogę zjeść, albo kupić coś do poczytania. Nie uważam też, żeby budynek, nawet WIZUALNIE nowy, był w tak szarym mieście (które na szczęście stara się wyrwać z ram stereotypu) czymś złym. No chyba, że wszyscy Katowiczanie lubią kolor szary - w indywidualne preferencje nie wnikam, ale śmiem wątpić.[DOUBLEPOST=1382598637][/DOUBLEPOST]Co do Poznania - wydaje mi się, że w tej drugiej części będą kasy, ale mogę się mylić. Natomiast nie zgodzę się z obleganiem biletomatów. Są tak kretyńsko umiejscowione, że mogłem dzieki nim ominąć po targach HOBBY sporą kolejkę i kupić w minutę bilet. Jak się chce, to można. Większym problemem jest natomiast to, o czym piszesz - brak poczekalni/dworca nocnego. To jest jakieś kuriozum i mieszkańcy powinni coś z tym zrobić, bo inaczej odbije się to na okolicy dworca (bo oczekujący też toalet potrzebują, a ponadto frustracja niektórych podróżnych, spowodowana czekaniem na dworze, może znaleźć dość szkodliwe ujście...).