• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Modele A.C.M.E. - pociągi kontenerowe/intermodalne

Reakcje
1 0 0
#1
Nie chciałbym nikogo nadmiernie wkurzać ;), ale...

20161204_142213.jpg
20161204_142204.jpg
20161204_142347.jpg

...skoro o "DB Turistikzugu" już było, to może z tej samej półki, lub raczej paczki... Na zdjęciach ekskluzywne modele (90107, 90116) wyprodukowane przez A.C.M.E. Srl dla holenderskiego sklepu "EloTrack Modelbouv & Technik".
Zestaw lokomotywy wielosystemowej TRAXX i nożycowych wagonów intermodalnych, tyle tylko, że model 40274 jest modelem ogólnodostępnym, kompatybilnym do składu "Rurtalbahn". No, to co...? Przyjemnego oglądania.

Wasz Jeż
 

JRobert

Aktywny użytkownik
Reakcje
83 1 0
#2
No to Waść pojechałeś! Jak ja lubię TRAXX'y i wszelkie kontenerowce, a takie wagony i jeszcze kontenery Maersk to już crème de la crème! Dobrze, że to jednak nie polskie klimaty, bo bym zawału serca niemalże dostał. Swoją droga, to nie może się Dream pokusić o 2-3 takie zestawy? Zejdą na pniu!
 

SzymonZ

Aktywny użytkownik
Reakcje
44 50 67
#3
Model to może i ładny, ale te nowoczesne lokomotywy Siemensa, Bombardiera, to wszystko na jedno kopyto. Różnią się szczególikami, czasami wychodzi coś dziwnego i obrzydliwego (Vectron). Podobno to tak ma być, bo używają wspólnych komponentów i są tanie w budowie i eksploatacji.

Pomijając parowozy, gdzie te identyczne nudne pudełka się mają do starych szwajcarskich elektrowozów czy nawet EU07.

Na marginesie - nic Nas nie omija. Kilka chwil, klikania w wyszukiwarce i jak ktoś chce, to sobie też z Polski może kupić tego niesamowitego TRAXX'a z wagonami, wygladającego jak każdy inny Siemens czy Bombardier po 2010 roku.
 
OP
OP
S
Reakcje
1 0 0
#4
No dobra...
No to Waść pojechałeś! Jak ja lubię TRAXX'y i wszelkie kontenerowce, a takie wagony i jeszcze kontenery Maersk to już crème de la crème! Dobrze, że to jednak nie polskie klimaty, bo bym zawału serca niemalże dostał. Swoją droga, to nie może się Dream pokusić o 2-3 takie zestawy? Zejdą na pniu!
Jak lubię takich wariatów :p, zakręconych pozytywnie niczym ruskie termosy! No i teraz mam problem; bo polskie klimaty są, a Ty masz ponoć słabe serce. No i co teraz...? To może siądź wygodnie, oprzyj się, umieść w zasięgu ręki nitroglicerynę (tylko żeby Ci się ręce nie trzęsły - hłe, hłe...) i czytaj dalej. Pierwsze wagony intermodalne firmy A.C.M.E. Srl powstały kilka lat temu, był to model 40257, później pojawił się jeszcze 40262.
A teraz pytanie: Ile takich zestawów sprzeda się na rynku? Pamiętaj o tym, że te wagony poruszają się w składach jednorodnych, i to po trzydzieści wagonów, na przykład. Wbrew pozorom można zrobić WSZYSTKIE wagony tego typu występujące w Polsce i to w, co najmniej, trzech wersjach malowań z trzech różnych okresów. I mogłyby poruszać się po makietach z, również co najmniej, trzema typami lokomotyw dostępnych na rynku a wywodzących się spoza granic naszego kraju pelargonii i malwy oraz kwitnących buraków (rodzimych byczków i innych bydlątek nie licząc). To ile wagonów zamawiasz?
Model to może i ładny, ale te nowoczesne lokomotywy Siemensa, Bombardiera, to wszystko na jedno kopyto. Różnią się szczególikami, czasami wychodzi coś dziwnego i obrzydliwego (Vectron). Podobno to tak ma być, bo używają wspólnych komponentów i są tanie w budowie i eksploatacji.

Pomijając parowozy, gdzie te identyczne nudne pudełka się mają do starych szwajcarskich elektrowozów czy nawet EU07.

