• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Parowozy Kolekcja taka sobie, czyli na 3

Andrzej Harassek

Moderator For Prawdziwa Kolej Koleje Innych Krajów
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
11.332 463 29
#83
Mam taki model kupiony w 1984 roku i do dziś nie razi on w zestawieniu z najnowszymi wyrobami.
(Mowa o BR 38 Fleischmanna.)
Poniżej popularna BR 55 Fleischmann'a - moim zdaniem bardzo zbliżona do wykonaniem układu napędowego do prezentowanego modelu. Model pochodzi z 1985 roku - czyli ten sam okres.
Widzę, że będę musiał wygrzebać swój model BR 38 i wrzucić tu choć jedno zdjęcie, żeby pokazać, że już w pierwszej połowie lat 1980. były modele znacznie lepiej odwzorowujące oryginały. Mam nadzieję, że kolega Beobachter nie będzie miał niczego na przeciw?
 
OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#84
(Mowa o BR 38 Fleischmanna.)
Widzę, że będę musiał wygrzebać swój model BR 38 i wrzucić tu choć jedno zdjęcie, żeby pokazać, że już w pierwszej połowie lat 1980. były modele znacznie lepiej odwzorowujące oryginały. Mam nadzieję, że kolega Beobachter nie będzie miał niczego na przeciw?
Cały ten wątek to „wygrzebywanie” różnych modeli, więc jak najbardziej :)
 
OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#85
Dzisiaj udamy się z Włoch do USA, ciągle jeszcze w 1910 roku. Wprawdzie kolejnictwo amerykańskie kojarzy się głównie z ogromnymi lokomotywami, ale spotkamy się z czymś zupełnie innym - małym tendrzakiem przetokowym. Można w tym miejscu przypomnieć, że tendrzaki w Ameryce były bardzo mało popularne i nawet lokomotywy przetokowe często miały normalne tendry.
O ile w Europie tendrzaki często funkcjonowały jako lokomotywy trakcyjne na krótkich trasach, o tyle w USA tylko na liniach Boston&Albany zyskały w tej funkcji większą popularność. Wróćmy jednak do naszego parowozu, czyli standardowej konstrukcji firmy Alco, tendrzaka przetokowego „sadle tank” ( czyli mniej więcej „zbiornik siodłowy”). Określenie wywodzi się naturalnie z umieszczenia i kształtu zbiornika wody, który „siedzi” na kotle lokomotywy ( z takim rozwiązaniem spotkaliśmy się już tu: http://forum.modelarstwo.info/threads/kolekcja-niedostateczna-czyli-na-2.49921/post-861369 ).
Parowóz miał dość tradycyjną konstrukcję z jednostopniowym rozprężaniem pary nasyconej w dwóch zewnętrznych cylindrach oraz stawidłem Stephensona.

Ładnie wykonany model firmy Bachmann (Spectrum) waży tylko 126 gram i dokładnie odzwierciedla oryginalną lokomotywę Alco w barwach linii Union Pacific .... która nigdy na tych liniach się nie pojawiła.
Ponieważ UP dysponowało jednak pewną ilością podobnych lokomotyw nabywcom modeli najwidoczniej nie bardzo to przeszkadza ( mnie też nie).
Pracujący relatywnie cicho silnik umieszczony jest w kotle i napędza wszystkie osie wiązane, z których żadna nie posiada gumek trakcyjnych. Naturalnie ogranicza to możliwości parowozu - jest w stanie na torze płaskim „przetoczyć” po łuku ~ 6 wagonów towarowych lub 3 osobowe „heavyweight”. Do odbioru prądu ( ze wszystkich kół) nie można mieć zastrzeżeń, co ma szczególne znaczenie przy „pracach” przetokowych, w których pomocne jest dokładne sterowanie szybkością oraz płynna jazda także przy bardzo niskich prędkościach.
 

