Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Dziś będzie o garnizonie Keogh, a dokładnie o muzeum medycznym. Idziemy w drugą strone od Aldershot i przechodzimy przez stację w North Camp tyle, że idziemy na północ. Po pewnym czasie mijamy taki znak:
Dobry wszystkim. Okazuję się jednak, że mam te fotki. Były jeszcze nie wrzucone na kompa. Część jednak nie chce mi wejść bo są za duże rozmiarowo. A szkoda bo te dotyczą drogi do muzeum i jest to droga gdzie czuje sie dziwną atmosferę nicości tak bym to określił. Poza tym mija się dziwne instalacje za płotem oraz że wszystko jest monitorowane. W pewnym momencie dorga się kończy i pojawia się taki znak:
Tablica informacyjna o muzeum oraz formacjach tam stacjonujących, czyli szkoła kadetów medycyny, serwis dentystyczny, weterynaryjny oraz centrum szkolenia medycznego:
Żeby wogóle wejść na teren muzeum, które mieści się na terenie garnizonu potrzebne są dokumenty. W moim przypadku paszport lub dowód osobisty oraz dane o które zapytają strażnicy wojskowi na tzw.: "check point". Nastepnie dostaje się indyfikator, który trzeba przypiąć w widocznym miejscu. Wygląda to miej więcej tak:
Za nim przejdę do eksponatów znajdujących się w muzeum i na jego terenie, kilka zdań o garnizonie Keogh. Sama nazwa pochodzi od Sir Alfreda H. Keogh, brytyjskiego doktora na usługach wojska, który zapoczątkował rozwój technik i szkolenia medycyny wojskowej oraz szefował im do zkończenia pierwszej wojny światowej. Jako pierwszy stworzył wojskowe generalne cetrum medyczne. Następnie rozbudowywano powoli garnizon i stworzono tam Centrum Szkolenia Korpusu Medycznego na potrzeby wojska różnych formacji (RAMC). W garnizonie w latach 90-tych mieściło się jeszcze dowództwo medyczne wojsk brytyjskich, które ostatecznie w 1996 roku przeniesiono do Camberley. Powoli rozpoczęto przenosić poszczególne wydziały do innych garnizonów i tak Królewska Szkoła Medyczna Kadetów trafiła do Gosport koło Portsmuth, która wchłonęła Instytut Medycyny Lotniczej RAF-u. W 2002 roku ostatecznie szkołę przeniesiono do Birmingham, gdzie ma do końca 2018 roku powstać olbrzymie centrum szkoleniowe połączone z uniwersytetem.[DOUBLEPOST=1414405720,1414404252][/DOUBLEPOST]Na początku wita nas taki pan, widać że zadowolony z życia jest:
Ilustracja przedstawia jedno z pierwszych pomieszczeń szpitalnych na terenie garnizonu:
Przyrządy chirurgiczne używane przez wojskowych chirurgów w 19-tym wieku:
Poszczególne sektory muzeum są podzielone wg.: wojen, w których brały udział wojska brytyjskie. Wybaczcie fotka jest trochę nie ostra:
Scenka przedstawia opiekę nad żołnierzem z 1901 roku oraz strój pielęgniarki z tego czasu jaki obowiązywał:
[DOUBLEPOST=1414407324][/DOUBLEPOST]Obecnie na terenie garnizonu, który formalnie został zlikwidowany 23 stycznia 2014 roku pozostaje Centrum Szkolenia Medycznego (DMSTC). Jego zadaniem jest szkolenie personelu wojskowego i współpraca z cywilnymi służbami ratowniczymi. Mówią, że w około 55 kursach, które odpowiednio trwają ok 36 tygodni bierze udział około 7000 wojskowych. Kursy zawierają m.in.: techniki ewakuacji oraz wsparcia w krytycznych sytuacjach zagrożenia życia w trakcie trwania działań wojennych (BATLS ), również z udziałem śmigłowców.
Dobry. Dziś następna porcja fotek za nim przejdę do pojazdów.
Arnhem. Scena przedstawia udzielanie pomocy w czasie walk:
Bokiem:
Borneo. Patrol z psem:
Później na trafiłem na coś takiego. Nie wiem co to bo nie było opisu do tego. Mam tylko nazwę modelu ale chyba jest to jakiś podgrzewacz do trzymania temperatury ciała ale nie wiem.:
Świetne te manekiny, szczególnie dentysta jak żywy Zgolic mu tę peruke na lyso i będzie typowy Angol typu szczupłego
Pokaż jakieś ambulanse, samobiezne sale operacyjne
Ten "batyskaf" to żelazne płuco - respirator.
Świetne te manekiny, szczególnie dentysta jak żywy Zgolic mu tę peruke na lyso i będzie typowy Angol typu szczupłego
Pokaż jakieś ambulanse, samobiezne sale operacyjne
Tam było sporo fotek z akcji na czasie np.: z Afganistanu ale wolałem je pominąć bo były zbyt drastyczne, żeby je tu wklejać- dla dzieci oczu nie jest to przeznaczone raczej. Mają to w oddzielonym sektorze i żeby to zobaczyć trzeba okazać dowód osobisty (ID ) albo jakkolwiek poświadczyćm, że jest się pełnoletnim.