Na marginesie - nic Nas nie omija. Kilka chwil, klikania w wyszukiwarce i jak ktoś chce, to sobie też z Polski może kupić tego niesamowitego TRAXX'a z wagonami, wygladającego jak każdy inny Siemens czy Bombardier po 2010 roku.
Oczywiście, zawsze można sobie wyguglać i kupić, ale ilu ludzi w Polsce wiedziało do dzisiaj o tym zestawie? A ilu ludzi może, bądź potrafi ściągnąć te modele z zagranicy, dokonując opłaty w taki, a nie inny sposób? Właśnie dlatego, że są to swego rodzaju "cymesy" A.C.M.E. Srl wyprodukowała te modele dla tego Sklepu przez duże "S", chociażby dlatego, że to nie pierwsza inicjatywa tegoż. A co do lokomotyw? Przyjrzyj się jej samej i zwróć uwagę na charakterystyczny błękitny pasek z napisem "RAILPOOL". Świat podąża z postępem, co niekoniecznie oznacza, że zawsze w dobrym kierunku. Niemniej unifikacja podzespołów i komponentów lokomotyw produkowanych przez kilka firm, które można policzyć na palcach obu rąk, prowadzi do powstawania szeregu lokomotyw, które z natury rzeczy są i będą do siebie podobne, zachowując jedynie pewne charakterystyczne cechy indywidualizujące, głównie optycznie. Przykładem mogą być nie tylko "Siemensy" i "TRAXX-y", ale chociażby "Herkulesy", których sześcioosiowa mutacja trafiła aż na Litwę. To właśnie one stały się niedościgłym wzorem modułowości konstrukcyjnej. A "kaloryferki w boazerii"? Były i są piękne (choć to "tramwaje", a moje serce nadal należy do parowozów), ale czasy budowania lokomotyw dla określonych linii, czy nawet ich poszczególnych odcinków minęły już w latach czterdziestych. A czym była EU07, jak nie ujednoliconą lokomotywą, która zastąpiła mieszankę lokomotyw elektrycznych uprzednich konstrukcji. Unifikacja postępowała i postępować będzie, a zaczął ją nie kto inny, jak Niemcy borykający się z dziką mieszanką "Baureichen" swoich parowozów. Tak zrodziły się słynne "Einheitslokomotiven". A w Polsce? A skąd wzięły się Ty23, czy ich późniejsze rozwojowe generacje oparte na ich konstrukcji, rozwiązaniach technicznych oraz idei zastowania i eksploatacji?
Cóż nam zatem pozostaje: może popatrzeć na E95 i stojącą obok niej E69? Albo na duńskie MZ-ki? Albo na bułgarskiego sześcioosiowego tendrzaka polskiej przecież proweniencji?

Pozdrawiam
Jeż Jerzy
 

SzymonZ

Aktywny użytkownik
Reakcje
44 50 67
#5
Odnosnie unifikacji - obecny system gospodarczy wszedl w taka faze ze chec obnizenia kosztow wszystkiego i zwiekszenia zyskow powoduje znaczace obnizenie jakosci wlasciwie wszystkiego. Kiepskie, niezdrowe korporacyjne jedzenie, produkty agd i rtv dzialajace przez kilka lat i do wywalenia, psujace sie samochody, ubrania szyte z zalosnej jakosci materialow - wszechobecna masowka.

Jestem pewny ze jak zawsze w koncy nastapi jakis przelom i wahadlo zacznie podazac w druga strone. Wiec jeszcze wcale nie wszystko stracone, a moze i lokomotywy beda produkowane tak aby byc mozliwie najelpepszym wyrobem do danego zasosowania a nie aby byc najtansze.
 
OP
OP
S
Reakcje
1 0 0
#6
Szymonie, jeśli mogę się tak do Ciebie zwracać... Wróćmy może do tematu, jeśli mogę Cię o to prosić. Nie chciałbym mieszać do Naszych wątków moderatorów tego "forum", co nie znaczy, że domagałbym się ich interwencji w przypadku twoich wpisów, wręcz przeciwnie, niczym ten mądry Rabin wolałbym życzyć im zdrowia i tego by dobry Bóg trzymał ich jak najdalej od nas. Szanuję twoją opinię i twój pogląd na poruszoną sprawę, niemniej sądzę, że temat unifikacji taboru lokomotywowego w Unii Europejskiej zasługuje na oddzielny wątek, który, jak sądzę świetnie Byś poprowadził.

Pozdrawiam

Jeż Jerzy
 
B

bobby74

Gość
#8
Posiadam TRAXX'a od A.C.M.E. w barwach BLS. Porządnie wykonany, masa filigranowych detali. Super napęd. Godne polecenia. Choć nie wszystko złoto, co się A.C.M.E. nazywa :), ale to nie na ten wątek.
 

SzymonZ

Aktywny użytkownik
Reakcje
44 50 67
#9
To nie o to chodzi. Też jakieś tam A.C.M.E. mam i są bardzo ładne. To chodzi o to ze subiektywnie wg mnie ten zestaw co autor wątku pokazuje, owszem zrobiony na zamówienie jakiegoś sklepu, ale sam dobór taboru szału nie robi.

