• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Drezyna rowerowa

Reakcje
54 0 0
#1
Witam wszystkich
zawsze podziwiałem mosiężne modele do samodzielnego montażu, takie jak spotykane tutaj na forum z blaszek fototrawionych. Wiedząc, że moje umiejętności nie są na wystarczającym poziomie, by się zabrać za coś porządnego z tej branży, rozmyślałem nad budową czegoś mniejszego na początek. Miał być to model składający się z więcej niż tylko dwie odlewane części, więc taczki i takie duperelki odpadają. Chciałem też móc postawić model na torach, więc padło na drezynę rowerową Weinert 3213. Model w sam raz -spełniający wszystkie wyżej wspomniane kryterie. Dostałem ją pod choinkę w 2018. Trudno było mi nie wyciągać części z opakowania, bo wiedziałem, że nie mam jeszcze wszystkiego co trzeba mieć do budowy, a jeszcze czeka mnie przeprowadzka. Latem w 2019, mając na nowym mieszkaniu już oddzielne pomieszczenie na warsztat modelarski i skompletowany arsenał narzędzi, byłem gotowy, by podjąć wyzwanie. Mój perfekcjonizm starał się zprowadzić mnie na manowce, wmawiając mi, że model ma być IDEALNIE złożony, co już w połowie budowy okazało się być złudą. Nie planowałem weatheringu, miał być to po prostu mój pierwszy mosiężny model kolejowy. A więc zaczynamy:
1590253591288.png

Błąd numer jeden: nie tniemy blaszek na miękkiej macie do cięcia. Nauczyłem się tego dopiero po wycięciu wszystkich części. Tutaj jeszcze nie byłem w stanie rozkminić, czy model jest fototrawiony, czy frezowany. Niby sama rama taka prosta, bo wszystko jest już połączone, ******, łańcuch itd., ale później się jeszcze okaże, że zintegrowane detale mogą być błogosławieństwem.
1590253870833.png

Specjalnie z okazji tej budowy, kupiłem jeszcze wyginarkę. Jak mówiłem, wszystko ma być IDEALNIE :p Wyginane musiało być tylko i wyłącznie samo podwozie. Musiałem opracować kolejność wyginania tych części, by przypadkiem w złej kolejności wygięty element nie zakłócał wygięcia drugiego.
1590254122980.png

Rama wygięta tak, jak powinna być. Najtrudniejszym sektorem okazało się być siodło, ze względu na podwójne zagięcie w dwie strony. Widziałem że inni modelarze pomijają ten krok i zostawiają je w takiej pozycji, jak gdyby zwisało. Ja sobie obiecałem zrobić co się da. Ale to siodło takie trochę dwuwymiarowe i niefajne...
1590254329615.png

...więc postanowiłem je uwypuklić za pomocą cyny. Blaszki były na tyle czyste, że nie trzeba było szlifować przed lutowaniem. To bardzo zachęciło mnie do dalszej budowy, bo z lutowaniem mosiądzu miałem zawsze problem.
1590254452711.png

Teraz kolej na łączenie całości. I tutaj bardzo nabroiłem. Drugi punkt oparcia ramy na ostoi przylutowałem "od dołu" uniemożliwiając późniejszy montaż osi. No to kabel od anteny w dłoń i usuwam nadmiar cyny, starając się naprawić bardzo śmieszny błąd.
1590254647567.png

No nawet nie tak źle :D Na fotce drezynka ma... dzwonek, który odpadł z czasem. Powstał prawdę mówiąc przez przypadek, jak wierciłem otwory w kwadratowej rurze, przy przewierceniu pierwszej ścianki odpadała taka mała miseczka o średnicy 0,8mm, który swoim kształtem przypominała dzwonek rowerowy starszego typu. Planowałem jeszcze w ten sposób dorobić mały reflektor, ale przypomniało mi się, że to dopiero mój pierwszy taki model i nie ma co się popisywać. Najbardziej obawiałem się wygięcia ostoi, co później odbije się na kołach, bo ta blaszka wygina się baaaardzo łatwo. Prostowanie i korygowanie nie miało końca... aż do momentu, kiedy odpadł cały element z siodłem!!! Chodzi o ten zagięty prostokąt z wpornikami i siodło. Miało to miejsce w okresie, kiedy do mojego arsenału dołączyła nowa lutowanica z idealnym do tej pracy grotem, która bardzo mi pomogła zlutować maleńkie wsporniki o szerokości ok. 0,25mm. Przejście siodło-rama zostało sklejone CA, bo bałem się tam lutować, ze względu na idealnie ocynowane siodło. Podczas schnięcia coś przykuło moją uwagę na pewnej buteleczce, sięgam po nią, opieram się łokciem o stół i czuję kłujący ból... Tak, drezyna została przeniesiona w drugi wymiar, stając się płaska. Już tutaj wiedziałem, że model nie będzie idealny, jak to sobie wmawiałem... Ale nie poddałem się. Udało mi się ją wyprostować, tak mało wiele... Później ostoja została trochę opiłowana na przejściu z ramą, ale nie pamiętam powodu. Czas na koła.
1590255397313.png

