Ten wątek, poza tym że niczego nie wnosi do meritum forum, jest idealnym odzwierciedleniem tego co dziej się w kraju. Od wieków, w Polsce panuje przekonanie, że prawo to jedynie zbiór sugestii, i że w zasadzie każdemu wolno dowolnie je interpretować. Ograniczenia prędkości, trzeźwość za kierownicą, nie wyrzucanie śmieci do lasu, przepuszczanie przechodniów na pasach... wymieniać można w nieskończoność - to wszystko są to po prostu jakieś tam prawa, które w zasadzie stosujemy wyłącznie jak radiowóz mamy w zasięgu wzroku. Dlatego jeśli ktoś nalega, że prawa należy przestrzegać, to jest najczęściej uznawany za debila i podaje mu się sto powodów dla udokumentowania, że przepisy są głupie.
I teraz trzy przykłady -
Niedawno wracałem z Gdyni - pociąg nawalony ludźmi na maksa (PKP już nie udaje że sprzedaje mniej biletów żeby ludzie na siebie nie dyszeli) - maseczkę ma większość osób - ale głównie noszą je pod brodą. Z osób które przebywały w tym przedziale, tylko ja i konduktorzy mieliśmy cokolwiek na nosie. Konduktor wprawdzie nie brał sprawdzanego biletu do ręki (zasady covidowego bezpieczeństwa), ale nikomu nie zwracał uwagi na brak czegokolwiek na twarzy. Jednym słowem rząd swoje a państwowa firma sobie.
Fastfood na gierkówce w zeszłym tygodniu - stoję w kolejce po kawę - wchodzi para młodych ludzi, facet z obsługi podchodzi i mówi, że powinni mieć maseczki. Oni na to, że zapomnieli. On rży jak koń i mówi -
- Nie szkodzi, ja tylko muszę wam to powiedzieć, bo mogą nam karę dowalić jak nie powiem.
Para jest normalnie obsłużona bez jakichkolwiek konsekwencji. Rząd sobie, a korporacja sobie.
Wchodzę dziś do sklepu osiedlowego - mam maseczkę, i ląduję w cholernie ciasnym przejściu między półkami z Murzynem który idzie prosto na mnie bez niczego na twarzy - zwracam mu uwagę, że powinien mieć - a on do mnie, że nie ma maseczki i już. Tłumaczę, że powinien zakryć usta lub wyjść (używam zwrotu - get out). On na mnie z mordą, że kim ja jestem żeby go wyganiać. Mówię o wymogach prawa - zwracam uwagę personelowi (personel też bez maseczek) - po chwili jestem uznany za rasistę (Murzyn japę drze, że go z kraju wyganiam), a kierownik sklepu do mnie, że nie będę mówił ekspedientom co mają robić bo oni wiedzą lepiej.
Efekt jest taki, że Murzyn robi spokojnie zakupy, a ja wychodzę - i czuję się jak dureń, bo stosuję się do czegoś co inni mają w dupie. Rząd sobie a ludzie sobie. Na szczęście za rogiem jest Żabka więc kupiłem co miałem kupić.
Nie jest istotne co sądzę o covidzie i nie ważne czy twarz zakrywam z przekonania czy z musu. Nie mam ani wiedzy, ani doświadczenia by w tej kwestii się wypowiadać. Chodzi mi o to, że jeśli coś ma obowiązywać, powinno obowiązywać wszystkich. Tych co wierzą i tych sceptycznych. Jeśli ma obowiązywać tylko jednych (w domyśle - frajerów), to całe to zamieszanie można sobie w buty włożyć. Nie wprowadzajmy prawa, którego nie jesteśmy w stanie egzekwować, zwłaszcza w kraju, gdzie wszyscy są specjalistami w każdej możliwej dziedzinie. Ten apel kieruję do organizatorów imprez.