Zwariować można z tą elektryką w tych modelach, ona chyba żyje własnym życiem. U mnie w Warszawie też padło światło na klapie bagażnika. Samo z siebie, od stania na półce. Szukałem przyczyny, ale nie znalazłem i dałem sobie spokój.
W maluchu też... oświetlenie wnętrza raz świeciło przy zamkniętych drzwiach, raz wogóle nie świeciło. Zakląłem siarczyście pod nosem i tak zostawiłem. Trzy dni później zaczęła działać właściwie sama z siebie. Drzwi zamknięte = światło wygaszone, drzwi otwarte = światło zapalone.
Jak sobie pomyślę, że ta sama walka czeka mnie w Wołdze i Polonezie to aż mną trzesie.
Ale cóż... życie.