Nie miałem pojęcia, jak się za to zabrać. Działałem intuitywnie. Wszystkie szyprychy zostały wycięte tak, by kawałek ramki pozostał. Przez wycinanie ich na macie bardzo się powyginały, ale tak samo łatwo i szybko się wyprostowały podczas prasowania w wyginarce. Plan był taki: wszystkie zostają przylutowane do kawałką mosiądzu dzięki kawałkowi ramki, całość lakieruję vallejo primerem, na to revell 31, odcinam od kawałka ramki i wklejam w obręcze które przedtem odłamię od "drzewka" i oszlifuję. Brzmi łatwo? Najpierw jedno kółko ze szprychami się zgubiło. Znalazło się dopiero na schodach do piwnicy, gdzie znajduje się całe stanowisko. Pod aerograf poszła najpier sama rama. Naniesiona farba okazała się mieć strukturę papieru ściernego ok 240. Brudna igła i źle rozcieńczona emalia okazała się być winna, lecz wtedy tego jeszcze nie wiedziałem... Więc całość idzie do kąpieli w rozpuszczalniku emalii. Koła wyszły nawet fajnie. Podczas wklejania pierwszych szprych odkryłem, jakim błędem było używanie poliuretanowego podkładu na mosiądzu... Wszystko zeszło jak folia!! Wpadłem na pomysł, by oszlifować całe brzegi szprych i wtedy je wkleić i malować całość na raz... Co także okazało się być monstrualnym błędem mającym wpływ na całokształt. Chodzi o to, że one były już przygotowane do wklejenia w obręcz. Szlifowanie ich obwodu zmniejszyło/zniekształciło ich średnicę, przez co później tarcze ze szprychami nie będą w osi. Wiedziałem, że konieczne będzie kupienie dedykowanego podkładu Weinert. Też przemyślałem odłączanie obręczy od drzewka i zrobiłem to inaczej niż planowałem na początku...w tym przypadku lepiej. Piłowanie z kilku stron było konieczne. Niestety w międzyczasie przez niecierpliwość testowałem samą farbę bez podkładu na elementach:
1590256285025.png

No w sumie dobrze, ale chęć do zrobienia tego porządnie z podkładem doprowadziła do tego, że kółka kąpały się w w międzyczasie kupionym nitrorozpuszczalniku jakieś pięć razy.
1590256405380.png

1590256456855.png

Podkład Weinert... ze względu na pandemię trochę bałem się cokolwiek zamawiać, ale koronaferie (jestem jeszcze uczniem) są idelanym czasem na hobby. Tak samo tu działam intuitywnie... ale chyba tak nie miało to wyglądać :(((( Opierałem się o zdjęcia modeli które są idealnie pokryte tym samym podkładem, międzyinnymi te z tego forum. @Maslo wybacz mi za zawracanie Ci gitary o ten primer :D Rzeczywiście musiałem sam popróbować. Po wielu nieudanych próbach i kąpielach elementów w rozpuszczalniku, ogarnąłem proporcje rozcieńczania i samo nanoszenie. Nauczyłem się też, by spisywać to, co okazało się doprowadzić do oczekiwanego efektu.
1590257008937.png

Wpadłem na pewien pomysł. Te szpary które powstały przez szlifowanie obwodu tarcz ze szprychami zostały zapełnione rozcieńczoną szpachlówką tamiya. Nadmiar był usuwany nasączanym papierkiem, który zostawiał włoski i fafrolce na brzegach szprych. Niestety zauważyłem je dopiero po lakierowaniu... Ale to po prawej wygląda na prawdę lepiej.
1590257411438.png

Podkład naniesiony na ramę okazał się za pierwszym razem wnet idealny. Pozostawiłem całość na jeden dzień schnięcia. Wtedy dostrzegłem, że prawy wspornik, niegdyś lutowany, znowu puścił (element w lewym dolnym rogu ostoi). W sumie mogłem go po prostu skleić CA, ale dzień wcześniej widziałem na pewnym niemieckim forum taki cytat: "nie jest to wystarczająco dobrze zrobione, jeśli sam możesz to lepiej zrobić". To dało mi do myślenia, że mogę to zlutować i to chyba będzie lepiej... "chyba" hehe... Już naniosłem idealnie nowy lakier, a tu pensetą go zadrapałem. No i całość znów leci się kąpać. Lutuję, a tu nagle pozostałe łączenia puszczają razem z moimi nerwami. Byłem blisko wyrzucenia wszystkiego, ale myślałem sobie, że jeśli jestem już tak daleko to warto dalej się starać, nawet jeśli model już nie będzie IDEALNY. Zlutowałem, teraz czas na kąpiel w myjce ultradzwiękowej, jako rutyna przed lakierowaniem... Drezynka znowu rozpada się na części. Zrobiłem sobie dwa dni przerwy, by się zrehabilitować psychicznie. Potem musiałem zaszpachlować i wygładzić siodło, bo przez całe te procedury w rozpuszczalniku cyna nadająca mu kształt zrobiła się o dziwo porowata.
1590258149630.png