Załączniki

Andrzej Harassek

Moderator For Prawdziwa Kolej Koleje Innych Krajów
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
11.332 463 29
#86
Cały ten wątek to „wygrzebywanie” różnych modeli, więc jak najbardziej :)
Jak tak, to proszę. Fleischmann 4160, kupiony w 1984 roku nowy, ale nie wiem, od kiedy był produkowany. Gniazda sprzęgu wg NEM brak, o mechanizmie krótkiego sprzęgu nie ma co mówić. W modelu zamontowany fabrycznie stary sprzęg Fl, z hakiem od góry, standardowy dołożony dodatkowo. Napęd w tendrze, jak jest zrobiony odbiór prądu nie wiem, z zewnątrz niczego nie widać, a nigdy go nie rozbierałem (kiedyś trzeba będzie to zrobić, choćby po to, żeby przeczyścić i nasmarować). Parowóz z tendrem połączony dwoma przewodami, ale nie wiem, czy do przeniesienia zasilania od kół parowozu do silnika w tendrze, czy wręcz przeciwnie, z tendra do zasilania przednich lamp (oczywiście żaróweczka). Latarnie na tendrze też oświetlone, ale z obu stron tylko światło białe, zmieniające się z kierunkiem jazdy.

Model stał ponad 20 lat w gablocie, a potem leżał kilka lat w pudełku. Wyjęty z niego i postawiony na torze od razu pojechał, z małymi szarpaniami, ale po zrobieniu kilku rundek tam i z powrotem jazda zdecydowanie się poprawiła. Jednak mała konserwacja mu się należy, poza tym trzeba pomyśleć o cyfryzacji.

Parowóz był oryginalnie w wersji DRG, ale była też wersja "international", cała czarna (łącznie z kołami) i bez oznaczeń, do której dodawano zestaw kalkomanii z oznaczeniami DSB, SNCB, ÖBB, FS, SNCF i PKP (podobnie sprzedawano też model BR 50). I właśnie te kalkomanie, zamówione dodatkowo, wykorzystałem do "konwersji" (;)) BR 38 na Ok1-390. Niestety, w zestawie nie było kalkomanii z tabliczką serii tendra, a za to 4 tabliczki "Ok1". Ale były też 4 mniejsze kalkomanie z całym opisem "Ok1-390", które znalazły się na niemieckich tabliczkach na drzwiach dymnicy i na tendrze, a także na czołownicy parowozu (na czołownicy tendra nie ma miejsca ze względu na otwór na sprzęg). Trzydzieści parę lat temu nie zawracałem sobie głowy usuwaniem oryginalnych oznaczeń, a jedynie nakleiłem kalkomanie na budkę, zasłaniając w ten sposób oznaczenia niemieckie - jednak małe napisy na budce i na tendrze pozostały (ale da się je odczytać tylko przez lupę ;)). O malowaniu bandaży na biało też nie było mowy.

Ok1-390 (1).jpg

Ok1-390 (3).jpg


I szczegóły rozrządu:

Ok1-390 (2).jpg


Widok od tyłu (widać sprzęg przykręcony do ramy tendra):

Ok1-390 (4).jpg


A do przedniego wózka, zamiast sprzęgu przykręcone było takie coś (do fleischmannowskiego haka):

Ok1-390 (5).jpg


Podsumowując, po 36 latach uważam, że model dalej nie odstaje bardzo od współczesnych wyrobów, przynajmniej jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, odwzorowanie detali i własności jezdne. Oczywiście trudno porównywać elektrykę (bo o elektronice w ogóle trudno tu mówić) modelu ze współczesnymi wyrobami, ale to już dla mnie jest mniej istotne.
 
OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#87
Bardzo sympatyczny model - mnie się podoba. Jest oczywiste, że gdyby naprawdę chcieć , to można się do niektórych rzeczy „przyczepić” - wystarczy porównać z oryginałem ( albo wcześniej prezentowaną włoską serią 640 ) koła ( szczególnie toczne ), grubość przewodów na kotle, czy prowadzenia przewodów piasecznic ( gdzież one w BR38 znikają ?) - ale nie o to moim zdaniem chodzi. Gdy wiemy z jakiego okresu pochodzi model, domyślamy się jakie technologie były do dyspozycji i ile miał gotowy produkt kosztować, to łatwiej jest o dystans do pewnych „braków”.
Porównywanie jakości wykończenia zupełnie różnych lokomotyw nie ma specjalnego sensu ( tu można by podkreślać, że 625 Rivarossi ma na kotle metalowe przewody o „przyzwoitej” grubości ), można bowiem łatwo popaść w przesadę - w końcu i BR38 Fleischmanna i 625 Rivarossi w porównaniu do przedstawionego wcześniej S2/6 Fulgurexa z 1969 ( ! ) roku ( http://forum.modelarstwo.info/threads/kolekcja-niedostateczna-czyli-na-2.49921/post-860341 ) to... proste „zabawki”
A mnie i 625 RR i BR38 FL się podobają - dziękuję za zdjęcia, razem z opisem modelu fajnie uzupełniają wątek (y)
 

wolfik

Znany użytkownik
Reakcje
989 1 0
#88
Tak. Widziałem też inne modele z tego okresu już z filigranowymi częściami napędu.
Co nie zmienia faktu, że w tamtym czasie nie było to jeszcze standardem. Ta sama firma i dwa modele: 55 i 38 - mocno odstające od siebie. 55-tkę w takim wykonaniu zaczęli produkować dopiero w latach 90-tych. 38-kę już od początku lat 80-tych - pewnie dlatego, że model powstał od podstaw, nie wiem czy wcześniej go robiono, natomiast 55-tka to raczej kontynuacja wcześniejszej produkcji.
Tak czy siak zdjęcia pokazują, że można było lepiej aczkolwiek model Rivarossi nie odstawał od modeli tamtego okresu.
 
OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#89
Czas powrócić do Europy, do nie tak dawno odwiedzonej Saksonii. Odnawianie parku maszyn tego landu, obejmowało również lokomotywy obsługujące podmiejski ruch pasażerski, gdyż dotychczas na tych liniach pracujące parowozy ( 2-osiowe ) IV T przestały spełniać oczekiwania (coraz cięższe pociągi). Przedstawiona w 1911 roku seria XIV HT posiadała układ osi 1-C-1 z osiami tocznymi Adamsa oraz typowy dla Saksonii tego okresu kocioł Belpaire. Produkowana była przez relatywnie długo. W związku z utratą części lokomotyw w ramach odszkodowań po pierwszej wojnie ( 11 trafiło też do Polski, gdzie były eksploatowane przez PKP jako Okl 101 ) produkcję wznowiono w latach 1918-21. Te najpóźniej zbudowane, począwszy od numeru produkcyjnego 1876, można odróżnić od wcześniejszych po płaskich drzwiach dymnicy (wcześniej były stożkowe) oraz 4 wywietrznikach na dachu kabiny załogi.
XIV HT były najcięższymi lokomotywami epoki I o układzie osi 1-C-1 i stanowiły bardzo udaną konstrukcję służąc nawet do lat 70-tych ubiegłego wieku.
Ważący 258 gram model produkcji firmy Gützold został opracowany już w 1964 roku.
Cały układ jezdny i napęd zostały bezpośrednio przejęte z jeszcze wcześniej produkowanego modelu lokomotywy BR64. Tak jest, ten model miał wiele uproszczeń - najlepiej to widać, gdy porówna się go z pokazaną na tym forum nową wersją BR75.5 ( http://forum.modelarstwo.info/threads/okl-101.18244/post-277565 ).
Ale gdy pojawiał się w Składnicy Harcerskiej, natychmiast ustawiały się kolejki chętnych do nabycia.
Ja też się ustawiłem, bodajże w 1969 roku i „zdobyłem” już drugą w mojej kolekcji lokomotywę, której koła osi tocznej po torach się istotnie toczyły, a nie wisiały nad nimi. Był więc intensywnie eksploatowany, w czym nieco zbyt głośna praca silnika, wybieg z prędkości maksymalnej poniżej 1 centymetra, czy mało entuzjastyczny odbiór prądu specjalnie nie przeszkadzały. Dziś, po 20 latach w pudełku, postawiona na tory natychmiast ruszyła przed siebie. Po wyczyszczeniu, nasmarowaniu przekładni oraz łożysk nawet niezbyt głośno. Nie wiem, jak będzie ze współczesnymi konstrukcjami - ta pewnie będzie jeszcze cieszyła moich wnuków.
 

Załączniki

OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#90
Po przekroczeniu jednej tylko granicy zawitamy do monarchii Austro-Węgierskiej. Jak wiemy kolejnictwo Austrii ( Węgry prowadziły w tej dziedzinie niezależną politykę ) było od końca XIX wieku pod wpływem znamienitego konstruktora, Karla Gölsdorfa. ( spotkaliśmy się już z tym nazwiskiem np. tu http://forum.modelarstwo.info/threads/kolekcja-na-5.49685/post-852162 ).
Gdy skonstruowane przez niego na początku wieku lokomotywy serii 110 ( 1-C-1) nie były już w stanie obsługiwać coraz cięższych pociągów ekspresowych, zaistniała konieczność skonstruowania nowych, jeszcze silniejszych parowozów, które byłyby w stanie na nizinnych trasach prowadzić nawet tak znane składy międzynarodowe, jak słynny Orient Express.
Na drodze do zrealizowania tego założenia stały uwarunkowania lokalne w postaci wielkości dostępnych obrotnic, limitów obciążenia osi oraz gorszej jakości dostępnego węgla. Niska kaloryczność lokalnego węgla oznaczała konieczność zaprojektowania bardzo dużego paleniska ( największego spośród dotychczas przedstawionych lokomotyw 3-osiowych, większego nawet od paleniska BR50 ). Ta właśnie wielkość ( = ciężar ! ) w połączeniu z ograniczonym dopuszczalnym obciążeniem osi spowodowała, że nie można było zastosować tylko jednej osi tocznej - potrzebne były dwie. Z drugiej strony ograniczenie długości lokomotywy uniemożliwiło zastosowanie z przodu dwuosiowego wózka - taka konstrukcja nie mieściłaby się na dostępnych obrotnicach ( podobna historia w Polsce spowodowała powstanie Pt31 w zastępstwie Pu29 ). Karl Gölsdorf zdecydował się więc na rozwiązanie w postaci tylko jednej osi tocznej z przodu parowozu, połączonej z pierwszą osią wiązaną systemem Krauss Helmholtz. Tak powstał nowy układ osi, który za względu na dostęp monarchii do Adriatyku taką też otrzymał nazwę. Napęd drugiej osi wiązanej zapewniały cztery cylindry umieszczone w jednej linii, z których te wysokiego ciśnienia znajdowały się wewnątrz ostoi. Lokomotywy otrzymały nazwę serii 210. Na ich bazie w 1911 roku powstały omawiane tu parowozy serii 310, które w celu poprawienia ekonomii otrzymały przegrzewacze pary systemu Schmidt - od poprzedniej serii poza przegrzewaczem i minimalnie krótszym zwisem przednim niczym się nie różniły. Ich klasyczna linia z konicznym kotłem „wagon top” oraz bardzo dużymi kołami wiązanymi jest do dziś przez sympatyków lokomotyw parowych uważana za jedną z najładniejszych, jakie kiedykolwiek powstały. Dbałość o estetykę konstrukcji można zauważyć nawet w takich szczegółach, jak umieszczenie piasecznic na ostoi zamiast na kotle, co mogłoby zakłócać jego czystą linię. Seria 310 często prowadziła pociągi na terenach Polski w takich relacjach jak Wiedeń - Kraków, czy Kraków - Lwów. Po pierwszej wojnie dwanaście spośród nich znalazło się w PKP, gdzie otrzymały oznakowanie Pn12 ( takie samo oznakowanie otrzymały także parowozy 310.3 ).
Model przedstawiający parowóz w barwach kolei niemieckich z okresu drugiej wojny został wyprodukowany przez firmę Roco w 2004 roku. Ważąca 362 gramy lokomotywa ma silnik umieszczony w tendrze, a napęd przekazywany jest również wałem kardana na osie wiązane.
Typowa dla nowszych modeli tej firmy dbałość o szczegóły i jakość wykonania jest widoczna na przykład w dobrze czytelnym ( w tym przypadku niestety również „glapy” ) oznakowaniu, czy nawet w specjalnych „wojennych” lampach. Parowóz jeździ relatywnie cicho, ze znakomitym odbiorem prądu. Pomimo niskich obrzeży kół nie ma tendencji do wykolejania się, nawet na gorszych jakościowo odcinkach torów czy zwrotnicach. Sterowanie prędkością jest dobre, także przy bardzo niskich prędkościach, przy których zachowana jest płynność jazdy.
 

