I wtedy nagle, jak króliki z kapelusza, wyskoczyli ci, którzy stwierdzili, że przecież całe to „ogrodnictwo”, czyli pieczołowite odtwarzanie elementów krajobrazu, budynków, budowli i otoczenia toru kolejowego to zwykła strata czasu, bo do tego, aby jeździć po makiecie miniaturowymi pociągami wystarczy tor ułożony na skrzynce i trochę elektryki. No, można się jeszcze pokusić o rozwinięcie wokół toru modelarskiej trawy z rolki lub „zasianie” jednorodnych igiełek przy użyciu coraz popularniejszej wówczas elektrotrawosadzarki. Wydawało się, że ci pseudomodelarze stanowią nieistotny margines. ------- Kurcze ,nie sądziłem ,że tacy są. Chętnie bym poznał.
Pojawiła się jeszcze jedna grupa osób nazywająca siebie modelarzami. To ci, dla których modelarstwo kolejowe oznacza komputer i tak zwane dyskusyjne forum. Oni najlepiej wiedzą co i jak, pomimo tego, że nie zbudowali i najprawdopodobniej nie zbudują nigdy żadnego modelu. Klepanie w klawiaturę uczyniło z nich ekspertów i znawców tematu.--- ---------I tu pamiętam jak śledziłem na Martelu wpisy pana LL-właściwie już nie pana. (Straciłem do niego właśnie szacunek do "zera".)jak wszystko opisywał i jak się udzielał, a teraz innym zarzuca ,że siedzą przy komputerze i wypisują na forum wymieniając się doswiadczeniami,(jak on kiedyś) tylko on mówił a inni mieli słuchać. A to ,że teraz nagrywa poradniki,robi program tv, baaa a nawet felietony pisze to jest ok?Oczywiście bo na forum by mu ktoś odpowiedział (tak jak na Martelu) a pod felietonem to komentarza nawet nie da się zostawić.