Tutaj już całość schnie. "łożyska" są zamaskowane Vallejo liquid mask. Co do doboru kolorów: Rama ma ten sam kolor co moja E18 od Roco. Moja pierwsza lokomotywa w h0, trochę już "przeżyła" więc staram się ją odrestaurować i po rozmowie z serwisem dowiedziałem się co zo za farby RAL są użyte na modelu, zaraz je kupiłem jako emalie Revell. To samo dotyczy kół, dokładnie ten sam lakier co na kołach E18. Nie jestem fanem jaskrawych kolorów na modelach i niedawno przeczytałem co to ten cały "scale effect". Nie planowałem weatheringu, ale skoro już mam taki mały poligon do testowania nowozebranej wiedzy to czemu nie? Rama dostała wiele zadrapań. W miejscach gdzie się stoi/wchodzi jest jasnoszara farba przedstawiająca goły metal. Łańcuch niegdyś taki błyszczący dostał powłokę rdzy. Siodło zostało przemalowane, tak by wyglądało na wysiedziane. Całość otrzymała powłokę rozcieńczonej szarobiałej farby symulującą kurz i wypłowienie. Do tego wypróbowałem Glaze Medium, ale nanosiłem mieszankę na niskim ciśnieniu i na zdjęciach i pod lupą widać konsekwencje tego. Tam gdzie cień, tam czarny pigment znalazł zastosowanie. Odblaski na pedałach nie były konieczne lub nawet zgodne z rzeczywistością, ale starałem się zrobić to, na co mnie było stać. Koła? Już nie chce mi się myśleć jak mi się je udało pomalować. Pamiętam jedynie, że jeszcze wiele razy kąpały się w rozpuszczalniku. Także one dostały potem powłokę kurzu i efektu wypłowiałej farby, a za pomocą rozcieńczonego MIG engine grime udalo mi się odtworzyć brud i smar po wewnętrznej stronie. Rozcieńczona pomarańczowa farba przedstawia ztartą rdzę na powierzchni tocznej. Całość robiłem na podstawie tego, co zapamiętałem jak trzy lata temu jeździłem u znajomego na takim pojeździe, ale na sześćsetce.
1590258898969.png

Dzisiaj model został ukończony.
1590259022615.png

Wyszedł w sumie lepiej niż oczekiwałem. Tylko ta zwichrowana rama przypominająca mi o przygnieceniu... ałć
1590259123021.png

także tutaj widać, gdzie było dużo poprawiane. Przednia oś toczy się lekko bez względu na farbę, tylna jest unieruchomiona przez wygiętą ostoję. Małoprawdopodone jest to, że model będzie się znajdował poza witryną. Jest ale jeszcze coś co mnie bardzo denerwuje... Okazało się, że drezyna nie jest fikcyjna. Dopiero po ukończeniu znalazłem zdjęcie oryginału, nieco różni się od modelu i dopiero teraz widać jak bardzo uproszczony on jest. No ale teraz mam przykład na następny raz.

Jestem szczerze zadowolony, szczególnie z faktu, że pomimo setek problemów udało mi się ukończyć ten model. Chciałbym też wspomnieć, że jest to dopiero mój drugi całkowicie zbudowany i pomalowany model. A czego się nauczyłem? Choćby tego, że na początek nie bierze się takich małych modeli. Wziąłem akurat ten, bo myślałem, że jak coś małego się spierdzieli, to nie będzie tak tego widać. Jest wręcz przeciwnie, a dopiero na powiększonych zdjęciach widać niedociągnięcią i włoski w farbie. Myślę, że modele małoseryjne z blaszek fototrawionych to akurat coś dla mnie. Tylko potrzebuję wprawy i czasu. No i kasy ;D. Napisałem sobie też instrukcję montażu na nowo, na bazie własnych doświadczeń.
Teraz pytam was: co wy sądzicie o moim magnum opus? Chętnie posłucham wasze zdanie, szczególnie co sądzicie o moim lakierowaniu, bo chyba tu muszę jeszcze bardziej się przyłożyć. Co polecacie na drugi raz? Teraz w kolejce mam same samoloty plastyka, ale po nich planuję znowu coś kolejowego zbudować, myślałem o V20 od Weinerta. Wszelkie wskazówki na przyszłość z Waszej strony są także mile widziane.

Pozdrawiam, Bartosz
 

Andrzej Harassek

Moderator For Prawdziwa Kolej Koleje Innych Krajów
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
11.292 459 29
#3
Drezyna jest w wielkości H0, co widać na pierwszym zdjęciu blaszki: "Draisine H0" i dlatego wątek został przeniesiony do tego działu.
 

mudol

Znany użytkownik
Reakcje
1.024 4 1
#5
Ja mam takie pytanie. Osoby co dziergają takie małe maleństwa, dlaczego Wy do cholery w szpitalach nie pracujecie jako kardiolodzy?
;)