Drodzy
Każdy, kto publicznie prezentuje swoje dokonania musi liczyć się z tym, że jego występ będzie recenzowany i że może spotkać się z krytyką. Dotyczy to aktorów, pisarzy, artystów oraz wszystkich, krórzy publicznie coś prezentują, w tym też modelarzy, nie tylko kolejowych.
Mamy krytyków literackich, mamy krytyków filmowych, teatralnych, muzycznych, możemy mieć też i modelarskich.
Leszek Lewiński jest osobą kontrowersyjną, wiele osób go nie trawi (zapewne dlatego, że bywa ostry w swoich ocenach i jeśli coś mu się nie podoba to mówi o tym wprost, co nie każdemu się odpowiada bo ogólnie jako Naród wszystko bierzemy personalnie i nie umiemy przyjmować krytyki), ale obiektywnie należy mu oddać, że na kolei się zna ( bo zajmuje się nią zawodowo od dziesiątek lat), a i dokonań na kanwie modelarskiej odmówić mu nie można, bo pewnie duża część weteranów tego forum zaczynało lub wracało do swojej przygody z miniaturową koleją po tym, jak zobaczyli jego już ponad 20 letni Lewin Lewski.
Na tym filmie wypunktował co jego zdaniem było nie tak na dużej iławskiej makiecie. Nie smyrał wystawców po ... i nie klepał ich po ramieniu tylko wprost opowiedział (okraszając przykładami) błędy i zaniedbania. O ile brak patyny taboru to kwestia subiektywna i praktycza (nie każdy jest Telewizorem, a zła patyna obniża wartość modelu przy ewentualnej odsprzedaży) to błędy w oświetleniu składów (pokazane na relacji) są bezapelacyjne i bezdyskusyjne. Nie atakował personalnie z imienia i nazwiska nikogo. Niekonsekwencje epokowe na makietach dla pewnej kategorii odbiorców są rażące i nie tylko w modelarstwie kolejowym, a o "gołych deskach" stacji Kartuzy była tu już kiedyś mowa na tym forum, że lekki obciach prezentować ją na tym etapie publicznie (tyle, że wtedy były w dugiej linii i robiła za stację techniczną, a tu była wpięta w układ). Wygłosił pogląd, iż w jego opinii to nie jest modelarstwo kolejowe, tylko zabawa kolejką elektryczną. Podobnie mój nieodżałowanej pamięci Dziadek oglądając ze mną w latach 80 "Czterech Pancernych i psa" irytował się, że telewizja kłamie, "bo wojna tak nie wygląda" (a jako weteran wojny obronnej 1939, kampanii francuskiej 1940 i ułan dywizji pancernej gen. Maczka raczej wiedzial co mówi). Podobnie mnie szlag jasny trafiał gdy oglądałem "Sędzie Anne Marie Wesołowską" albo inne pseudoprawnicze szmiry.
Oczywiście można się obrażać i pisać że żal mu ... ściska, że unosi się pychą etc. Można też do jego uwag konstruktywnie podejść i na kolejnej publicznej prezentacji unikać takich błędów, poprawić to i owo na swoich modułach ( zapytajcie Daniela Loco ile rzeczy bylo poprawianych po uwagach LL na Okuninie).
Można też nic nie robić i mieć na to wy...bane, tyle że wówczas trzeba się liczyć z tym, że Ci, co się na kolei znają i przychodzą na takie wystawy będą wystawiać takie, a nie inne recenzje.