Astro , bez jajec jak ty człowieku żyjesz ? Fotki wklejasz 2 - 3 w nocy i jeszcze powiedz że rano do roboty wstajesz i nadgodziny robisz
Cóż.... spać nie mogę, to dłubię, jak się zmęczę, to idę spać. Młodsza córa nie zna litości i o 7 rano pobudkę mi robi. Przywykłem do 4 godzin snu. Za to w piątki padam o 21 i śpię do 9 rano...
Grzesiu przyznaj się, że ty chcesz odtworzyć tę scenę.
Haha, nie widziałem jej wcześniej, ale coś w tym jest
może na makietę wrzucę taką scenkę.
Tym DT-em i jego patyną rozwaliłeś bank
Dziękuję. Sam jestem zadowolony.
uwalony z błota i smaru operator spychacza, często w równie uwalonych rękawicach, wsiada i wysiada po kilka razy na dniówkę chwytając za klamkę, tymczasem u Ciebie jest to jedno z czystszych miejsc na modelu
A może ten egzemplarz ma otwierane drzwi na fotokomórkę?
A tak serio, to za sugestią Adasia, mam jeszcze koła i inne elementy podwozia do poprawy. Dopiero na zdjęciach widać, ze za dużo tam niebieskiej farby.
Tomku bo to jest ten moment w którym kierowca zepchną błoto z klamki. A wolne od rdzy jest pewnie dlatego, że jak sam powiedziałeś jest solidnie zaimpregnowana smarem .
O! Właśnie!
Całkiem możliwa jest również wysoka kultura higieniczna tego operatora, i o czystość pewnych miejsc po prostu dba
To też!
Miałem kiedyś kolegę który jeździł w bielskim MZK, i na dłuższych postojach sprzątał swój autobus, łącznie z przecieraniem poręczy chusteczką dezynfekującą, to był chyba najczystszy Ikarus w Polsce.
A ja miałem dziadka, który o 4 rano wstawał, gotował na kuchni węglowej wodę, brał gąbkę, mydło i mył swoje krówki przez godzinę - zupełnie jak niektórzy myją auta i polerują w garażu - on pucował Mećkę, Lolę i Biedronkę (rotacja krów była spora, imiona zawsze te same) . Potem je doił. Potem znów mył. Na koniec mył cielaki bo zawsze jakieś trzymał. To były najczystsze krowy świata. I mleko miało smak i zapach mleka, nie gówna, jak u innych "chłopów". Można było pić mleko prosto od krowy i to nie w przenośni, a podpinając się pyskiem do cycka.
Co ciekawe, dziadek siebie raczej nie mył za często. Pamiętam, że capił jak... cap.
Ale fajny był to jegomość. Cała rodzina zjeżdżała się na wykopki, żniwa, sianokosy itp. Pewnego razu stwierdził: No dobra, to wy róbta, a ja idę do kościoła podziękować Panu Bogu za to, że za mnie robicie, bo mnie się już nie chce.... Było wesoło. Ogniska, spanie na sianie... Ehhh... Gimby nie znajo... Dziś tylko fejsbuk, instagram, jutub, tiktok...