Co do specjalnych zestawów A.C.M.E. to gdzieś kiedyś tu widziałem, że jakiś rosyjski sklep zamówił u nich taki rosyjski przegubowy elektrowóz - o, to to bym łyknął od razu, ale jakoś mi informacje o tym zniknęły z radaru i nie mogę tego namierzyć.
 

JRobert

Aktywny użytkownik
Reakcje
83 1 0
#10
Szymonie :) - mi tam TRAXX się podoba i będzie się podobał - właśnie na tle nowoczesnych lokomotyw mam słabość do tej konstrukcji, no ale o gustach się nie dyskutuje przecież, a ja poproszę tylko o poszanowanie mojego postrzegania kolei.

Jeżu Jerzy :) - mam oba wagony A.C.M.E. dla PKP Cargo. Pierwszy mnie słono kosztował z drugiej ręki, a drugi kupiłem normalnie w sklepie. Trochę w sklepach zalegał, ale przez ostatnie kilkanaście miesięcy zrobiła się trochę moda na pociągi intermodalne, bo i na kolei je ostatnio bardzo często się widuje. Teraz i ten drugi powoli staje się rarytasem. Wnioskuję sobie, że wyprodukowanie kolejnego wagonu (nowy numerek i inne kontenery), to nie byłby żaden kłopot dla producenta, więc czemu nic nowego się nie pojawia? Ile bym tego zamówił? Niestety mam duszę kolekcjonera - będę narzekał pod nosem, ale kupię wszystko co mi podstawią do sklepu... ;)
 
OP
OP
S
Reakcje
1 0 0
#11
Jeżu Jerzy :) - mam oba wagony A.C.M.E. dla PKP Cargo. Pierwszy mnie słono kosztował z drugiej ręki, a drugi kupiłem normalnie w sklepie. Trochę w sklepach zalegał, ale przez ostatnie kilkanaście miesięcy zrobiła się trochę moda na pociągi intermodalne, bo i na kolei je ostatnio bardzo często się widuje. Teraz i ten drugi powoli staje się rarytasem. Wnioskuję sobie, że wyprodukowanie kolejnego wagonu (nowy numerek i inne kontenery), to nie byłby żaden kłopot dla producenta, więc czemu nic nowego się nie pojawia? Ile bym tego zamówił? Niestety mam duszę kolekcjonera - będę narzekał pod nosem, ale kupię wszystko co mi podstawią do sklepu... ;)
OK; +1 ;)
 
OP
OP
S
Reakcje
1 0 0
#14
Co to "kaloryferki w boazerii"?
No dobrze: postaram się wyjaśnić to w sposób w miarę krótki i przystępny. Pierwotne konstrukcje układów elektrycznych lokomotyw były nie tylko dość skomplikowanymi (mimo swej prostoty - by nie rzec prymitywności - według dzisiejszych standardów), dużymi, ale także mało wydajnymi i "prądożernymi". W początkach istnienia kolejowej trakcji elektrycznej niepodzielnie panowały systemy zasilania prądem stałym, tak zwane "edisonowskie", a więc o dużych natężeniach, na przykład. Thomas Alva Edison zazdrośnie i wyjątkowo skutecznie bronił swoich praw patentowych, stąd, na przykład, jego zaciekły spór ze zwolennikami zastosowania w układach zasilania elektrowozów prądu przemiennego. Tu, jako ciekawostkę, przytoczmy chociażby ziemie polskie po zakończeniu I wojny światowej i spory obu tych frakcji, nie mówiąc już o trwającym aż do połowy lat trzydziestych sporach o to, czy i w ogóle elektryfikować linie PKP. Należy przy tym pamiętać, że ówczesna Rzeczpospolita zelektryfikowana była właśnie prądem stałym.
Pomijając kwestię zasilania sieci trakcyjnej, skupmy się na układzie elektrycznymi ówczesnych lokomotyw: podstawowy problem stanowiła nie tyle kwestia wydolności ich silników marszowych, ale przede wszystkim sprawności, wydolności i chłodzenia ich transformatorów. Tu drobna uwaga: transformator w zależności od swojej mocy wejściowej i wyjściowej, oraz oporności wydziela ciepło. Starsze typy transformatorów pracowały zazwyczaj najwydajniej przy obciążeniu do 50% mocy znamionowej, jednocześnie nie nagrzewając się nadmiernie. O ile lokomotywowe transformatory niskonapięciowe można było schładzać poprzez wymuszenie obiegu powietrza, o tyle te wysokonapięciowe nie mogły być chłodzone powietrzem, a musiały być chłodzone olejowo, zaś ówczesne mało wydajne radiatory chłodnic oleju przeważnie "wyrzucano" na zewnątrz pudła lokomotyw, nadając im formę przypominającą ówczesne przemysłowe kaloryfery. Stąd nazwa. Po prostu schładzanie oleju transformatorowego było wspomagane przez opływ powietrza wokół bocznych ścian pudła lokomotywy, tym bardziej, że im szybciej jechała lokomotywa i pod im większym obciążeniem pracowały jej transformatory, tym bardziej rosła ich i w nich temperatura.
W początkach istnienia lokomotywowych układów elektrycznych jednym z największych problemów była kwestia izolacji przewodów pod napięciem. Niektóre z przekrojów przewodów, buszujące w nich napięcia i, przede wszystkim, stosowane materiały izolacyjne, zjeżyłyby wszystkie włosy pracownikom współczesnych firm elektromontażowych, czy inspektorom, pardon - PIP-y! W związku z tym wyznawano w owym czasie (nie bez pewnej racji zresztą) pogląd, że najlepszym materiałem zabezpieczającym przed porażeniem jest... właśnie - drewno! W szeregu zarządów kolejowych maszyniści lokomotyw mieli pierwotnie obowiązek prowadzenia "elektrowozów" w gumowych rękawicach i w obuwiu na grubych drewnianych podeszwach. Stąd też w konstrukcji elementów lokomotyw, które nie były elementami nośnymi wymagającymi zastosowania konstrukcji stalowych używano głównie drewna, pełniącego również najlepszą ówcześnie formę izolacji termicznej. Stąd też szereg lokomotyw otrzymywało zewnętrzne powłoki z listew przypominających swojską boazerię. Dotyczyło to zresztą nie tylko lokomotyw elektrycznych, ale także na przykład benzolowych i wysokoprężnych pracujących w określonych miejscach i świata i Europy, na przykład. Ale to już zupełnie inna historia.