Załączniki

wolfik

Znany użytkownik
Reakcje
989 1 0
#91
OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#92
Wydaje mi się, że raczej nie "powstanie" a "wybór". Obie lokomotywy rozpoczęto projektować w tym samym roku.
Słuszna uwaga - użyłem niewłaściwego słowa :)
Warto też chyba dodać, że wszystkie lokomotywy z kotłem Brotana (310.3) ostatecznie znalazły się na PKP.
Myślałem o tym, ale tekst i tak wyszedł długi :niepewny:. Ponadto w takim wypadku ( chyba ) wypadałoby też wspomnieć o Pn11 i .... byłoby jeszcze dłużej ;)
Ale za cenne komentarze/korekty dziękuję !
 

Andrzej Harassek

Moderator For Prawdziwa Kolej Koleje Innych Krajów
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
11.332 463 29
#93
Kolejny piękny model ... Nie będę kończył tego zdania, ale znając już trochę mój gust, możecie się domyśleć, co mam na myśli. ;) Ale model na prawdę piękny. Warto może dodać, że model parowozu serii 210 w co najmniej dwóch wersjach PKP (Pn11-2 i Pn11-8) wydał ładnych parę lat temu Micro-Metakit vel Micro-Feinmechanik. Cena między 1500 a 2000 euro i o ile wiem, jeszcze są dostępne.
http://www.microfeinmechanik.de/index.php?ebene1=10&ebene2=57&lok=339
http://www.microfeinmechanik.de/index.php?ebene1=1&ebene2=31&lok=69
klasyczna linia z konicznym kotłem „wagon top”
Domyślam się, że autor miał na myśli stożkowy kształt kotła, natomiast jak rozumieć określenie "wagon top" to na prawdę nie wiem.
dobrze czytelnym ( w tym przypadku niestety również „glapy” ) oznakowaniu
Orzeł trzymający w szponach wieniec jest zwany "gapą" i jest też symbolem powszechnie używanym w polskim lotnictwie wojskowym. Oczywiście orzeł wygląda inaczej i trzyma w szponach zupełnie inny symbol.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Gapa
Natomiast w "gapie" na modelu Roco, rzeczywiście dobrze czytelnej, swastyka ma dopełnione ramiona, w wyniku czego powstała po prostu kratownica. Powodem jest oczywiście zakaz używania nazistowskich symboli, co w tym wypadku może wydawać się pewną niekonsekwencją - w końcu na modelach samolotów Luftwaffe swastyki są pokazane. Ale jeżeli Koledze ta gapa przeszkadza (mnie by przeszkadzała), to może lepiej było kupić model w innej wersji? Ja bym tak zrobił...
 
OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#94
Domyślam się, że autor miał na myśli stożkowy kształt kotła
Zgadza się. Zgadza się też ze słownikiem języka polskiego :)
jak rozumieć określenie "wagon top" to na prawdę nie wiem
To określenie amerykańskie ( dlatego w cudzysłowie ) określające typ ( kształt ) kotła.
Ale jeżeli Koledze ta gapa przeszkadza (mnie by przeszkadzała), to może lepiej było kupić model w innej wersji?
Minie też przeszkadza. Ale jak to mówią, „ darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby” ;)
 

Andrzej Harassek

Moderator For Prawdziwa Kolej Koleje Innych Krajów
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
11.332 463 29
#95
Zgadza się też ze słownikiem języka polskiego
To prawda, ale myślę, że nie wszyscy czytelnicy wiedzą o co chodzi, więc może lepiej używać bardziej znanych określeń? Ja na przykład nie znałem tego określenia, a domyśliłem się wiedząc, że conus znaczy stożek po łacinie i po angielsku.
To określenie amerykańskie ( dlatego w cudzysłowie ) określające typ ( kształt ) kotła.
A co ono oznacza? Angielski trochę znam, ale z amerykańską terminologią fachową już jest nieco gorzej. To, że w tych parowozach kocioł ma kształt stożka już wiemy, ale co znaczy, że jest "wagon top"?
 
OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#97
To prawda, ale myślę, że nie wszyscy czytelnicy wiedzą o co chodzi, więc może lepiej używać bardziej znanych określeń?
To znowu moja tendencja do bezpośredniego tłumaczenia :niepewny: Uwagę przyjmuję :)
A co ono oznacza? Angielski trochę znam, ale z amerykańską terminologią fachową już jest nieco gorzej. To, że w tych parowozach kocioł ma kształt stożka już wiemy, ale co znaczy, że jest "wagon top"?
To właśnie ich określenie. Zamiast przepisywać, tekst poniżej ( Za : „Locomotive Cyclopedia of American Practice„)
 

Załączniki

Andrzej Harassek

Moderator For Prawdziwa Kolej Koleje Innych Krajów
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
11.332 463 29
#98
Tu, z grubsza, objaśnienie - po angielsku
Zamiast przepisywać, tekst poniżej ( Za : „Locomotive Cyclopedia of American Practice„)
Sugerowałbym jednak krótki, nawet tylko jednym zdaniem, opis po polsku zamiast cytowania obcojęzycznych tekstów, nie dla wszystkich jednak zrozumiałych. Rozumiem, że określenie "wagon top" dotyczy zaokrąglonych krawędzi dachu (w odróżnieniu od typowych dla większości amerykańskich wagonów kanciastych krawędzi), ale w odniesieniu do kształtu kotła, nawet wyjaśnienie w "Locomotive Cyclopedia" jest trochę za bardzo "sofisticated" ;) i nie do końca do mnie trafia.
 

wolfik

Znany użytkownik
Reakcje
989 1 0
#99
Myślałem o tym, ale tekst i tak wyszedł długi :niepewny:. Ponadto w takim wypadku ( chyba ) wypadałoby też wspomnieć o Pn11 i .... byłoby jeszcze dłużej ;)
Ale za cenne komentarze/korekty dziękuję !
Nic nie szkodzi. Te piękne maszyny zasługują na kilka słów o nich.

... Warto może dodać, że model parowozu serii 210 w co najmniej dwóch wersjach PKP (Pn11-2 i Pn11-8) wydał ładnych parę lat temu Micro-Metakit vel Micro-Feinmechanik. Cena między 1500 a 2000 euro i o ile wiem, jeszcze są dostępne.
http://www.microfeinmechanik.de/index.php?ebene1=10&ebene2=57&lok=339
http://www.microfeinmechanik.de/index.php?ebene1=1&ebene2=31&lok=69
Jak już sięgnęliśmy na górną półkę modeli to celem uzupełnienia też trzeba dodać, że 310 była też wydana przez firmę Lemaco oraz już jako historyczna ciekawostka przez austriacką firmę Gerard w formie zestawu do samodzielnego montażu. Natomiast 310.3 chyba się nie ukazała.

Warte zauważenia jest też to, że do dzisiaj dotrwały przynajmniej dwa egzemplarze parowozy serii 310 - jeden czynny w Austrii i jeden w museum w Pradze. (Piszę przynajmniej bo wydaje mi się, że gdzieś widziałem zdjęcia jeszcze jednego w formie pomnika ale w kiepskim stanie).

Natomiast w "gapie" na modelu Roco, rzeczywiście dobrze czytelnej, swastyka ma dopełnione ramiona, w wyniku czego powstała po prostu kratownica.
Nie pamiętam ale wydaje mi się, że chyba Liliput wybrnął z tego jeszcze inaczej - wieniec wewnątrz jest pusty.

Powodem jest oczywiście zakaz używania nazistowskich symboli, co w tym wypadku może wydawać się pewną niekonsekwencją - w końcu na modelach samolotów Luftwaffe swastyki są pokazane.
Też nie bardzo to rozumiem, chociaż może trzeba do tego podejść tak, że samoloty, czołgi itp. są do samodzielnego montażu - i to modelarz sam decyduje czy te znaki umieści na modelu. Tyle, że jeśli model ma być zgodny z oryginałem to chyba nie ma wyjścia.
 
OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
Rozumiem, że określenie "wagon top" dotyczy zaokrąglonych krawędzi dachu (w odróżnieniu od typowych dla większości amerykańskich wagonów kanciastych krawędzi), ale w odniesieniu do kształtu kotła, nawet wyjaśnienie w "Locomotive Cyclopedia" jest trochę za bardzo "sofisticated"
W przypadku lokomotyw oznacza to właśnie stożkowy kształt kotła. Takie kotły były w USA często stosowane ( jeszcze się z takim kształtem spotkamy ).
 
Autor wątku Podobne wątki Forum Odpowiedzi Data
Kolekcje 38
Kolekcje 0
Kolekcje 18
Kolekcje 3
Kolekcje 4

Podobne wątki