Już drugi wątek pośrednio związany z moim zawodem i też mogę się wypowiedzieć przy bieżącej dyskusji.
Odzwierciedlane są zupełnie inne lata niż ja miałem osobistą styczność z przeładunkami ryby, ale okazuje się że wszyscy mają rację i jej nie mają jednocześnie (mówię o czasach obecnych, te 50 lat temu mogły być podobne, bo w takim kraju żyjemy, że mentalność się raczej nie zmieniła).
Pracowałem niejednokrotnie przy przeładunku ryby w relacji statek - magazyn. Ryba już po wstępnej obróbce (bez wnętrzności i głów), głęboko mrożona. Pakowana na palety euro, około tony ryby (wachania od 500kg do półtorej tony) na palecie w paczkach (worki lub kartony) po 25 kg.
Na pokładzie statku poruszały się wózki widłowe, które stawiały palety na windę, winda jechała na wysokość kei skąd zabierane były palety na rampę chłodni - oddaloną o 12-15 metrów od statku. Tutaj rację mają ci co twierdzą że taki transport musi być na krótkim dystansie i przebiegać sprawnie.
Jednak po postawieniu palet (nawet po kilkanaście, czasem ponad 20 palet jednocześnie) magazynier musi opisać paletę w sposób widoczny dla operatora z chłodni. Po prostu kolorowym markerem stawiał odpowiedni numer, wcześniej zaplanowane było miejsce dla danego konosamentu (listu przewozowego). Tylko zanim odnalazł (ten magazynier) która paleta należy do którego konosamentu, potrafiło zejść na to sporo czasu. W słońcu, upale, deszczu, na mrozie. No to ostatnie to tylko ciężkie warunki dla magazyniera
.
Czyli zdarzało się że pojedyncza paleta mogła stać na rampie nawet pół godziny, albo i godzinę. Wielokrotnie zdarzało się że na rampie stało 20 palet (rampa zależnie od pory dnia była w cieniu, ale raczej przez mniejszą część dnia), a kolejne 40 stało na placu pomiędzy statkiem a chłodnią. Chodziło tu o tempo odbierania przez operatorów wjeżdżających do chłodni. Nawet jak było ich trzech, to potrafili mieć spory kawał do przejechania, mieli czasem problem z mijaniem się, no a najgorzej było jak któremuś się zepsuł wózek. Więc tutaj przyznam rację tym którzy mówią że przeładunek może zajmować i palety mogą się pięknie na słońcu roztapiać.
Tylko druga sprawa jest w przypadku relacji chłodnia - samochód. Przynajmniej w dzisiejszych czasach. Wszystkie przeładunki tego typu są robione bez opuszczania chłodni. Towar z głębokiego mrożenia (różnie - 20 do - 40 stopni) jest zwożony do przedchłodni (poniżej +10 stopni) gdzie jest opisywany/liczony i trafia od razu do ciężarówki chłodni. Z wagonami podobnie, wagony wjeżdżają do przedchłodni w której jest rampa i tam są ładowane.