Pzdr

Jeż
 

tulip

Aktywny użytkownik
Reakcje
152 1 0
#18
No dobrze: postaram się wyjaśnić to w sposób w miarę krótki i przystępny. Pierwotne konstrukcje układów elektrycznych lokomotyw były nie tylko dość skomplikowanymi (mimo swej prostoty - by nie rzec prymitywności - według dzisiejszych standardów), dużymi, ale także mało wydajnymi i "prądożernymi". W początkach istnienia kolejowej trakcji elektrycznej niepodzielnie panowały systemy zasilania prądem stałym, tak zwane "edisonowskie", a więc o dużych natężeniach, na przykład. Thomas Alva Edison zazdrośnie i wyjątkowo skutecznie bronił swoich praw patentowych, stąd, na przykład, jego zaciekły spór ze zwolennikami zastosowania w układach zasilania elektrowozów prądu przemiennego. Tu, jako ciekawostkę, przytoczmy chociażby ziemie polskie po zakończeniu I wojny światowej i spory obu tych frakcji, nie mówiąc już o trwającym aż do połowy lat trzydziestych sporach o to, czy i w ogóle elektryfikować linie PKP. Należy przy tym pamiętać, że ówczesna Rzeczpospolita zelektryfikowana była właśnie prądem stałym.
Pomijając kwestię zasilania sieci trakcyjnej, skupmy się na układzie elektrycznymi ówczesnych lokomotyw: podstawowy problem stanowiła nie tyle kwestia wydolności ich silników marszowych, ale przede wszystkim sprawności, wydolności i chłodzenia ich transformatorów. Tu drobna uwaga: transformator w zależności od swojej mocy wejściowej i wyjściowej, oraz oporności wydziela ciepło. Starsze typy transformatorów pracowały zazwyczaj najwydajniej przy obciążeniu do 50% mocy znamionowej, jednocześnie nie nagrzewając się nadmiernie. O ile lokomotywowe transformatory niskonapięciowe można było schładzać poprzez wymuszenie obiegu powietrza, o tyle te wysokonapięciowe nie mogły być chłodzone powietrzem, a musiały być chłodzone olejowo, zaś ówczesne mało wydajne radiatory chłodnic oleju przeważnie "wyrzucano" na zewnątrz pudła lokomotyw, nadając im formę przypominającą ówczesne przemysłowe kaloryfery. Stąd nazwa. Po prostu schładzanie oleju transformatorowego było wspomagane przez opływ powietrza wokół bocznych ścian pudła lokomotywy, tym bardziej, że im szybciej jechała lokomotywa i pod im większym obciążeniem pracowały jej transformatory, tym bardziej rosła ich i w nich temperatura.
Dzięki za wyjaśnienie. Zdaje się, że znalazłem u siebie zdjęcie takiego kaloryfera: szwajcarska lokomotywa serii Be 4/6 numer 12320, rocznik 1921 (czynna!) - zdjęcie zrobiłem w 2010 roku w lokomotywowni Biel/Bienne.

12320e.jpg


Zrobił się lekki off-top... ;)
 

Podobne wątki