Poniżej model opancerzonego pojazdu Alvis FV 104 Samaritan, spełniającego rolę ambulansu ewakuacyjnego. Mieścił do sześciu rannych. Pochodził z rodziny pojazdów bojowych pojazdów rozpoznania (CVR T). Ten wykonany jest w skali 1:10:
Wyjściowy mundur kobiecy NO 1 Kapitan z 1978 roku, Królewski Korpus Brytyjskich Sił Zbrojnych ( RAMC):
Królewski Korpus Pielęgniarek Wojsk Brytyjskich im. Księżnej Alexandry (QARANC):
Teraz eksponaty na zewnątrz. Zrobiłem fotkę opancerzonemu uzbrojeonemu pojazdowi YZ 701. Pojazd pochodzi z Iraku, posiada działko 12.7 mm i mógł zabrać dwóch leżacych i czterech siedzących rannych. Pojazd jest w wstępnej korozji. Wygląda na to, że dawno nie był konserwowany:
Na początku tego nie zauważyłem ale po wyjściu uderzyła we mnie niesamowita cisza. Nie słychać nic prócz szumu liści i skrzeczenia wron, a byłem w tygodniu. Zero kursantów, pojazdów- niczego. Cisza. Tak jak np.: w Aldershot czy Arborfield wszystko tam tętni życiam tak tam nic...
Pojazdy muzealne są w fazie postępującej korozji. Niszczeją. Podobnie tabliczki informacyjne.
Niby szkolą tam tyle ludzi, a nie było nikogo. Naliczyłem około pięć osób. A reszta gdzie?
Wogon wojsk ratowniczych 002-3 używany przez wojsko brytyjskie stacjonujące w zachodnich Niemczech miedzy 1970- 1980 roku. Mógł pomieścić 33 rannych i na tym kończą się informacje. Do wagonu prowadzą schodki ale nie można go zwiedzić. Personel muzeum nie chciał go otworzyć, jest zamknięty wielką kłutą. Informację się nie kończą jednak bo poszukałem trochę tu i tam. 22 sierpnia 1992 roku został przetransportowany do Portu w Hull, a z stamtąd do wojskowego portu w Marchwood. tam przez 13 miesięcy był poddany naprawom i był odnowiony. W garnizonie Keogh stoi od 23 września 1993 roku i niszczeje.:
Ambulans wosjkowy Austin K2:
Saracen, opancerzony ambulans (nie ma przodu bo fotka ma za duże rozmiary):
Ten sprzęt muzealny na zewnątrz to jak nasze Polskie muzeum w Warszawie , wiele ciekawostek a rdza się pleni wszędzie i nie tylko tam ,bo jest jeszcze wiele innych miejsc gdzie stoi tabor muzealny i po prostu niszczeje .
Ten sprzęt muzealny na zewnątrz to jak nasze Polskie muzeum w Warszawie , wiele ciekawostek a rdza się pleni wszędzie i nie tylko tam ,bo jest jeszcze wiele innych miejsc gdzie stoi tabor muzealny i po prostu niszczeje .
No widzisz taka to jest. Tak jak w Arborfield czy Aldershot zajmują się pasjonaci związani z wojskiem tak tu tego brakuje. Może też dlatego, że to muzeum znajduje sie na terenie garnizonu i w dodatku jest zadarmo udostępnione. Więc nie ma zbytnio skąd czerpać funduszy.
Dzięki za informację o respiratorze, spory jak na respirator. Tutaj mam Land Rovera Ambulans seria 3. Był na wyposażeniu wojskowych medyków do 1990 roku. Żołnierze w Belfaście nazywali go "109-tką". Mógł zabrać czterech pacjentów- dwóch leżących i dwóch siedzących albo dwóch ciężko rannych albo szcześciu nieżywych. Też się rozpada:
Przodem:
Tyłem:
Tutaj natomiast Land Rover Ambulans 101. Mógł zabrać do sześciu rannych:
Jeszcze za nim jest Humber "Pig" z Belfastu ale fotki nie chcą mi wskoczyć bo są zaduże mam tylko to:
Jak dobrze się przyjżycie tym fotkom to zauważcie, że jest sporo miejsca na przodzie. Stały tam śmigłowce ratownicze MEDEVAC (medyczna ewakuacja) pewnie by zniszczały do końca, gdyby nie interwencja dowództwa bazy logistycznej w Deepcut. Tutaj mam fotkę Saracena z przodu z innej strony internetowej:
Bardzo dobrze, że w poszczególnych garnizonach angielskich istnieją takie muzea. Ten tu jest żywym przykładem pamięci tego co człowiek zrobił dla drugiego człowieka, bo przecież żółnierz to też człowiek. Tutaj bycie żołnierzem to być bohaterem. Trudno to wytłumaczyć ale jest niesamowita więź miedzy żołnierzami a cywilami- przynajmniej w moim regionie gdzie mieszkam. tu ludzie kochają wojsko i bardzo ich wspierają. Teraz w kazdym miejscu stoją takie pudełeczka z czerwonym makiem na zielonym tle obok skrzynka na wrzucenie pieniażka i nikt tego nie niszczy- to jest ku pamięci wszystkich tych którzy polegli w czasie pierwszej wojny światowej. Teraz mam w planie odwiedzenie muzeum lotnictwa wsparcia wojsk lądowych w Stockbridge, jak wszystko pójdzie dobrze to 7go listopada. Dziekuję Wam wszystkim za pozytywne oceny, wpisy i te również z humorem od Brodogaz (Marcinie ) a dla Ciebie mam extra fotki.
Dentysta w latach 1940- 1950. Rwanie pewnie szło nieżle hehe widać po foteliku:
Broda, który ząbek do wymiany?.:
Chwytak jest najlepszy. Dowiedziałem się jak podchodzili pacjęta. To coś dla Ciebie Broda. Wkładali plastikowe cos w jape, dentysta udawał, że coś tam robi i zagadywał pacjęta. Następnie przychodziła asystentka dentysty, najczęściej były to "laski z dużymi melonami"Tu chwytak i takie tam inne: