To nie jest wina dzieci, tylko rodziców. Pamiętam dobrze głosy znajomych, pojawiające się zresztą do teraz: zobaczysz, będzie miał rok to będzie już śmigał w telefonie; zobaczysz, bajki tylko będzie chciał oglądać; zobaczysz... Działało to na mnie jak płachta na byka i postanowiłem działać. Od samego początku poświęcaliśmy z żoną dziecku możliwie dużo czasu: na książeczki, układanki, puzzle, klocki. Efekt jest taki, że mój syn przychodzi do z książeczką i mówi: tata, czitamy. W tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu - ku mojej rozpaczy syn uwielbia czytać o "tratorach" i "kombajach"....